Za dwa dni czeka mnie spotkanie z grupą liderów charyzmatycznych wspólnot. Tak, to ci liderzy, o których myślicie: czasem mówią dziwne rzeczy i niekiedy zachowują się ekscentrycznie. A do tego lubią wszystko wspierać jakimiś biblijnymi cytatami. Trzeba by podsunąć im myśl o jakiejś biblijnej formacji. O, już mam. Jest przecież specjalne czasopismo właśnie dla nich: Biblia - krok po kroku. Pojawiło się dziewięć lat temu.
1. Coś dla charyzmatycznego lidera
a. Geneza miesięcznika Biblia - krok po kroku
W Krakowie jeszcze wcześniej, od 1984 roku, ukazywał się miesięcznik List. Narodził się tam w środowisku wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym, przy klasztorze oo. dominikanów. W 2009 roku przypadał jubileusz 25-lecia miesięcznika i z tej okazji powołano do życia kolejny, miesięcznik formacyjny: Biblia - krok po kroku[1].
Nowe pismo było odpowiedzią na prośby środowiska polskich charyzmatyków. Pismo reklamowano tak:
"Katolicki miesięcznik Biblia - krok po kroku w piękny, atrakcyjny i mądry sposób przybliża czytelnikom Pismo Święte. Powstał jako odpowiedź na liczne prośby Czytelników o częstsze i bardziej dogłębne podejmowanie zagadnień biblijnych"[2].
Nowy miesięcznik budowany był od samego początku na bardzo mocnych autorytetach naukowych: miał redaktora naukowego (dyrektor Biblioteki w École biblique et archéologique w Jerozolimie) oraz radę programową (z dwoma członkami Papieskiej Komisji Biblijnej i profesorami nauk biblijnych)[3].
W ramach akcji promocyjnej nowego biblijnego miesięcznika zorganizowano prezentację nowego pisma Biblia - krok po kroku oraz debatę pt. „Czy Ewangelie mówią prawdę o Jezusie?”.
Do debaty zaproszono autorytety polskiej teologii[4]. Był tam i ojciec profesor, który później otrzymał tytuł mistrza świętej teologii (najwyższy dominikański tytuł naukowy); był wspomniany dyrektor Biblioteki École biblique et archéologique, był absolwent Papieskiego Instytutu Biblijnego w Rzymie, oraz wykładowcy, doktorzy teologii także z instytutów papieskich.
Fragmenty debaty opublikowano trzy miesiące później w czasopiśmie, które - przypomnijmy - ma redaktora naukowego (biblistę), asystenta kościelnego i naukowo-biblijną radę programową.
b. Biblia - krok po kroku: debata inauguracyjna (2009)
Zgodnie z zapowiedzianym tematem debaty - "Czy Ewangelie mówią prawdę o Jezusie" - zadano fundamentalne pytanie: "Mamy jakiś dostęp do Jezusa, ale niekoniecznie jest to wiedza ściśle historyczna. Wobec tego, jaką prawdę odczytujemy w Ewangeliach?"[5].
Katolicy z charyzmatycznych grup formacyjnych, spragnieni pierwszych kroków w formacji biblijnej, mogli dowiedzieć się od jednego z uczestników debaty:
„Bardzo podoba mi się filozofia Ludwiga Wittgensteina. Twierdził on, że właściwie nie jest dla niego ważne, czy taka postać historyczna jak Jezus istniała – chociaż osobiście nie miał co do tego wątpliwości – natomiast wystarczą mu same teksty ewangeliczne" (s. 10).
Teolog kontynuuje:
„W XIX wieku pytano, czy Jezus w ogóle istniał […] Niewątpliwe jest to ciekawy sposób argumentacji […] Powstaje pytanie, co o Nim wiemy. Dlaczego? Ponieważ mamy do Niego bardzo utrudniony dostęp. Ewangelia nie tyle mówi nam o tym, jaki był Jezus historyczny, co raczej staje pomiędzy Nim a nami. Powstaje pytanie, czy przez zapis wiary pierwotnego Kościoła dotarło do nas coś, co było specyficzną cechą Jezusa. Rudolf Bultmann […] uważał na przykład, że tylko dwa słowa na pewno wypowiedział Jezus: Abba i Amen […] Obecnie nie twierdzi się, że Ewangelie to jedno wielkie oszukaństwo, dzisiaj pytanie jest poważniejsze: czy wiara Kościoła pomaga nam czy przeszkadza w dotarciu do historycznego Jezusa?” (s. 8).
Inny teolog dodaje: wprawdzie to nie jest pewne, tamto też nie, tutaj jeszcze czegoś nie wiemy, ale i tak jesteśmy "w relacji do świętego tekstu" (s. 9).
