bp Andrzej Siemieniewski
Cześć II.
Dary Ducha czasów wielkich ojców Kościoła
Kiedy dzięki lekturze pism starożytnych autorów przenosimy się w IV wiek chrześcijaństwa, paradoksalnie od razu znajdujemy się w środowisku podobnym do naszego. Wtedy przecież, po początkowych prześladowaniach, Kościół zaczyna działać w warunkach wolności religijnej. Dlatego właśnie lektura dzieł pasterzy IV wieku dostarcza zupełnie niezwykłego rodzaju emocji duchowej. Szczególnie pasjonujące jest to, jak chrześcijanie tego okresu przeżywali działanie Ducha Świętego w niezwykłych charyzmatach.
Na początku przyda się nam ważna uwaga. W tym czasie wprost imponująca jest ilość miejsca poświęcana przez pasterzy Kościoła sakramentowi chrztu. Bardzo wiele pouczeń znajdziemy też na temat bierzmowania i Eucharystii. Całe tomy zawierają nauczanie wiary według kolejnych artykułów Credo oraz najrozmaitsze dyskusje dogmatyczne, które z tego wynikały. Natomiast nadzwyczajne charyzmaty w tym czasie, zupełnie podobnie jak w poprzednich wiekach, w teologicznych dyskusjach i nauczaniach pełnią raczej skromną rolę. Są wspomniane tu i ówdzie, ale − tak jak w wieku I, II i III − na pewno nie zajmują jakiegoś centralnego miejsca. Taki obraz Kościoła wyłania się z autentycznych tekstów, a więc z wiarygodnych źródeł, z których możemy poznać wspólnotę wierzących tamtych wieków. Nie znaczy to, że temat charyzmatów jest nieobecny. Wielu autorów przytacza biblijne nauczanie o nich, wyraźnie odnosząc to do swojej współczesności. Tak czyni na przykład św. biskup Hilary (żyjący w latach 315-367) w pięknym tekście, który warto przytoczyć w całości:
„Dar Ducha przejawia się tam, gdzie mądrość przemawia i słowa życia dają się słyszeć, i gdzie jest wiedza pochodząca z wejrzenia danego przez Boga […];
dar Ducha przejawia się też przez wiarę w Boga, abyśmy − nie wierząc w Ewangelię Bożą − nie byli poza Ewangelią;
albo przez dar uzdrawiania, byśmy przez leczenie chorób dawali świadectwo o Tym, który takich rzeczy udziela;
albo przez czynienie cudów, by to, co czynimy, rozumiano jako moc Bożą;
albo przez proroctwo, aby przez nasze rozumienie nauczania jawne było, że przez Boga jesteśmy pouczeni;
albo przez rozeznanie duchów, byśmy nie byli niezdolni do rozróżnienia, czy ktoś mówi z Ducha Świętego, czy przewrotnego;
albo przez różne rodzaje języków, by znak języków mógł być udzielony jako znak daru Ducha Świętego;
albo przez tłumaczenie języków, by wiara tych, którzy słuchają, nie była zagrożona, gdyż tłumacz języka wyjaśnia język tym, którzy go nie znają”[2].
Tyle tytułem wstępu do tematu charyzmatów przeżywanych i doświadczanych w IV wieku chrześcijaństwa. A teraz przejdźmy do dokładniejszego omówienia kilku przykładów zapowiedzianych tekstów starożytnych Ojców Kościoła. Zaczniemy od biskupa Aleksandrii, Atanazego, który około roku 360 napisał Żywot św. Antoniego, słynnego mnicha egipskiego. Później przydatne dla nas okaże się bardzo praktyczne nauczanie z roku 350, kiedy to biskup Jerozolimy, Cyryl, wygłosił ciąg katechez do katechumenów i do nowo ochrzczonych. A na koniec znakomitym uzupełnieniem będzie dzieło uczonego biskupa Cezarei w Kapadocji, św. Bazylego, który w roku 375 napisał traktat O Duchu Świętym. Mamy więc przed sobą świadectwa ludzi, którzy żyjąc w przybliżeniu równocześnie, widzieli i opisali Kościół starożytny, w którym oni sami poznali Jezusa Chrystusa i moc Jego Duchu Świętego.
a. Atanazy o charyzmatycznej mocy i ortodoksyjnym nauczaniu
Wiek IV to czas rozkwitu zdumiewającego ruchu przebudzenia wiary, mianowicie ruchu monastycznego. Najbardziej autentycznym źródłem powołania mnichów była Ewangelia zrozumiana w sensie zupełnie dosłownym przez prostych ludzi. Książka Żywot św. Antoniego, którą napisał Atanazy w połowie IV wieku, opisuje syna rodziny koptyjskiej, który rozważał biblijne teksty z Dziejów Apostolskich o pierwszych chrześcijanach. Jego uwagę zwrócił szczególnie jeden szczegół biblijnego opisu: sprzedawali wszystko, co mieli.
„[Antoni] pogrążony w takich myślach wszedł do domu Bożego, gdzie wtedy właśnie czytano Ewangelię, i usłyszał głos Pana, który mówił bogaczowi: «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim. Potem przyjdź i pójdź za mną, a będziesz miał skarb w niebie» (Mt 19,21) […]; wyszedłszy natychmiast, całą posiadłość oddał chłopom ze swojej wsi i sprzedał wszystkie ruchomości, a uzyskane pieniądze dał biednym”[3].
Św. Antoni udał się wtedy na pustynię jako mnich, a właściwym celem jego tam pobytu było przygotowanie się do napełnienia mocą Ducha Świętego. Pełen Ducha stał się ojcem duchowym odnowy całego ówczesnego chrześcijaństwa egipskiego. Po dwudziestu latach ścisłej ascezy w opuszczonym forcie wyszedł do ludzi, jak odnotowuje Atanazy, wprowadzony już w tajemnice wiary i napełniony Duchem Bożym. Czynione przez niego charyzmatyczne znaki służyły kerygmatycznej ewangelizacji:
„Wielu obecnych uleczył Pan za jego pośrednictwem z chorób ciała, a innych uwolnił od demonów; udzielił także Antoniemu daru słowa, tak że pocieszał smutnych, zwaśnionych doprowadzał do przyjaźni i wzywał: «On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, za nas wszystkich Go wydał» (Rz 8,32)”[4].
Opisując żywot Antoniego, św. Atanazy komentuje te zdumiewające fakty obecności darów charyzmatycznych w wielkim świętym:
„Nie powinniśmy być nieufni, jeśli tak wielkie cuda dokonywały się za pośrednictwem człowieka, bo tak zapowiedział Zbawiciel […]. On powiedział uczniom i wszystkim, którzy w Niego wierzą: «Chorych uzdrawiajcie, wyrzucajcie czarty; darmoście wzięli, darmo dawajcie»”[5].
Atanazy, słynny biskup Aleksandrii, był wielkim teologiem i znanym autorem trudnych dzieł teologicznych. Zdarzało się, że omawiając w swoich pismach problemy teologii teoretycznej, poruszał problem działania Ducha Świętego w człowieku na sposób charyzmatyczny. „Dary, których Duch wszystkim udziela, pochodzą od Ojca i rozdawane są za pośrednictwem Słowa”[6]. Ale ów wielki teolog nie pozostawał na płaszczyźnie intelektualnych tylko spekulacji, widział też praktyczną realizację idei chrześcijańskich, zwłaszcza w wielkim bohaterze wiary, mnichu Antonim.
Prosty mnich Antoni, który może nawet był analfabetą, stał się w oczach wielkiego uczonego Atanazego podziwianym uosobieniem charyzmatycznej mocy i jednocześnie wzorem wierności wobec nauczania Kościoła katolickiego. W osobie Antoniego i w jego życiu zrealizowało się praktycznie to, czego Atanazy z naciskiem nauczał w kwestii nieodzownej wierności Kościołowi katolickiemu: „Zaufajcie Pismom, a jeśli nie umiecie udzielić odpowiedzi, uczcie się!”, gdyż jeśli porównamy naukę heretyków z nauką odziedziczoną przez nas po poprzednich pokoleniach chrześcijańskich, to odkryjemy, że „nie taka jest wiara Kościoła” − „to bowiem, co jest przekazane w wierze, należy przyjmować bez zbędnych dociekań”[7].
b. Bazyli o darach duchowych
Bazyli z Kapadocji był pasterzem Kościoła równie uczonym, jak Atanazy, i tak jak on interesował się nie tylko teologią teoretyczną, ale również tym, jak wcielała się ona w praktyczne życie Kościoła. Szczególnie mocne działanie Ducha Świętego odczytywał w jednostkach wybitnie otwartych na Boga w modlitwie, na przykład w Grzegorzu Cudotwórcy, biskupie Neocezarei Pontyjskiej († ok. 270). Widział w nim przykład prawdziwego charyzmatyka:
„Dzięki współpracy Ducha miał straszliwą władzę nad demonami; otrzymał wielki dar słowa w celu wywołania w narodach posłuchu dla wiary; […] zmieniał nawet bieg rzek, rozkazując im w potężne imię Chrystusa […]. Jego zapowiedzi przyszłości były tak znamienne, że nie brakło im niczego z wielkich proroctw […]; dzięki mocy, znakom i niezwykłym zjawiskom został nazwany drugim Mojżeszem”[8].
