Słowa stanowiące wprowadzające motto niniejszego wystąpienia pochodzą sprzed ponad półtora tysiąca lat. Troska o kościelną katechezę, czyli właściwy przekaz wiary nie jest — jak widać — niczym nowym w Kościele. Troska ta towarzyszyła chrześcijanom od czasów apostolskich, była z nimi w czasie prześladowań i podczas złotego wieku patrystyki, nie opuszczała ludzi wierzących ani w średniowieczu, ani w późniejszych epokach.
Trudno nam jednak nie ulec „świętej zazdrości”, gdy patrzymy na owoce katechetycznej pracy Kościoła w pierwszych wiekach jego istnienia. Zacytowany na wstępie święty Augustyn, biskup Hippony, był świadkiem przychodzenia do wiary tysięcy niedawnych pogan. Całe kraje zwracały się do Chrystusa, mnogie rzesze zgłaszały się po katechizmową naukę. Zdołano ich wtedy nie tylko gruntownie zapoznać z podstawami wiary, ale i zapalić do chrześcijaństwa na tyle, by innych jeszcze pociągali do Ewangelii; stali się dobrymi, gorliwymi i ewangelizującymi chrześcijanami.
Gdy słyszymy dziś tak często ponawiane wezwanie do „nowej ewangelizacji” nie możemy nie zapytać: gdzie leży tajemnica sukcesu „pierwszej ewangelizacji”? Jakie jest źródło mocy, która tak skutecznie przemieniła serce rzymskiego, pogańskiego wtedy jeszcze świata, na serce chrześcijańskie?
Stawiamy te pytania widząc wszędzie naokoło nas naglącą potrzebę powtórnej ewangelizacji. Jeśli potrzeba ta zaistniała, świadczy to z pewnością o słabnięciu chrześcijańskiego ducha nawet u tych, którzy zapoznali się wcześniej z wiarą, którzy na przykład jako uczniowie przeszli przez proces szkolnej katechezy.
Z pewnością odpowiedź nie będzie polegała tylko na odkryciu pedagogicznych lub psychologicznych właściwości procesu nauczania w dawnych wiekach. Nauki o człowieku postąpiły przecież znacznie od czasów starożytności. Nie możemy też szukać wytłumaczenia naszych dzisiejszych trudności w masowości oraz anonimowości współczesnej nam katechezy: ojcowie Kościoła wieku czwartego i piątego też przecież zmierzyli się z procesem masowych nawróceń. Wyjaśnienie tajemnicy musi leżeć gdzie indziej: w sposobie katechetycznego wykładu i w usposobieniu ducha katechety. Nazwijmy te czynniki duchową treścią katechetycznego głoszenia i duchowością katechety.
Zapytajmy o rozwiązanie naszego problemu największych świadków Kościoła złotego wieku patrystyki. Święci Augustyn, Ambroży, Hieronim — to Wielcy Doktorzy Kościoła Zachodu; dołączymy do nich kilka myśli świętego papieża, Grzegorza Wielkiego i refleksje Kasjana. Poprzedzi zaś ten szereg mistrzów chrześcijańskiego intelektu świadectwo Ojców Pustyni: ludzi, którzy umysłem byli prości, ale wiarą dorównali największym z największych. Jeżeli bowiem szukając inspiracji do skutecznej i zwycięskiej katechezy mamy u kogoś się uczyć, to uczmy się u tych, którym się udało, którzy okazali się zwycięscy dla Chrystusa. Kościół czasów starożytności, czasów ewangelicznie zwycięskich, niech podsunie nam swoją radę w sprawie tak dzisiaj naglącej: jak dobrze przekazywać wiarę?
2. Ojcowie Pustyni: „oprzyj się na Piśmie Świętym!”
Każde nowe dziecko, każda osoba młoda lub starsza, przychodząca po nauczanie do bram Kościoła stawia samą swoją obecnością pytanie: „Czego powinienem przestrzegać, aby podobać się Bogu?” Pytanie to często bywa stawiane raczej przez samo zgłoszenie się na nauczanie, niż konkretnymi słowami.