Jeszcze inny mówi:
„Trzeba odkryć motyw zbrodni. Dlatego uważam, że można zadać jeszcze bardziej podstawowe pytania: czy Ewangelia jest prawdziwa, a jeśli nie, to kto ją sfałszował, na jakim etapie i dlaczego? […] Równolegle idzie tu zwątpienie w Kościół, który Ewangelię spisał, przyjął, przechowywał i interpretował przez tyle wieków” (s. 9).
Liderzy i animatorzy charyzmatycznych wspólnot podczas debaty "Czy Ewangelie mówią prawdę o Jezusie" nie usłyszeli za to nic o nauce Kościoła na temat Ewangelii:
"Kościół stanowczo utrzymuje, że Ewangelie, których historyczność bez wahania stwierdza, podają wiernie to, co Jezus, Syn Boży, żyjąc wśród ludzi, rzeczywiście uczynił i tego uczył […]. Święci zaś autorzy napisali cztery Ewangelie tak, aby nam przekazać szczerą prawdę o Jezusie" (por. SW II, Dei Verbum 19).
I nie dowiedzieli się, na czym polega chrześcijaństwo: "Fakt historyczny jest konstytutywnym wymiarem wiary chrześcijańskiej. Historia zbawienia nie jest mitologią, ale prawdziwą historią"[6] (Benedykt XVI, Verbum Domini, 2010).
W każdym razie uczestnicy i organizatorzy debaty musieli być zadowoleni z treści, skoro po trzech miesiącach wydrukowali jej zapis jako stosowne wprowadzenie w nauczanie formacyjne dla katolików z charyzmatycznych wspólnot w czasopiśmie autoryzowanym nazwiskami z najwyższej biblijno-teologicznej półki.
c. Pan Jezus osobiście? raczej zbędny…
Wsłuchując się w słowa uczonych teologów i biblistów nasi liderzy i animatorzy stanęliby przed poważnym wyzwaniem: czy chrześcijaństwo to spotkanie z Jezusem, który uzdrawiał, nauczał i powoływał celników, został ukrzyżowany pod Ponckim Piłatem i potem zmartwychwstał, czy też chrześcijaństwo to tylko myślowy związek z ideami wczesno-chrześcijańskich pisarzy, którzy tworzyli religijną literaturę (o nieznanym nam związku z faktami)?
Istnieją, owszem, religie, w których kulminacją objawienia jest tekst, a nie Osoba, ale chrześcijaństwo nie jest taką religią (w przeciwieństwie do islamu, który taką religią właśnie jest). Rozumienie chrześcijaństwa jako 'religii księgi' to islamizacja, to widzenie chrześcijaństwa oczami Mahometa a nie Jezusa.
Wniosek z metody teologicznej zaprezentowanej w krakowskiej debacie uczonych teologów z 2009 roku wydaje się, niestety, jasny: Nowy Testament nie byłby świadectwem o Jezusie z Nazaretu. Byłby jedynie świadectwem o późniejszym stanie umysłów grupy chrześcijan. Związek literatury nowotestamentowej z faktami byłby po pierwsze niejasny, a po drugie - zupełnie nieistotny.
Chrześcijaństwo nie miałoby więc fundamentu w faktach z życia Jezusa. Fundamentem byłyby tylko wierzenia wczesnych chrześcijan, twórcza "myśl ewangelisty", dzieło "teologicznego geniuszu pisarza". Mówiąc brutalnie: co z tego, że teksty Nowego Testamentu są nieprawdziwe, skoro są budujące?
Tak sobie teraz myślę, że to jednak nie byłby najlepszy pomysł, aby moim znajomym charyzmatycznym liderom i animatorom podsunąć czasopismo Biblia - krok po kroku.
2. Proroctwo (niestety) spełnione
W 2009 roku przypadła 50 rocznica wygłoszenia pewnej prelekcji przez C.S. Lewisa - anglikańskiego pisarza, apologetę i profesora - wybitnego znawcę literatury[7]. Zacznijmy od przewidywań Lewisa co do duszpasterskich skutków nowoczesnej interpretacji historyczności Nowego Testamentu.
"Teologia, która odrzuca w Ewangelii historyczność prawie wszystkiego, do czego chrześcijańskie życie i uczucia były przywiązane przez dwa tysiące lat, pozostawia prostemu człowiekowi tylko dwie możliwości. Albo uczyni go rzymskim katolikiem albo ateistą.
Nie rozpozna chrześcijaństwa w tym, co mu proponujecie. Jeśli zgodzi się z waszą wersję, to przestanie nazywać sam siebie chrześcijaninem i przestanie chodzić do Kościoła".