Św. Bazyli w swoim słynnym dziele O Duchu Świętym zestawił całą listę charyzmatów, choć posłużył się nazwami nieco odmiennymi od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Najpierw przypomniał, że największe nawet obdarowanie duchowe jest świadectwem wielkości nie człowieka, ale działającego w nim Boga: „Podobnie jak ciała jasne i przejrzyste, kiedy pada na nie promień, stają się lśniące i błyszczą […], tak samo dusze niosące Ducha […] stają się duchowe i łaskę przekazują innym”. Potem zaś wyliczył praktyczne skutki takiej obecności Bożego Ducha w sercu: „Stąd pochodzi przewidywanie tego, co będzie w przyszłości, rozumienie tajemnic, pojmowanie rzeczy ukrytych, rozdział darów łaski, niebiańskie obywatelstwo, korowód taneczny z aniołami, radość nieskończona, trwanie w Bogu, podobieństwo do Boga […]”[9].
Właściwa droga ubiegania się o charyzmaty to paradoksalnie nie modlitwa wprost o nie, ale raczej staranie się o świętość, gdyż „Duch Święty zarządza według własnej woli rozdziałem charyzmatów według godności człowieka”[10].
Bazyli był świadomy nie tylko apostolskiego nauczania o charyzmatach, ale także biblijnej zasady podporządkowania charyzmatyków tym, na których spoczywa odpowiedzialność pasterska przekazana im przez Apostołów. Bóg przewidział potrzebną organizację dla Kościoła, stawiając na pierwszym miejscu Apostołów i ich następców, potem proroków, dalej nauczających wiary i na końcu wreszcie osoby obdarzone niezwykłymi i cudownymi charyzmatami:
„Czy organizacja Kościoła nie urzeczywistnia się wyraźnie i niezaprzeczalnie przez Ducha? On przecież, jak mówi Paweł, dał Kościołowi «naprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, łaskę uzdrawiania, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami» (1 Kor 12,28). Ten porządek jest ustalony według różnorodności darów Ducha”[11].
Zasada ta pomagała w przywracaniu porządku w czasach, kiedy Kościół jawił się Bazylemu jako łódź zagrożona burzą na morzu świata, atakowana przez fale dezorganizacji, herezji, kłótni i rozłamów. Jeśli nie tracił nadziei, to tylko dlatego, że wiedział o niezawodnym źródle prawdy, do którego jako chrześcijanie mamy łatwy dostęp. Tym źródłem jest Objawienie Boże zawarte w Biblii, która czytana jest i rozumiana zgodnie z Tradycją Kościoła. Jest to zasada, z którą często spotkamy się w charyzmatycznej wędrówce przez pierwsze wieki chrześcijaństwa i która w IV wieku oczywiście brzmi tam samo jak w wiekach poprzednich: „Pismo natchnione przez Boga pomaga w dziele pośredniczenia, a Tradycja apostolska rozstrzyga we wzajemnych dysputach”[12]. Treść Słowa Bożego przychodzi do nas na kartach Pisma Świętego, ale przecież także sposób rozumienia tego Pisma jest objawiony przez Boga: jest to „słowo, które przyszło do nas od ojców, a które my […] stale odnajdujemy w niespaczonych Kościołach”[13].
Jako przykłady Tradycji wiary zachowanej w Kościele Bazyli przytacza kolejno słowa wielkich mężów Bożych: Klemensa z Rzymu, „który mówił w sposób najbardziej pierwotny”; Ireneusza, „który był bliski Apostołom”; Grzegorza Wielkiego-Cudotwórcy, „którego wypowiedzi umieścimy z apostołami i prorokami”, gdyż „żył takim samym duchem jak i tamci”; Orygenesa i Euzebiusza. Bazyli był pewny prawdziwości swojej wiary właśnie z tego tytułu, że trwał w jednym i apostolskim Kościele, którego Duch Święty nigdy nie opuścił. Powołuje się przy tym jak najsłuszniej na słowa samej Biblii: „Trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem listu” (2 Tes 2,15); i dodaje: „ci, którzy wprowadzili [tradycję] na początku i przekazują swoim następcom […], dzięki długotrwałym zwyczajom zakorzenili ją w Kościołach”[14].
c. Cyryl Jerozolimski i jego katechezy
Chociaż Atanazy i Bazyli powoływali się na postacie wybitnych i słynnych charyzmatyków: św. Antoniego i św. Grzegorza, nie powinniśmy ulec wrażeniu, że w IV wieku zapomniano o charyzmatach udzielanych zwykłym wiernych. Ważnym świadkiem tego nurtu nauczania jest św. Cyryl Jerozolimski, ponieważ zachowały się katechezy, jakie wygłosił około 350 roku kandydatom do chrztu. Pouczył ich przy tej okazji o oczekiwanych skutkach napełnienia Duchem Świętym. Wołał więc do katechumena: „w przyszłości zamieszka w tobie Duch Święty i duszę twą uczyni Bożym mieszkaniem”. Zapewniał też, że Duch Boży będzie wewnętrznym nauczycielem wspomagającym głoszone słowo wiary: „gdy będziesz słuchał tego, co napisano o tajemnicach, pojmiesz, czego nie rozumiałeś; nie sądź, że to, co otrzymujesz, jest małe”[15].
Największym darem Ducha jest oczywiście odpuszczenie grzechów przez obmycie chrzcielne. Jest ono takie samo dla wszystkich, gdyż przecież zawsze jest całkowite. Natomiast dodatkowe dary obecności Ducha udzielane są inaczej, mianowicie w zależności od miary otwartości serca. Miarą tą jest wiara i dlatego należy usilnie modlić się o rozszerzenie serca: w chrzcie „odpuszczenia grzechów dostępują wszyscy jednakowo, Duch Święty jednak dawany jest każdemu według wiary; kto mało pracuje, mało otrzymuje; kto wiele pracuje, ma wielką nagrodę!”[16]. Jest to miłe Bogu, gdyż Duch „chodzi dokoła i szuka godnego, szuka, komu by udzielić darów”[17].
Kandydatów na chrześcijan Cyryl pouczał także o konkretnych darach. W swoich wyjaśnieniach zatrzymał się na przykład przez chwilę na darze wiary (odmiennym od wiary wspólnej wszystkim chrześcijanom):
„Jest jeszcze drugi rodzaj wiary − dar łaski Chrystusa: «Jednemu dany jest przez Ducha Świętego dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania» […]. Kto posiada tę wiarę drugiego rodzaju, powie tej górze: «Przesuń się stąd tam, i przesunie się». Kto z wiarą mówi tak w przekonaniu, że to się stanie, i nie wątpi w sercu swoim, otrzymuje łaskę”[18].
Wzorem całej chrześcijańskiej starożytności uprzywilejowane miejsce pośród darów duchowych zajmował w nauczaniu Cyryla dar bezżeństwa: „gdy w wolnym czasie przyszła ci myśl o czystości lub dziewictwie, wiedz, że to była nauka Ducha Świętego”[19].
Doświadczenie niedawnych prześladowań stawiało przed oczami chrześcijan oczywisty dowód bezpośredniego działania Ducha we wnętrzu człowieka, czyli heroizm męczenników. „Męczennicy stają się nimi przez moc Ducha Świętego […]; niemożliwe jest, aby kto inaczej jak przez Ducha Świętego stał się męczennikiem dla Chrystusa”[20].
Cyryl nie zapomniał też o darze proroctwa. Nie jest on oczywiście powszechny, uczył o tym jasno Apostoł Paweł (1 Kor 12,7-10), ale należy jednak oczekiwać, że niekiedy będzie się pojawiać.