Abba Antoni, wielki i sławny Ojciec Pustyni, który stoi u początków szeregu mędrców Pańskich Kościoła, tak oto odpowiedział pewnemu uczniowi pytającemu, czego przestrzegać, by Panu się podobać:
„Dokądkolwiek pójdziesz, zawsze miej Boga przed oczami; cokolwiek robisz, czy mówisz, opieraj to na Piśmie Świętym”[2].
Otwierając księgę historii Kościoła stajemy przed historią prowadzenia przez Ducha Świętego. Pragniemy z niej wyczytać, jak niegdyś katechizowano, jak przekazywano wiarę, jak odpowiadano na pytania o sprawy najważniejsze w tamtych, wzorcowych wiekach Kościoła. Abba Antoni, prostym i nieporadnym jeszcze językiem pierwszych chrześcijan, zawarł w swej odpowiedzi już to wszystko, co inni powiedzą później językiem pięknym i stylem kwiecistym: „Opieraj się na Piśmie Świętym”.
Niech zabrzmi głos wiary pierwszego Kościoła, głos wciąż potężny mimo dystansu stuleci. Przykładającym rękę do pługa w trudzie katechetycznym godzi się dziś usłyszeć następujące napomnienie z ust innego Ojca Pustyni, świętego Epifaniusza: „nieznajomość Pisma jest wielką przepaścią i głęboką otchłanią”[3].
3. Augustyn: katecheza zanurzona w historii zbawienia
„Wykład jest zupełny, gdy kogo nauczamy katechizmu zaczynając od tego, co napisano: «Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię», doprowadzając aż do obecnych czasów Kościoła”[4].
To zdanie Augustyna jest nie tylko opowiedzeniem się za jednym z systemów wykładu prawd wiary; jest czymś znacznie więcej. Oto katecheza, wykład wiary, zapowiedziana zostaje jako ukazywanie ludziom Boga takiego, jakim On sam im się objawił. Katecheza zostaje zaprojektowana w taki sposób, jaki Bóg sam wybrał, aby się ludziom odsłonić.
Do Boga nie prowadzi zbiór abstrakcyjnych określeń i suchych definicji. Prowadzi do Niego wtajemniczenie w sposób Bożego działania, począwszy od pierwszych chwil stworzenia świata, poprzez patriarchów i proroków Starego Przymierza, aż po kulminację obecności Boga pośród Swojego Ludu w osobie Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Zaś dzieło Chrystusa nie kończy się już nigdy, trwa w Kościele i z całą mocą ogarnia także każdą osobę, która bierze udział w katechezie.
Mówi nam o tym Augustynowe przypomnienie starodawnej praktyki pierwotnego Kościoła: Symbolum nemo scribit, ut legi possit[5]. Żywy płomień wiary przekazać może tylko taki człowiek, w którego sercu obecność Chrystusa już płonie. Nie przekaże natomiast życia Bożego — bez świadectwa wiary — żaden podręcznik, najlepiej nawet spisany według najbardziej uczonych reguł: Symbolum nemo scribit.
Nie o zwykły wybór porządku wykładu więc chodzi. Augustynowy program katechezy polega na tym, by dochodzącemu do pełni wiary człowiekowi pozwolić poczuć jego miejsce w centrum historii zbawienia. Byłoby zaś zarozumiałością mniemać, że człowiek jest w stanie poprawić ten sposób przedstawienia się Boga, jaki On sam wybrał: w świętej historii zrelacjonowanej w świętym Piśmie.
4. Hieronim: umiłowanie Pisma
Współczesny Augustynowi Hieronim w liście do Nepocjana jeszcze dobitniej wyraził podstawowy obowiązek nauczyciela chrześcijańskiej wiary.
„Pismo Święte często czytaj, a raczej świętej lektury nigdy z rąk swych nie wypuszczaj. Ucz się tego, czego masz nauczać”[6].
Najgłębszy motyw spełniania powinności katechety, obowiązku dogłębnego poznania Słowa Boga Żywego jest — według Hieronima — następujący:
„Posłuszny nakazom Chrystusa: «Badajcie Pisma» oraz «Szukajcie, a znajdziecie», wypełniam swoją powinność, bym przypadkiem nie usłyszał […]: «Jesteście w błędzie nie znając Pisma ani mocy Bożej». Jeśli bowiem, jak mówi apostoł Paweł, Chrystus jest mocą Bożą i mądrością Bożą, to ten, kto nie zna Pisma, nie zna mocy Boga ani Jego miłości: nieznajomość Pisma jest nieznajomością Chrystusa”[7].