„Jeżeli masz wiarę, nie tylko otrzymasz odpuszczenie grzechów, ale dokonasz rzeczy nadludzkich. Obyś stał się godny nawet daru proroctwa! […] Bóg wszechrzeczy, który w Duchu Świętym mówił przez proroków […], niech i teraz ześle Go na was […], niech i nam wszystkim pozwoli uczestniczyć w Jego darach, abyśmy zawsze wydawali owoce Ducha Świętego”[21].
Podobne jak wcześniej tacy wielcy pisarze Kościoła, jak Justyn, Ireneusz i Orygenes, także Cyryl wspomniał o możliwości doświadczenia posługi egzorcysty. „Niejednokrotnie szatan, przez wielu żelaznymi łańcuchami niezwiązany, został ujarzmiony słowami modlitwy człowieka, dzięki mieszkającemu w nim Duchowi Świętemu”. Nie trzeba do tego żadnych spektakularnych okrzyków ani gestów, co byłoby charakterystyczne raczej dla pogańskich wypędzaczy złego ducha. „Zwykłe tchnienie egzorcysty działa na niewidzialnego szatana jak ogień”[22].
Bardzo pouczające są listy darów omawiane przez Cyryla w jego katechezach dla kandydatów do chrztu. Jedna z nich jest szczególnie rozbudowana i zawiera porównanie Ducha Świętego z deszczem spadającym na rozmaite rośliny. Choć różne drzewa i krzewy są tak odmienne, to ten sam deszcz ma moc udzielić sił do potrzebnego wzrostu każdej roślinie: podobnie jeden i ten sam Duch Boży w różnych osobach sprawia odmienne skutki. Przytoczona lista jest o tyle interesująca, że nie ogranicza się do dwunastego rozdziału 1 Listu św. Pawła do Koryntian (jak to nazbyt często zdarza się w naszych czasach). Cyryl doskonale wie, że nauka o charyzmatach zawarta jest u Pawła także w 1 Kor 7,7, Rz 12, 6-8, 1 Tm 4,14 i 2 Tm 1,6.
„Deszcz inaczej jest obecny w palmie, inaczej w winnym krzewie […]. Podobnie też wprawdzie jeden jest Duch Święty, jednego rodzaju i niepodzielny, ale każdemu udziela łaski, jak chce […]. U jednego posługuje się językiem ku mądrości, u drugiego oświeca duszę w proroctwie, innemu daje moc wypędzania demonów, jeszcze innemu udziela daru wykładania Bożego Pisma. Jednego umacnia we wstrzemięźliwości, drugiego uczy miłosierdzia, innego − postów i umartwienia, jeszcze innego − wzgardy ziemskich pragnień, lub przygotowuje do męczeństwa”[23].
„Pomyśl o biskupach, kapłanach, diakonach, mnichach i dziewicach, i świeckich każdego narodu! I patrz na wielkiego Przewodnika i Dawcę łask. W całym świecie udziela On jednemu czystości, drugiemu stałego dziewictwa, innemu miłosierdzia, dobrowolnego ubóstwa lub daru wypędzania złych duchów. Jak światło jednym promieniem oświeca wszystko, tak i Duch Święty oświeca tych, którzy mają oczy”[24].
Ta lista jest szczególnie godna przypomnienia w naszych czasach, gdyż harmonijnie zestawia wszystkie miejsca biblijnego nauczania o charyzmatach. Z tego tytułu może stać się znakomitym lekarstwem na niepokojącą manierę, bardzo dziś rozpowszechnioną, zaczynania i kończenia lektury Nowego Testamentu w kwestii charyzmatów na trzech biblijnych wersetach (1 Kor 12,6-8).
Kandydaci do chrztu byli pouczani o pełnej biblijnej prawdzie na temat znaków i cudów. Przygotowywano ich serca na wewnętrzne działanie Ducha, ale także uczono, aby nie przywiązywali nieproporcjonalnie dużej wagi do rozmaitych nadzwyczajności. Nie one są kryterium prawdy, ale raczej odwrotnie: to kościelny wykład Ewangelii będzie oceniał wartość tego, co nadzwyczajne. Cyryl wspomina więc najpierw „Montanusa z jego dwiema rzekomymi prorokiniami, Maksymillą i Pryscyllą” i zaznacza, że „montaniści, choć niesłusznie, wraz z nami nadają sobie nazwę «chrześcijan»”[25]. Idąc za Jezusem Chrystusem i Jego Apostołami, Cyryl obszernie poucza, aby nie doszukiwać się ostatecznych argumentów wiary w nadzwyczajnych znakach:
„Przyjdzie Antychryst […]. Oszukańczą sztuką czarnoksięską będzie działał znaki i cuda […]. Ojciec kłamstwa będzie usiłował czynić dzieła kłamstwa na sposób iluzji, tak że tłum uwierzy, iż widzi wskrzeszenie umarłego, choć nie będzie wskrzeszenia, chromych chodzących i ślepych wzrok odzyskujących, choć takich uzdrowień nie będzie […]; złośliwa pokusa działać będzie zarówno przez strach, jak i przez oszustwo, «tak by, jeśli można, zwieść i wybranych»”[26].
Nowo ochrzczony nie będzie jednak pozostawiony na łaskę domysłów i prywatnych spekulacji w kwestii pewności wiary. Cyryl wyłożył jasno i precyzyjnie ewangeliczne zasady chrześcijańskiego życia, które znajdują się nie gdzie indziej, ale w Kościele katolickim:
„Przestrzega cię wyznanie wiary, każąc ci wierzyć «w jeden, święty, powszechny Kościół» i unikać zgromadzenia heretyków, a trzymać się zawsze wiernie świętego, powszechnego Kościoła, w którym się odrodziłeś. Gdy więc przychodzisz do jakiegoś miasta, nie pytaj zwyczajnie: Gdzie jest dom Boży? […] Nie pytaj też prosto: Gdzie jest kościół?, lecz: Gdzie jest kościół katolicki? Bo to jest właściwa nazwa naszego świętego Kościoła, naszej wspólnej Matki, Oblubienicy Pana naszego, Jezusa Chrystusa”[27].
Ponieważ w IV wieku istniało wielkie zamieszanie co do tego, która z konkurencyjnych grup wyznaniowych jest prawdziwym Kościołem chrześcijan, Cyryl przypomniał to, czego uczniowie dowiedzieli się od Apostoła już kilka wieków wcześniej: istnieje hierarchia obdarowań w Kościele, a na straży porządku i prawowierności wiary stoją Apostołowie i ich następcy, biskupi. Dopiero po nich przychodzą podporządkowani im nauczyciele wiary oraz charyzmatyczni prorocy i czyniący cuda. „Ustanowił Bóg w powszechnym Kościele − jak mówi Paweł − najpierw apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar uzdrawiania, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami”[28].
2.2. Charyzmatycy od A do Z, czyli od Augustyna do Złotoustego Jana
Czeka nas teraz doprawdy niezwykły etap wędrówki z pismami ojców Kościoła w ręku. Przez pewien czas poprowadzi nas sam święty Augustyn, jeden z największych doktorów Kościoła w całej historii. Pamiętajmy jednak, że ciągle wybieramy tylko te nieliczne teksty, w których został poruszony temat niezwykłych charyzmatów. W rzeczywistości jest to w dziele Augustyna temat poboczny, podobnie jak w dorobku wszystkich innych pisarzy Kościoła starożytnego. Wątek obdarowań charyzmatycznych zdecydowanie ustępuje takim tematom, jak nowe narodzenie przez sakrament chrztu czy zagadnienie pasterzy stojących na straży porządku w Kościele, czy harmonia prawd chrześcijańskich zawartych w Credo, to jest w Wyznaniu wiary. Zaobserwowaliśmy to, czytając wszystkie pozabiblijne teksty pierwotnego chrześcijaństwa, od Didache począwszy, i to samo odnosi się oczywiście także do pism Augustyna.
Pisząc o udzielaniu Bożego Ducha w Kościele, Augustyn zauważa, że tylko Jezusowi Chrystusowi został On dany bez miary – tak czytamy w Ewangelii Janowej („z niezmierzonej obfitości udziela [mu] Ducha” − J 3,34). Natomiast uczniom Jezusa, chrześcijanom, Duch jest udzielany w pewnej mierze; miara ta rośnie wraz z wiarą, aż osiągnie stopień doskonałości przewidziany dla każdego przez Boga („według miary, jaką Bóg każdemu w wierze wyznaczył” − Rz 12,3). Tak właśnie udzielane bywają charyzmaty[30]. Dlatego dobrze jest rozszerzać wiarę w Boże obietnice, gdyż w ten sposób rozszerza się też duchowa pojemność serca. „Każdy człowiek otrzymuje Ducha Świętego, ale na tyle, na ile pozwala rozmiar naczynia wiary, z którym podchodzi do źródła i Go czerpie”[31].
Według Augustyna obecność Ducha Świętego w człowieku na pewno powinna być również doświadczeniem praktycznym, a nie tylko teologiczną teorią. Skąd o tym wiemy? Ponieważ do takiego doświadczenia wyraźnie się odwoływał:
„Kiedy ludzie podpisują kontrakt z zobowiązaniem do wypłacenia pewnej kwoty, dają zwykle zaliczkę albo zadatek, który jest gwarancją, że cała kwota zostanie później wpłacona; Chrystus dał nam zaliczkę Ducha Świętego, przez którą chciał nas upewnić o spełnieniu swojej obietnicy”[32].
Podobny wniosek możemy wysnuć z jego komentarzy do Psalmów. Komentarze te powstały od 392 aż do 416 roku – i wtedy właśnie Augustyn odwoływał się do doświadczenia działania Ducha w Kościele: „«Nurty rzeki rozweselają miasto Boże» […]. Co to są nurty rzeki? Owo zroszenie Duchem Świętym, o którym mówił Pan”[33].
Kiedy Augustyn pisze o darach Ducha Świętego, to zwykle ma na myśli obietnicę siedmiu darów z Księgi Izajasza (Iz 11,2-3): „Siedem odnosi się do łaski Ducha Świętego, dzięki której to łasce wypełnia się przykazania”[34]. Za największy z tych darów uważał zdecydowanie dar mądrości: „Izajasz zaczyna wyliczanie od wyższych darów − […] od mądrości”[35]. Zaraz po tym darze Augustyn umieszczał dar poznania. Nie rozumiał jednak pod tym pojęciem, jak to często dziś bywa, chwilowych natchnień dotyczących na przykład odgadnięcia stanu czyjegoś zdrowia. Miał na myśli raczej dar poznawania prawd wiary i Bożych tajemnic zbawienia objawionych przez Jezusa Chrystusa i Jego Apostołów. Dar mądrości z tego właśnie powodu porównał ze słońcem, a umiejętność poznawania według Ducha − z księżycem. Inne zaś dary miały wartość mniejszą, porównał je więc z gwiazdami:
„Następnie uważam, że zostały wspomniane gwiazdy przez słowa: «innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania przez tego samego Ducha, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków»”[36].
Jakie były kryteria wartościowania darów i układania ich w hierarchię od mniej do bardziej ważnych? Otóż myśl Augustyna biegnie zawsze ku celowi największemu – ku wiecznemu zbawieniu człowieka. W tej perspektywie poznanie drogi zbawienia przez dar mądrości i dar poznania musi jawić się jako coś centralnego w zestawieniu z rozmaitymi dodatkowymi pomocami modlitewnymi albo cudami.
Ten ostatni przykład pokazuje nam jeszcze inny aspekt nauczania Augustyna o charyzmatach. Widzimy, że czasem powoływał się na inne listy darów niż Izajaszowa, zwłaszcza na listy sporządzone przez św. Pawła Apostoła. „Poprzez objawienie się Ducha ku pożytkowi jednemu Duch Święty dał dar mądrości, innemu dar umiejętności wedle tegoż Ducha, innemu dar wiary, innemu dar uzdrawiania w tymże Duchu”[37].
Pęd do posiadania darów duchowych musiał być w IV wieku równie silny jak dzisiaj, gdyż w nauczaniu Augustyna jak refren powraca regularnie temat względnej wartości darów duchowych. Doktor Kościoła nieustannie przypomina biblijne nauczanie Jezusa Chrystusa i Jego Apostołów, że charyzmatyk bez miłości, w tym również niezachwianej miłości przeżywanej w nienaruszonej jedności Kościoła, nie jest na drodze do królestwa Bożego:
„Powinniśmy się cieszyć, że Bóg zna nasze imiona: […] Nie powinniśmy się cieszyć innymi dobrami, ani nawet jakimiś darami duchowymi. […] W Kościele jest wiele darów, jak powiedział Apostoł: «Jednemu dany jest przez Ducha Świętego dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania przez tego samego Ducha, innemu rozeznawanie duchów», to znaczy żeby potrafił rozróżnić duchy dobre od złych, «innemu dar języków, innemu proroctwo». […]
Wielu używających tego rodzaju darów źle, posłyszy na końcu: «Nie znałem was». […]
Jakiż to wielki dar mówić językami ludzi i aniołów! Jednak [Apostoł] powiada: «gdybym miłości nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca»”[38].
Pytanie o dary charyzmatyczne, zwłaszcza dar czynienia cudów, powraca w bardzo ciekawy sposób w opasłych tomach książki św. Augustyna Państwo Boże. „Dlaczego to, tak nieraz zapytują, nie dzieją się teraz owe cuda, jakie działy się, gdy nawracano się przez przepowiadanie Ewangelii?” − pyta Augustyn, nawiązując do księgi Dziejów Apostolskich. W odpowiedzi pisze: „I dzisiaj dzieją się cuda w imię Chrystusowe bądź to przez sakramenty Jego, bądź przez modlitwy, bądź przez relikwie świętych Jego, lecz nie bywają one teraz tak rozgłaszane”[39].
Cuda więc trwają, chociaż obecnie są mniej rozgłaszane, gdyż po prostu nie słyszy się o nich we wszystkich zgromadzeniach, tak jak to się dzieje z opisami cudów Kościoła apostolskiego, o których przecież czyta się w Biblii. Dlatego cuda współczesne Augustynowi „są znane [tylko] tam, gdzie się zdarzają”. Na przykład „w Mediolanie, za naszego tam przebywania, ujrzał światło dzienne pewien ślepy, pozbywszy się dawnych ciemności”; stało się to za pomocą relikwii męczenników Protazego i Gerwazego. Przykłady takie Augustyn może mnożyć. „A któż wie o uzdrowieniu w Kartaginie patrona prefektury Innocencjusza? Przebywałem tam wówczas i działo się to na moich oczach”, relacjonuje Augustyn, podając dalej opis całego wydarzenia: „Zaczęliśmy się modlić. Padliśmy, jak zwykle, na kolana, a potem na twarz; […] chory również zaczął się modlić”. Kiedy modlitwa o zdrowie chorego dobiegła końca, „powstaliśmy wreszcie i otrzymawszy błogosławieństwo od biskupa, rozeszliśmy się”. Zaistnienie cudu stwierdził później specjalista: oto „lekarz znajduje doskonale zagojoną bliznę!”[40].
Następny przykład dotyczył pobożnej niewiasty imieniem Innocencja, chorej na raka. „Otrzymała we śnie polecenie, aby przy baptysterium pierwsza spotkana przez nią ochrzczona osoba przeżegnała jej chore miejsce znakiem Chrystusowym”, czyli znakiem krzyża. Poruszona tym objawieniem Innocencja „tak uczyniła, i natychmiast zdrowie odzyskała”. Augustyn opisuje też wiele innych uzdrowień związanych z przyjęciem sakramentu chrztu, z relikwiami albo z uczestniczeniem w Eucharystii[41]. Podsumowuje: „Dzieją się teraz liczne cuda za sprawą Boga; dzieją się, przez których On chce i tak jak chce”[42].
Co nas powinno szczególnie zaintrygować w opisach podanych przez Augustyna, to fakt, że żadna z jego relacji nie kieruje zainteresowania czytelnika na jakąś konkretną osobę uzdrowiciela. Myśl Augustyna przy omawiania współczesnych mu cudów nie biegnie w stronę charyzmatyków obdarzonych darem uzdrawiania, ale w stronę mocy sakramentów, relikwii i siły modlitwy. Nie wspomina, aby ta modlitwa musiała płynąć z ust jakiegoś określonego charyzmatyka, a nie po prostu jakiegokolwiek wiernego. Bóg uzdrawia, „tak jak chce”, a katalizatorem Jego działania i wiary człowieka może być równie dobrze sakrament czy wspólnotowa modlitwa, jak relikwie przechowywane w kościele. W tych opisach nie ma śladu fascynacji słynnymi uzdrowicielami, co często zdarza się w naszych czasach.