Katechizowanie nie jest przecież tylko rodzajem instrukcji dotyczącej systemu religijnych wierzeń. Jest przede wszystkim dzieleniem się mądrością, i to w sprawach najważniejszych: dotyczących życia i śmierci, ducha i sensu codziennych radości i trosk. Tym, którzy szukają mądrości samego Boga radzi św. Hieronim: „kochaj Pismo Święte, a kochać cię będzie mądrość”[8].
Czyż możemy, wobec takich świadectw wielowiekowej tradycji, dziwić się jeszcze temu, co Sobór Watykański II autorytatywnie stwierdził o duchowym karmieniu się biblijnym orędziem? Ojcowie soborowi przypomnieli Kościołowi, nie pozostawiając cienia wątpliwości:
„Kościół […] zawsze uważał i uważa Pisma Boże zgodnie z Tradycją świętą, za najwyższe prawidło swej wiary”[9].
Na pewno nie chodzi tu wyłącznie o prawidło formalne, ale o żywe źródło, o niewyczerpane bogactwo wody żywej, o strumień życia, który do końca świata nie wyczerpie swoich zasobów. Słowo Boże okazuje się mądrzejsze od intelektu mędrca i prostsze od niewiedzy nieuczonego.
Raz jeszcze sięgnijmy po głos Kościoła z minionych wieków. Papież Grzegorz Wielki w liście do biskupa Leandra pisał:
„Jak bowiem Słowo Boże kształci roztropnych za pomocą tajemnic, tak częstokroć zachęca prostaczków zewnętrznymi środkami […] jest to jakby rzeka, płytka i głęboka zarazem, gdzie i baranek może chodzić i słoń pływać”[10].
„Wykład nasz z powagi Pisma wypływa”[11] — czyż można lepiej, trafniej i bardziej syntetycznie ująć duchowy program życia katechety, niż uczynił to święty papież Grzegorz?
5. Ambroży: „uczyć się, aby nauczać”
Stopniowo wyłania się coraz bardziej klarownie obraz fundamentu duchowości katechety. Człowiek przekazujący na co dzień swoją wiarę innym, ma być zanurzony — również codziennie — w źródle wiary. Aby nauczać, trzeba nieustannie się uczyć, i to uczyć w najgłębszym tego słowa znaczeniu. Trzeba nie tylko pomnażać ilość posiadanych informacji, ale przede wszystkim słuchać Tego, „który mówił przez proroków”, który mówił przez Apostołów i Ewangelistów, który mówi dziś przez Kościół. Aby uczyć o Bogu, trzeba nieustannie uczyć się u Boga, a nie tylko u człowieka. Niech kolejny filar starożytnego Kościoła, Ambroży, jeden z czterech Wielkich Ojców Zachodu, dopomoże nam w naszym rozważaniu:
„Pragnę jedynie odznaczać się gorliwością i pilnością w poznawaniu Pisma św., […] a to w tym celu, abym chcąc innych nauczać, sam mógł posiąść potrzebną wiedzę. Jeden jest bowiem tylko prawdziwy Nauczyciel […] muszę więc równocześnie uczyć się i nauczać”[12].
Aby pokrzepiać innych, należy być samemu pełnym sił. Jakże może pomagać w trudnej drodze ktoś, komu samemu brak sił? Pokarm duchowy to słowo Boże: „nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4). Aby karmić innych, trzeba być samemu codziennie i nieustannie syconym tym pokarmem duszy.
„Piękną jest rzeczą, gdy wchłaniamy naukę Pisma św., jeżeli słowa Boże spadają na nas jakby rosa. Gdy więc zasiądziesz do stołu z owym księciem, zastanów się, kim jest ten możny, a znalazłszy się w raju rozkoszy, rozważ, co ci podają. Pismo święte to biesiada mądrości, poszczególne jego księgi to jakby rozmaite dania”[13].
6. Kasjan: Arka Przymierza w sercu katechety
Jeden z mistrzów duchowych Zachodu, nauczyciel pokoleń mnichów, jeden z architektów wielowiekowej duchowości — wszystkie te określenia można odnieść do Kasjana. Spod jego pióra pochodzi niezrównana zachęta do trwania w słowie, jakże ważna dla tych szczególnie, których powołaniem jest przekazanie słowa następnym pokoleniom.