Ważne więc, by nieustannie wracać do sedna Augustynowego pojmowania charyzmatów. Nie podkreśla on ich nadzwyczajności, ale raczej harmonijne działanie Ducha Świętego na wszystkich płaszczyznach życia Kościoła. „Kościół Boży przez jednych świętych czyni cuda, przez drugich strzeże dziewictwa, przez innych zachowuje skromność małżeńską; u jednych sprawia to, u drugich − tamto”[43].
− co jest najważniejsze?
Pamiętamy, że już 200 lat przed św. Augustynem, za czasów Tertuliana, pojawili się ludzie twierdzący, że po pierwszym wylaniu Ducha Świętego na Apostołów oto przychodzi drugie i ostateczne wylanie, a po nim nastąpi koniec. Głosicieli takiej wizji historii chrześcijaństwa nigdy nie brakowało ani przedtem, ani potem, i pewnie każde stulecie miało swoich proroków głoszących, że Duch Boży tylko ich napełnił i że to właśnie jest znakiem zbliżającego się powrotu Chrystusa i końca świata. Augustyn polemizował z takimi poglądami szczególnie u manichejczyków. Ich przywódca, Mani twierdził, że jego relacja z Duchem Świętym jest zupełnie szczególna[44].
Augustyn, podobnie jak wszyscy poprzedzający go wielcy nauczyciele starożytnego chrześcijaństwa, przypominał, że pogoń za darami może prowadzić na manowce, jeśli nie złączy się z solidnym zakorzenieniem w katolickiej wierze. „Wszyscy głoszą, że posiadają [prawdę], i jej nauczają […]. Tak głoszą wszyscy heretycy, a jednocześnie w szczególny sposób oskarżają Kościół katolicki”[45]. Przestrogi Augustyna wygłaszane w takich sytuacjach od razu zdradzają, że wśród chrześcijan musiały zdarzać się sytuacje niepewności: skoro niektórzy nakłaniają w imię Chrystusa do odstąpienia od jedności z Kościołem katolickim, skoro nieustannie wznoszą przy tym modlitwy: «Panie, Panie!», to gdzie znaleźć pewność wiary? Zwłaszcza jeśli wszystko to dzieje się w otoczce znaków i cudów?
„Należy najstaranniej się wystrzegać, abyśmy dążąc do mądrości, którą można znaleźć jedynie w Chrystusie […], nie zostali oszukani nawet imieniem Chrystusa przez heretyków lub jakichkolwiek ludzi źle rozumiejących Pismo i kochających ten świat […]. [Nie sądźmy, [że po tym poznamy], jeśli ktoś mówiłby Panu naszemu: «Panie, Panie!», i że po tym może on wydawać się nam dobrym drzewem”[46].
Wielokrotnie w najróżniejszych pismach Augustyna odnajdziemy powrót do biblijnej nauki o charyzmatach i proroctwach, o znakach i cudach oraz o ich właściwym miejscu w życiu chrześcijanina:
„Żebyśmy nie dali się uwieść […] nie tylko przez tych, którzy mają imię [chrześcijanina], a nie mają czynów, lecz także jakimiś faktami, a nawet cudami. Pan dodaje [przecież]: «Wielu powie mi w owym dniu: ‘Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twojego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twojego imienia?’. Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem»”[47].
Człowieka kuszonego do nadmiernej fascynacji nadzwyczajnymi zjawiskami i skłonnego do stawiania ich ponad wszystko doktor Kościoła z Hippony zachęca: „niech czyta, co sam Pan mówi o fałszywych prorokach: «Jeśliby kto wam powiedział: ‘Oto tu jest Mesjasz’ albo ‘Tam’ − nie wierzcie! Przyjdą bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych»”[48].
Znany osobiście Augustynowi, choć nie równie słynny autor imieniem Quodvultdeus (żyjący do 453 roku biskup Kartaginy) opisał nawet lokalne przypadki takich fałszywych cudów:
„Byliśmy świadkami przybycia do miasta rzekomego mnicha, który twierdził, że dokonuje cudownych uzdrowień. Wykonywał wokół osób ślepych i kulawych jakieś fantastyczne ruchy i namaszczał oliwą […]. [Chorzy] sądzili, że przywrócił sprawność ich oczom i nogom, lecz w rzeczywistości odchodzili nadal dotknięci tymi samymi ułomnościami, co przedtem”[49].
Augustyn przestrzega, by nie przypisywać nadmiernego autorytetu człowiekowi tylko dlatego, że Bóg użył kogoś do swoich dzieł. „Nawet jeśli ktoś raz wyprorokował, wcale jeszcze nie musi być zaliczony między proroków”[50], gdyż „może się zdarzyć, że nawet jacyś niegodni życia wiecznego i królestwa niebieskiego mogą być zroszeni niektórymi darami Ducha Świętego”. Ten fragment swojego wywodu Augustyn kończy zdaniem, które warto zapamiętać jako niezawodny klucz do rozeznawania duchów: „Bowiem proroctwo bez miłości nie prowadzi do królestwa Bożego, natomiast miłość bez proroctwa oczywiście prowadzi”[51]. Na dowód Augustyn przytacza słowa Pisma Świętego: „Gdybym miał dar prorokowania, a miłości bym nie miał, byłbym niczym” (por. 1 Kor 13,2).
W natłoku religijnych nurtów i grup pretendujących do schedy po Apostołach chrześcijanie IV wieku nie byli pozostawieni na pastwę domysłów i niepewności. Augustyn przypominał starą zasadę pochodzącą z czasów pierwszych chrześcijan: prawda Boża trwa w Kościele, który właściwie rozumie słowa Boże, gdyż działa w nim Duch Święty. Prawdziwe zgromadzenie wiernych jest możliwe tylko w Duchu Świętym. Dlatego właśnie koniecznie powinno się należeć do jednego, świętego, apostolskiego Kościoła katolickiego, gdyż Duch Święty nie jest podzielony przeciw samemu sobie. Jeśli natomiast jakaś wspólnota wyłamuje się z jedności z całością Kościoła katolickiego, to ci, którzy się w ten sposób gromadzą − nawet w imię Chrystusa! − w ogóle nie zasługują na miano zgromadzenia wiernych: „wszystkie inne zgromadzenia, choć lepiej byłoby powiedzieć: rozproszenia wiernych, które ogłaszają się kościołami Chrystusa, podczas gdy są podzielone między sobą, […] mają [tylko] pozór przynależności do Niego”. Pełna wspólnota wiernych nie jest możliwa w chrześcijaństwie podzielonym: „należeliby do wspólnoty wiernych tylko wtedy, gdyby Duch Święty, mocą którego jednoczy się Kościół, sam w sobie był podzielony”[52].
Najlepszą szkołą nauki o jedności Kościoła, jaką otrzymujemy od św. Augustyna, jest paradoksalnie ten sam fragment jego dzieł, w którym bardzo obszernie uczy o charyzmatach. Nie jest to, prawdę mówiąc, nawet jakaś specjalnie oryginalna myśl Augustyna, ale po prostu pewien cytat z Nowego Testamentu. Natomiast sposób jego przedstawienia jest niezwykle cenny i odkrywczy. Cytat pochodzi, jak łatwo się domyślić, z dwunastego rozdziału Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian. Tajemnica geniuszu Augustyna polega na tym, że nie zatrzymał się na cytowaniu 1 Kor 12,8-10 (co jest niestety nagminne w dzisiejszej praktyce). Nie ograniczył się nawet do rozszerzenia tego tekstu o sąsiednie, ulubione przez dzisiejszych charyzmatyków wersety (1 Kor 12,4-11). Nie zadowoliło go rozpatrywanie nawet całej „charyzmatycznej”, początkowej części tego rozdziału (1 Kor 12,1-11).
Augustyn dostrzegł to samo, co po wiekach z całą oczywistością narzuciło się św. Teresie z Lisieux: cały rozdział dwunasty jest nierozłączną całością, czyli że nauczanie o charyzmatach byłoby pozbawione sensu bez nauczania o jedności Ciała Chrystusa. Ponieważ Bóg rozdaje charyzmaty, dlatego istnieją pokusy odchodzenia od jedności: człowiek obdarowany popada w pychę z powodu swojego wyróżnienia. Ponieważ zaś jedność Kościoła jest tak absolutna jak jedność ciała człowieka, dlatego odchodzenie od jedności jest takim skandalem, jak gdyby oko człowieka powiedziało jego ręce: nie jesteś mi potrzebna. Owszem, ciało kościelnego organizmu bez ożywczego działania Ducha staje się bezwładne i bezwolne; ale przyjmowanie charyzmatycznego tchnienia Ducha kosztem jedności równa się okaleczeniu Chrystusa i jest zdradą miłości. Swój obszerny cytat z Apostoła Pawła (cały rozdział: 1 Kor 12,1-31) Augustyn zaczyna słowami: „chociaż jest to tekst nieco przydługi, jednak jest bardzo pożyteczny”, a kończy: „Jeśli zgoła posiadacie choć trochę rozumu, dostrzeżecie to jako rzecz oczywistą, […] jak jest to prawdziwe i pewne”[53] − mając na myśli konieczność połączenia charyzmatów z wiernością jednemu, katolickiemu Kościołowi. Nie ma lepszej ilustracji niż 1 Kor 12 do Augustynowej tezy: „Proroctwo bez miłości nie prowadzi do królestwa Bożego, natomiast miłość bez proroctwa oczywiście prowadzi”[54].
b. Cyryl Aleksandryjski
Niezmiernie pouczającym świadectwem z tego czasu na temat przeżywania charyzmatów w starożytnym Kościele jest teologiczna analiza rozmaitych Bożych obdarowań spisana przez św. Cyryla (ok. 380-444), patriarchę Aleksandrii. W oczach Cyryla charyzmaty są właśnie tym bogactwem, którym Chrystus chciał napełnić swój Kościół. „Chrystus po to przebywał wśród nas w ubóstwie, abyśmy dzięki Jego ubóstwu stali się bogaci, my − którym brakowało Bożych charyzmatów”, dlatego „Kościół jest bogaty pełnią przychodzących z nieba różnorodnych charyzmatów”[55]. Omawiając Pierwszy List św. Pawła Apostoła do Koryntian, Cyryl zauważa w nim dwie grupy charyzmatów: pierwsza to dary mowy, a drugą nazywa „charyzmatami zdziwienia”.
Dary mowy to te charyzmaty, które należą do łaski nauczania (charisma didaskalikon), a ta przejawia się w słowie mądrości i słowie poznania (1 Kor 12,8), a także w rozeznawaniu duchów i w proroctwie (1 Kor 12,10).
Słowo mądrości (logos sofias) – jest to w opisie Cyryla Aleksandryjskiego „piękna i łatwo płynąca mowa, trzymająca się bez wysiłku Bożych nauk, przejawiająca się w «otworzeniu ust» (Ef 6,19)”. Dar ten posiada więc człowiek, który naucza w Kościele i czyni to z łatwością.
Słowo poznania (logos gnoseos) – to dar udzielony tym, którzy „nie tak łatwo operują żywym słowem, którym jednak dano wnikliwe i subtelne zrozumienie słów Pisma Świętego”. Człowiek taki „ma wprawdzie głębokie zrozumienie znaczenia Pisma Świętego, ale niekoniecznie łączy się to z umiejętnością jego wyjaśniania”.
Proroctwo – to umiejętność zrozumienia i przekazywania treści Pisma Świętego (Biblia jest jedynym „proroctwem” w pełnym tego słowa znaczeniu). Skoro prorokowanie w sensie biblijnym polega na przekazywaniu woli Bożej słuchaczowi oraz na uświadomieniu mu jego zobowiązań stąd wynikających, to charyzmat proroctwa musi przejawiać się w przemawianiu mającym te właśnie dwa oblicza: zrozumienie orędzia Bożego i skuteczne przelanie go w serca słuchaczy.
Łatwo zauważyć, że słowo mądrości i słowo poznania oraz prorokowanie to charyzmaty dobrego i skutecznego kaznodziei. Głosiciel taki dobrze rozumie sens Objawienia i umie przekazać go swoim słuchaczom.
Dary mowy uzupełnia charyzmat rozeznawania duchów (diakrisis pneumaton): jest to dar „rozeznawania głoszonej nauki wiary co do jej poprawności”[56]. Te cztery pierwsze dary, które można określić jako dary rozumienia Biblii i nauczania prawd w niej zawartych, są z natury rzeczy konieczne do wykonywania funkcji pasterza i zwierzchnika w Kościele.
Druga grupa to charyzmaty „budzące zdziwienie” (ta charismata ta paradoksa). Są to dary, które w tak widoczny sposób wykraczają poza ramy codzienności, że zmuszają świadków do szukania Bożej przyczyny ich zaistnienia. Są to: (charyzmatyczna) wiara, mówienie językami i tłumaczenie języków.
Wiara to dar pozwalający na „pełnienie sprawiedliwości, umiłowanie życzliwości i pokorne obcowanie z Bogiem swoim” (Mi 6,8). Nie jest to jedynie intelektualne przyjęcie za prawdę tego, co głosi się w Kościele, ale zaufanie na tyle głębokie, że człowiek waży się na życie w pełnej zgodności z Ewangelią. Skutkiem jest postępowanie zdumiewające innych ludzi, które odzwierciedla nauki Ewangelii.
Mówienie językami (to glossais lalein) jest nieoczekiwaną zdolnością posługiwania się obcym językiem w głoszeniu innym ludziom Dobrej Nowiny. Języka takiego człowiek nie uczył się wcześniej i sam go nie rozumie, chyba że posiada jednocześnie kolejny charyzmat − tłumaczenia języków (hermeneia ton glosson). Taki dar języków posiadali, według Cyryla Aleksandryjskiego, przez całe swoje życie − od Pięćdziesiątnicy począwszy − Apostołowie[57]. Zdumiewający skutek takiego daru jest oczywisty, podobnie jak uzdrowienie lub inny cud.
Cyryl uważał, że charyzmaty nieprzerwanie trwają w Kościele, a za swojego życia obserwował je zwłaszcza wśród mnichów. Wyjątkiem był dar mówienia obcymi językami, którego nie zauważał wśród swoich współczesnych, dlatego też sądził, że był to dar przeznaczony tylko dla pierwszych uczniów.
c. Złotoustego złote myśli o charyzmatach
Także inni ojcowie Kościoła tego okresu zajmowali się zagadnieniem nadzwyczajnych charyzmatycznych darów duchowych. Wielu z nich zauważało przywiązywanie nadmiernej wagi do darów i czuło się w obowiązku przypominać, że choć są one pożytecznym instrumentem danym przez Boga dla dobra wspólnoty, to jednak same w sobie nie są dobrem najwyższym. Czyż Jezus nie uczył: „Wielu powie Mi w owym dniu: «Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?». Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!” (Mt 7,22-23)?
Tę właśnie linię nauczania kontynuuje wielki nauczyciel wiary, Jan Chryzostom (ok. 350-407). Przydomek, który zyskał, znaczy „Złotousty”, bowiem zasłynął wśród słuchaczy jako natchniony mówca. W swoich homiliach uczył też o tym, skąd pochodzą charyzmaty w życiu chrześcijanina: udziela ich Duch Święty od momentu sakramentu chrztu. Przecież w porównaniu z obmyciami Żydów i z chrztem Jana „nasz chrzest daleko więcej znaczy, zawiera bowiem wielkie bogactwo łaski; uwalnia z grzechów, czyni duszę czystą i wyposaża ją w dary Ducha Świętego”[58].
Pisał na przykład o charyzmacie nauczania (charisma didaskalikon), który przysługuje w różnym stopniu rozmaitym członkom wspólnoty chrześcijańskiej. W świetle ewangelicznej przypowieści o talentach (Mt 25,14-30) Jan Chryzostom wyjaśnia to tak: wiele talentów otrzymali ci, których charyzmat nauczania wykorzystywany jest do nauczania całej wspólnoty. W tym sensie to pasterze Kościoła mają najwięcej talentów i dlatego też są zobowiązani, by równie wiele przynieść „w zysku”: skoro nauczają wielu ludzi, to wielu powinno zmieniać swoje życie pod wpływem ich charyzmatu. Natomiast człowiek świecki ma okazję do nauczania zwykle niewielkiego grona osób, na przykład tylko członków swojej rodziny. Czasem jest to tylko jedna osoba: współmałżonek, przyjaciel, sąsiad. W tym sensie człowiek taki ma tylko jeden talent, ale ma przynieść w zysku ów talent pomnożony o następny: „Masz dziecko, masz sąsiada, masz przyjaciela, masz brata, masz krewnego – […] tych możesz nauczać prywatnie”[59]. Każdy więc chrześcijanin ma modlić się o charyzmat nauczania.