„Lektura święta to medytacja nieustanna, która napełni twoją duszę i ukształtuje ją na swój obraz. Uczyni z twej duszy Arkę Przymierza, zamykającą w sobie:
- dwie tablice kamienne, czyli wieczne słowo obu Testamentów;
- złote naczynie, symbol pamięci czystej i bez skazy, zachowujące zawsze skarb ukrytej manny, czyli wieczną i niebiańską słodycz myśli duchowych i chleba anielskiego;
- różdżkę Aarona, czyli sztandar i znak zbawienia, naszego Pana i prawdziwego kapłana, Jezusa Chrystusa, zawsze kwitnącą na wieczną pamiątkę”[14].
Niegdyś, jak wspomina Kasjan, kapłani Starego Przymierza trwali w Przybytku Bożym, w świątyni. Oto w Nowym Przymierzu świątynię każdy nosi w swoim sercu; tam więc ma trwać w obecności Boga i stamtąd nauczać innych w wierze. Kasjan przywołuje tekst księgi Kapłańskiej (Kpł 21,12):
„Nie będzie wychodził z przybytku świętego, nie będzie bezcześcił świętego przybytku swego Boga, bo ma na sobie jak diadem oliwę namaszczenia swego Boga”.
Nauczającym o Bogu przystoi trwać w swej duszy jak w świątyni, w obecności Tego, Który Przemawia, w obecności Słowa Boga Żywego.
7. Augustyn: Maryja wzorem trudu przy budowaniu Kościoła
Nawiązując do biblijnego tekstu: „Kto pełni wolę Bożą, ten mi jest bratem, siostrą i matką” (Mk 3,35), Augustyn głosił w jednym ze swych kazań:
„Zostaliście synami Matki [Kościoła], gdy ochrzczono was; narodziliście się jako należący do Ciała Chrystusa. Prowadźcie więc do chrztu, kogo potraficie, abyście — tak jak wy staliście się synami, gdy narodziliście się [na nowo] — mogli stać się także matkami Chrystusa, prowadząc innych do narodzenia”[15].
W olśniewającej śmiałości myśli biskup Hippony przyzywa słowa samego Pana: „Ten mi jest bratem, siostrą i matką”. Prowadząc zaś oszałamiającą analogię do końca, napominał swych słuchaczy, aby prowadząc do Jezusa następnych wierzących, budowali Ciało Chrystusa. Kto zaś przymnaża członków Ciału Chrystusa, staje się w tajemniczy sposób duchową matką wzrastającego Kościoła. Kto ucząc prawd wiary buduje Kościół prowadząc innych do narodzenia z wiary, wchodzi — duchowo — w rodzinę Chrystusa, stając się jego siostrą, bratem i matką. Kto głosi Słowo, buduje Kościół — Ciało Słowa Wcielonego.
8. Jan Damasceński: Pismo Święte — bramą mistyki
Katecheza otwierająca na głos Boga w Piśmie Świętym wyłania się z oddali wieków jak jasny obraz o mocnych konturach, jakże różny od dzisiejszych znaków zapytania bez odpowiedzi i mnożących się powątpiewań. Biblijna metoda i styl katechezy nie należały tylko do wąskiego okresu złotego wieku patrystyki: należały do bogactwa świętej Tradycji Kościoła przez wieki.
Sięgnijmy po kolejny przykład do czasów o wiele późniejszych. Św. Jan Damasceński, Doktor Kościoła z VIII w., kilka wieków po Hieronimie, Augustynie i Ambrożym, nauczał o źródle, z którego wypływa chrześcijańskie nauczanie:
„Rzeczą ze wszech miar chwalebną i dającą najwyższe duchowe korzyści będzie zgłębianie Ksiąg świętych. Bo «jak drzewo zasadzone u zbiegu wód» (Ps 1,3), tak wzrasta dusza, nawadniana Boskim Pismem i przynosi owoc prawdziwej wiary […] Kołaczmy więc do tego wspaniałego raju Ksiąg świętych pełnych wonności, słodyczy i przepychu. Tu słuch nasz zachwycą różnorodne głosy mistycznego, przez Boga ożywionego ptactwa […] tu myśl nasza dosięgnie […] Boskiej Gołębicy, a Ta wzniesie ją do Jednorodzonego Syna, a przez Syna przedstawi samemu «Ojcu Światłości» (Jk 1,17)”[16].