Generalnie jednak Jan Chryzostom nie za wiele mówił i pisał o aktualnej obecności charyzmatów wśród takiego ludu Bożego, jakiego był świadkiem w swoich czasach. Raczej wkładał wysiłek w wyjaśnienie, dlaczego cudowne znaki są o wiele słabiej widoczne za jego dni niż przy początku chrześcijaństwa. W homiliach wygłoszonych w roku 390 mówi wprost: „Bóg przestał czynić znaki” – tak uderzająca jest w jego oczach różnica między Kościołem opisanym w Dziejach Apostolskich a tym Kościołem, który Jan widzi wokół siebie w Antiochii. „Czyż żądacie znaków, jakie czynili tamci [tj. Apostołowie], gdy przychodzili: oczyszczania trędowatych, wypędzania złych duchów, wskrzeszania umarłych? Przecież to jest największym znakiem waszej szlachetności i waszej miłości, że nawet bez rękojmi wierzycie w Boga. Przestał On czynić znaki zarówno z tej, jak i z innej przyczyny”[60]. Tą drugą przyczyną jest słabość współczesnych mu chrześcijan:
„Jeśli wtedy, gdy cuda się nie dzieją, ci, którzy zostali hojnie wyposażeni w inne dary − jak mądrość słowa czy znakomita pobożność − uganiają się za próżną sławą, wynoszą się nad innych, są poróżnieni między sobą, to czyż nie powstałyby odszczepieństwa, gdyby działy się cuda? A o tym, że słowa moje nie są przypuszczeniem, świadczą Koryntianie, którzy wskutek tego podzielili się na wiele stronnictw”[61].
Nie można jednak zredukować nauczania Jana Chryzostoma do tezy, że według niego charyzmaty po prostu przeminęły. To prawda, że z jednej strony słyszano go mówiącego w kazaniu: „A gdzie jest teraz Duch Święty? Wtedy bowiem słusznie można było powiedzieć, iż był, gdy działy się cuda, wstawali umarli, trędowaci byli oczyszczeni”[62]. Ale jest też prawdą, że innym razem zapewniał, iż dary charyzmatyczne są normalnym i codziennym wyposażeniem Kościoła Bożego. „Przez Ducha Świętego mamy chóry kapłanów, zastępy nauczycieli. Z tego źródła płyną dary objawień, łaski uzdrowień i wszystko inne, co stanowi zwyczajną ozdobę Bożego Kościoła. Wszystko to sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce”[63].
Komentując fragment Apostoła Pawła: „Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha […], innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków” (1 Kor 12,8-10), Jan Chryzostom wyjaśnia go tak:
„Czym jest słowo mądrości? Tym co miał Paweł, co miał i Jan, syn gromu. A słowo poznania? Tym co większość wiernych posiadała, zaiste [sama] posiadając wiedzę, choć nie po to, aby nauczać albo łatwo przekazywać innym, co wiedziała […].
Czym jest rozeznawanie duchów? Wiedzą, kto jest duchowy, a kto nie; kto jest prorokiem, a kto zwodzicielem.
[Dano] innym różne rodzaje języków, a innym tłumaczenie języków. Gdyż jedna osoba wiedziała sama, co mówi, ale nie umiała przekazać tego innym, podczas gdy inna miała oba te dary albo tylko ten drugi. Wielki to dar, gdyż oba posiedli Apostołowie na początku, a i większość Koryntian otrzymała go”[64].
Niezmiernie pouczający jest też jego komentarz do fragmentu biblijnego „dary duchowe proroków niechaj zależą od proroków!” (1 Kor 14,32). Daje tu bardzo jasny opis swojego rozumienia trwałej obecności charyzmatów w Kościele i tego, jak należy je rozumieć:
„W owych dniach [na początku Kościoła] Bóg dawał wszystkim ochrzczonym pewne znamienite dary, a dary te zwano duchami. Gdyż − mówi − «duchy proroków niech zależą od proroków». A jeden miał dar proroctwa i przepowiadał rzeczy przyszłe; inny − mądrości, i uczył wielu; inny − uzdrawiania, i uzdrawiał chorych; inny − cudów, i wskrzeszał umarłych; inny − języków, i przemawiał różnymi językami. A pośród nich był i dar modlitwy, który także nosił nazwę ducha […].
Skoro nie wiemy, co jest dla nas z pożytkiem, i prosimy o rzeczy, które nie są dla nas pożyteczne, dar modlitwy przychodził na pewną osobę danego dnia, by wyznaczony ów człowiek modlił się o to, co było pożyteczne dla wszystkich, dla całego Kościoła, i innych o tym pouczał […].
A do dzisiaj znakiem tego jest diakon, kiedy ofiarowuje modlitwy za lud. To właśnie Paweł miał na myśli, kiedy mówił: «sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami»”[65].
Bardzo interesujący jest pewien tekst Jana Chryzostoma pochodzący z jego homilii na temat Pierwszego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian. Kaznodzieja przyrównuje tu Kościół do zubożałej kobiety: niegdyś posiadała wspaniałe skarby działającej łaski Bożej, a dziś ma tylko wiele gestów i rytuałów, które są jak skarbce i szkatułki – ale pozbawione dawnych kosztowności. Jako że fragment ten jest przytaczany niekiedy jako tekst mówiący głównie o charyzmatach nadzwyczajnych[66], to warto przytoczyć go tu w całości. Jest to dość długi urywek, ale znakomicie ilustruje z jednej strony pragnienie doświadczania działania Ducha Świętego przez wielkiego biskupa z IV wieku, a z drugiej − zaświadcza o jasnej hierarchii wartości darów. Nadzwyczajne charyzmaty są tu oczywiście, według nauki Jezusa Chrystusa i Jego Apostołów, podporządkowane wymogom chrześcijańskiego stylu życia, z opisanym przez św. Pawła (1 Kor 7,7) charyzmatem bezżeństwa na czele. Skarby, za którymi tęskni Niewiasta Kościół, to przede wszystkim skarby świętości i żarliwej modlitwy.
„Kościół był wtedy [za czasów apostolskich] niebem, gdy Duch wszystkim zarządzał i poruszał każdym z kierujących. A teraz zachowujemy tylko symbole tych darów.
Teraz też mówimy po dwóch lub trzech po kolei, a kiedy jeden milknie, drugi zaczyna. Ale to są tylko znaki i pamiątki tamtych rzeczy. Kiedy zaczynamy mówić, lud odpowiada «i z duchem twoim», wskazując, że za dawnych czasów przemawiali nie z własnej mądrości, ale poruszeni przez Ducha. Ale teraz już tak nie jest (przynajmniej o sobie mogę tak powiedzieć). […]
Obecny Kościół jest jak kobieta, dla której minęły dni dawnej świetności: zachowuje pod wieloma względami tylko symbole tej dawnej świetności, pokazując nawet skarbce i szkatułki po złotych ozdobach, ale pozbawiona jest swego bogactwa: taką właśnie niewiastę przypomina dzisiejszy Kościół.
A nie mówię tego o darach, gdyż nie byłoby niczym zadziwiającym, gdyby tylko one były [obecne w Kościele], ale także o życiu i cnotach. […]
Także teraz mamy wdowy i dziewice, ale szczególnym znakiem dziewic jest troska tylko o sprawy Pana i czekanie na Niego bez roztargnienia; a znakiem wdów winno być nie tyle szukanie powtórnego małżeństwa, co raczej między innymi gościnność, trwanie na nieustannej modlitwie, wszystko to, o czym Paweł pisał do Tymoteusza […].
Czy mam mówić o innym skarbcu, również opróżnionym z dziedzicznej wspaniałości? […] Teraz w kościele wielki jest hałas, wielkie zamieszanie, a nasze zgromadzenia nie różnią się niczym od winiarni, tak głośny jest śmiech, tak wielu przeszkadza; jak w łaźni, jak na rynku – wszędzie krzyki i tłok. A tylko u nas [tj. w Antiochii] tak jest, bo gdzie indziej nie wolno się nawet odezwać do sąsiada w kościele”[67].
Nawet wielkie i zadziwiające dary charyzmatyczne, jeśli pozostaną bez miłości i wierności, wciąż na pewno mogą służyć innym, ale dla człowieka obdarowanego charyzmatyczną mocą staną się raczej źródłem potępienia niż błogosławieństwa. „Wielu spośród tych, którzy uwierzyli, otrzymało dary, na przykłada wyrzucania demonów, a przecież nie naśladowali [Jezusa]. Taki był Judasz, bo i on, choć zły, posiadał dar”[68]. Jan Chryzostom przypomina oczywiste fakty z Ewangelii: Judasz był jednym z posłanych, aby uzdrawiali chorych, wyrzucali złe duchy i głosili Dobrą Nowinę. A jednak dla niego samego przygoda wiary zakończyła się katastrofą.