Jeśli już wiele lat temu Karl Rahner ostrzegał: „chrześcijanin XX wieku albo będzie mistykiem, albo w ogóle nie będzie chrześcijaninem”, to katecheza musi stanąć przed misją formowania już nie tylko intelektu, ale i mistycznego serca ludzi wierzących. Mistyka zaś, jeśli nie stoi na tak cenionym w starożytności i średniowieczu fundamencie słowa Bożego, Kościoła i sakramentu, łatwo zwieść może na błędne drogi.
Chrystus ten sam jest „wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13,8). Podobnie i Jego Kościół w tym, co najważniejsze, nie ulega zmianie. Zacytowany jako motto niniejszego przedłożenia fragment z dzieła Augustyna brzmiał zapewne dla wielu z nas zupełnie współcześnie. Tak jak przed półtora tysiącem lat, tak i dzisiaj „często przychodzą ludzie, których uczyć trzeba wiary chrześcijańskiej”. Przychodzą zapewne w nieco inny sposób, w nieco innym okresie swojego życia i w zmienionych warunkach kulturowych, tym niemniej — w dokładnie takim samym celu.
Jak przed półtora tysiącem lat, tak i dziś ci, którzy ustanowieni zostali dla nauczania, przekazywania podstaw wiary, „prawie zawsze doznają trudności, w jaki sposób należycie wpoić to, w co wierząc — jesteśmy chrześcijanami”.
Czerpmy więc z bogactwa doświadczenia tych, którzy nie bez przyczyny nazwani zostali Ojcami Kościoła. To za ich czasów świat był zdumiony tempem rozszerzania się wiary. To w ich czasach Ciało Chrystusa nieustannie wzrastało we wszystkich miejscach świata rzymskiego. Ojcowie Kościoła zostali również ojcami zwycięstwa Ewangelii. Jeżeli dziś z coraz większą siłą brzmi hasło „nowej ewangelizacji”, ewangelizacji powtórnej — nie traćmy z pola widzenia tajemnicy powodzenia tej pierwszej, starożytnej ewangelizacji. A pragnąc powtórzyć dla Boga sukces Kościoła Ojców, musimy karmić naszego ducha tym pokarmem, który ich tak daleko zaprowadził.
Kościół i słowo Boże są przecież dwoma obliczami tej samej Obecności; są dwoma aspektami przebywania Boga Żywego pośród swojego ludu. Fundamentem duchowości katechety, wyłaniającym się z nauk chrześcijańskich stuleci, jest oparcie się o Skałę, o jedynego prawdziwego Nauczyciela. Jego Słowo ma karmić tych, którzy pragną duchowo karmić innych. Powtórzmy za św. Ambrożym raz jeszcze:
„pragnę jedynie odznaczać się gorliwością i pilnością w poznawaniu Pisma św., a to w tym celu, abym chcąc innych nauczać, sam mógł posiąść potrzebną wiedzę”.
[1994]
Przypisy
[1] Św. Augustyn, De catechizandis rudibus, I 1.
[2] Gerontikon, A 3(3).
[3] Gerontikon, E 10(205).
[4] Św. Augustyn, De catechizandis rudibus, III 5.
[5] Św. Augustyn, De Symbolo sermo, I 1.
[6] Św. Hieronim, Do kapłana Nepocjana, LII 7.
[7] Św. Hieronim, Prol. do kom. Iz, [w:] Liturgia godzin, vol. IV, s.1226.
[8] Św. Hieronim, Do Demetriady, CXXX 20.
[9] DV 21.
[10] Św. Grzegorz Wielki, Do Leandra, V 53a.
[11] Tamże.
[12] Św. Ambroży, De officiis ministrorum, I 3,3.
[13] Tamże, I 32,165.
[14] Kasjan, Konferencja, XIV 10. Por. L. Bouyer, La spiritualità dei Padri, vol. III, Bologna 1986, s. 253.
[15] Św. Augustyn, Sermo 72/A, 8.
[16] Św. Jan Damesceński, Wykład wiary prawdziwej, XVII.