2.3. Powstaje pierwszy ruch odnowy
Cofnijmy się raz jeszcze o dwieście lat i powróćmy do Orygenesowych homilii do Księgi Psalmów, tym razem jednak w wydaniu przetworzonym już przez św. Hieronima (ok. 347-420). Tak zinterpretowane po dwóch wiekach homilie wielkiego Aleksandryjczyka są niezwykłym znakiem czasu: podczas gdy Orygenes odnosił obietnice darów Ducha Świętego do zgromadzenia chrześcijan w ogólności, to Hieronim stosował je do węższej wspólnoty, do mnichów żyjących radami ewangelicznymi. Można na to zawężenie interpretacji patrzeć negatywnie, jako na zapowiedź swoistego relegowania darów duchowych z szerokiej społeczności wszystkich wiernych do „duchowego rezerwatu” pewnej ekskluzywnej mniejszości w Kościele, mianowicie mniejszości monastycznej. Ale można też spojrzeć na to pozytywnie: wraz z pojawieniem się monastycyzmu w wydaniu św. Antoniego Egipskiego i wielu jego naśladowców, pojawia się w Kościele nowa charyzmatyczna jakość. Jest to pierwszy w historii ruch odnowy Kościoła.
Kościół stał się na tyle liczny, że oczywiście zaczęły występować u wielu wierzących symptomy letniości i zniechęcenia. W tych nowych warunkach gorliwy chrześcijanin jest wezwany, aby być znakiem sprzeciwu już nie tylko jako chrześcijanin wobec świata, wobec zewnętrznego środowiska pogańskiego, ale także jako gorliwy chrześcijanin wobec letnich chrześcijan − wobec ospałych współbraci w wierze. Na takie dwa sposoby „mnich walczy z diabłem, który jest władcą tego świata”[69]. W III wieku Orygenes mówił o potrzebie wyjścia z duchowego Egiptu, którym był pogański świat. W V wieku istnieje duchowy Egipt już nie tylko w postaci pogaństwa wrogiego chrześcijaństwu, ale także Egipt wewnątrz Kościoła, w postaci chrześcijaństwa nominalnego. Stąd, oprócz powołania do Kościoła, zaczyna się zauważać także powołanie wewnątrz Kościoła: „dziś, wierny mnichu, gdy zostajesz wyprowadzony z Egiptu, rozdziela się morze i w ten sposób zostajesz przeprowadzony”[70]. Tak powstał ruch monastyczny, pierwszy ruch eklezjalny. Motywacją było zastosowanie niezmiennych biblijnych wezwań do przeciwstawiania się duchowi tego świata w zmienionych warunkach historycznych. Nic dziwnego, że ruch ten stał się uprzywilejowanym miejscem przeżywania charyzmatów Ducha Świętego[71]. Ale charyzmaty przeżywane w nowej, monastycznej duchowości, to już temat następnego rozdziału.
Przypisy
[1] Nowacjan, O Trójcy, XXIX, za: S.M. Burgess, The Spirit and the Church…, dz. cyt., s. 79.
[2] Hilary, O Trójcy Świętej, VIII, 30.
[3] Atanazy Wielki, Żywot św. Antoniego, 2.
[4] Atanazy Wielki, Żywot św. Antoniego, 14.
[5] Atanazy Wielki, Żywot św. Antoniego, 83.
[6] Atanazy Wielki, Listy do Serapiona, I, 30.
[7] Por. Atanazy Wielki, Listy do Serapiona, IV, 3-6.
[8] Bazyli Wielki, O Duchu Świętym, XXIX (79).
[9] Bazyli Wielki, O Duchu Świętym, IX (23).
[10] Bazyli Wielki, O Duchu Świętym, XVI (38).
[11] Bazyli Wielki, O Duchu Świętym, XVI (39).
[12] Por. Bazyli Wielki, O Duchu Świętym, XXX (77).
[13] Bazyli Wielki, O Duchu Świętym, XXVII (67).
[14] Por. Bazyli Wielki, O Duchu Świętym, XXIX (71-74).
[15] Cyryl Jerozolimski, Katecheza wstępna, 6.
[16] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 1, 5.
[17] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 16, 19.
[18] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 5, 11.
[19] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 16, 19.
[20] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 16, 21.
[21] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 17, 37-38.
[22] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 16, 19.
[23] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 16, 12.
[24] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 16, 22.
[25] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 16, 8.
[26] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 15, 12.14.17.
[27] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 18, 26.
[28] Cyryl Jerozolimski, Katecheza 18, 27.
[29] Augustyn, Homilie na Ewangelię i Pierwszy List św. Jana, 32,7.
[30] Augustyn, Komentarz do Ewangelii św. Jana, 74,3.
[31] Augustyn, Homilie na Ewangelię św. Jana, 32,7.
[32] Augustyn, Sermones, 378,1.
[33] Augustyn, Objaśnienia Psalmów, 45,8.
[34] Augustyn, Objaśnienia Psalmów, 49,9.
[35] Augustyn, O Kazaniu Pana na Górze, 4,11.
[36] Augustyn, Objaśnienia Psalmów, 135,8.
[37] Augustyn, Objaśnienia Psalmów, 67,17.
[38] Augustyn, Objaśnienia Psalmów, 146,10.
[39] Augustyn, Państwo Boże, XXII, VIII.
[40] Augustyn, Państwo Boże, XXII, VIII.
[41] Augustyn, Państwo Boże, XXII, VIII.
[42] Augustyn, Państwo Boże, XXII, VIII.
[43] Augustyn, Kazanie 267, 4.
[44] Por. Augustyn, O pożytku wiary, 8, w: Augustyn, Pisma przeciw manichejczykom, Warszawa 1990, s. 38, przypis 12.
[45] Augustyn, O pożytku wiary, 21.
[46] Augustyn, O Kazaniu Pana na Górze, 25,82.
[47] Augustyn, O Kazaniu Pana na Górze, 25,84.
[48] Augustyn, O Kazaniu Pana na Górze, 25,85.
[49] Quodvultdeus, Księga obietnic i zapowiedzi Bożych, Cuda Antychrysta, VI, 11.
[50] Augustyn, Do Symplicjana o różnych problemach, 1,2.
[51] Augustyn, Do Symplicjana o różnych problemach, 1,8.
[52] Augustyn, Sermones, 71,23.37.
[53] Augustyn, Przeciw Faustusowi, XXI, 8.
[54] Augustyn, Do Symplicjana o różnych problemach, 1,8.
[55] Cyryl Aleksandryjski, Komentarz do Listu do Hebrajczyków, 1,1; oraz: Objaśnienia do Psalmów, 23,2, za: A.M. Ritter, Charisma im Verständnis des Johannes Chrysostomos und seiner Zeit, Göttingen 1972, s. 173.
[56] Por. A.M. Ritter, Charisma im Verständnis…, dz. cyt., s. 179.
[57] Cyryl z Aleksandrii, Komentarz do 1 Listu do Koryntian, 12,9, za: A.M. Ritter, Charisma im Verständnis…, dz. cyt., s. 180.
[58] Jan Chryzostom, Kazanie na Epifanię, 2-4, w: Karmię was, czym sam żyję, red. M. Starowieyski, rok C, Warszawa 1984, s. 46-47.
[59] Jan Chryzostom, Homilia 3 na List do Hebrajczyków, 9.
[60] Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, cz. 1, XXXII, 7.
[61] Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, cz. 1, XXXII, 7.
[62] Jan Chryzostom, Pierwsze kazanie na Zielone Świątki, 3.
[63] Jan Chryzostom, Drugie kazanie na Zielone Świątki, 1.
[64] Jan Chryzostom, Homilia 29 na 1 List do Koryntian.
[65] Jan Chryzostom, Homilia 14 na List do Rzymian.
[66] Por. K. McDonnell, G.T. Montague, Inicjacja chrześcijańska a chrzest w Duchu Świętym. Świadectwa z pierwszych ośmiu wieków, Kraków 1997, s. 354-357.
[67] Jan Chryzostom, Homilie na 1 List do Koryntian, XXXV, 7-8.
[68] Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, cz. 1, XXIV, 1.
[69] Orygenes – Hieronim, Homilie o Księdze Psalmów, CIII.
[70] Orygenes – Hieronim, Homilie o Księdze Psalmów, LXXVII.
[71] Orygenes – Hieronim, Homilie o Księdze Psalmów, CXLIII.