"Kiedyś parafianin starał się ukryć fakt, że wierzy w o wiele mniej niż ksiądz proboszcz. Dzisiaj raczej próbuje ukryć fakt, że wierzy w o wiele więcej […]. Być misjonarzem wobec księży z własnego kościoła to kłopotliwe zadanie. Mam jednak straszne przeczucie: jeśli nie podejmiemy szybko takiego dzieła misyjnego, to przyszła historia Kościoła anglikańskiego będzie raczej krótka".
Proroctwo Lewisa sprawdziło się, niestety. Statystycznie rzecz biorąc w Anglii liczba uczestników nabożeństwa anglikańskiego w typową niedzielę wynosi 1% populacji brytyjskiej. W przeważającej części - emeryci.
Warto dodać: w 2009 roku przypadła też druga rocznica opublikowania ważnego tekstu papieża Benedykta XVI, Josepha Ratzingera:
"Wrażenie, że o Jezusie mamy niewiele pewnych wiadomości
i że Jego obraz dopiero później ukształtowała wiara w Jego boskość:
to wrażenie przeniknęło w znacznym stopniu do świadomości chrześcijan.
Sytuacja ta jest dramatyczna dla wiary:
zachodzi obawa, że wewnętrzna przyjaźń z Jezusem,
do której przecież wszystko się sprowadza, trafia w próżnię"
(por. Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, 2007, Przedmowa).
Papież Benedykt przekazał to Kościołowi dwa lata przed wspomnianą debatą naszych biblistów i teologów. Nie wpłynęło to na jej kształt.
3. Apostołowie? Ta historia też jest raczej balastem
Ten zdarzający się dziś styl nauczania na temat historycznej wiarygodności Nowego Testamentu nie ogranicza się do Ewangelii. Dotyczy również Dziejów Apostolskich. To szczególnie ważne: najbardziej dziś dynamiczne poruszenie chrześcijaństwa idzie przez nurty charyzmatyczne. A charyzmatycy fascynują się szczególnie Dziejami Apostolskimi i naśladują teksty tej księgi biblijnej w swoim życiu. Szczególną wersją tej fascynacji są wspólnoty charyzmatyczne Odnowy w Duchu Świętym. Nasi polscy liderzy i animatorzy też marzą o wcielaniu w życie scen z historii Pana Jezusa i Jego Apostołów. Ale: czy rzeczywiście naśladują życiowe fakty czasów pierwszego Kościoła - czy też żyją złudzeniami, naśladując jedynie budujące opowiadania literatury pięknej z końca I wieku?
Oto kilka przykładów z pewnego sztandarowego dzieła pomagającego katolikom rozumieć Biblię na sposób naukowy. Tytuł i rangę dzieła zachowajmy jeszcze przez kilka minut w tajemnicy.
Zacznijmy od całościowej oceny Dziejów Apostolskich: "Niektórzy naukowcy sądzą", że Łukasz "to raczej autor moralizatorskich opowiadań niż historyk" (1180, 1).
- Wydarzenia w dniu Pięćdziesiątnicy? "Niektórzy twierdzą, że Łukasz wymyślił tę datę".
- Aresztowanie i ucieczka Piotra? "Znamiona prawdy poświęcono na rzecz efektu dramatycznego" (1203,2).
- Mowy Piotra? Zawierają "elementy Łukaszowej teorii o konieczności męki (Łk 13,33)" (1193,2).
Rozmaite sceny z kolejnych podróży Pawła? "Zlepek nieprawdopodobnych z historycznego punktu widzenia doniesień, jakiego nie można znaleźć nigdzie indziej…"; "niewiarygodne tłumaczenie…, to całkiem nieprawdopodobna odpowiedź…" (1239,2-1240,1); "braki w logice opowieści…, trudno uwierzyć…, fantastyczna liczba.." (1240,2); "informacje niewiarygodne z historycznego punktu widzenia …" (1242,2); "propozycja równie nierealistyczna jak cała opisana tutaj scena" (1242,2).
A mowy Apostoła? "To nie Paweł przemawia do pogańskich myślicieli, lecz to Łukasz poucza swych czytelników" (1229,2).
Wreszcie ostatnie fragmenty Dziejów, czyli dramatyczna podróż morska Apostoła: "Czy Łukasz wykorzystał istniejącą opowieść marynistyczną, dodając swojego bohatera?… [Jest to] 'paulinizacja morskiej opowieści… ocalenie podczas burzy morskiej było typowym tematem greckich misteriów" (1245,2-1246,2).
I zdanie, które może posłużyć - niestety - za podsumowanie: "Historyczny charakter ma przynajmniej kariera Gamaliela" (204,1).
Teraz już czas na informację o źródle takiego nauczania o historycznej wartości Dziejów Apostolskich:
"Najlepszy, w skali światowej katolicki komentarz biblijny. Jest on powszechnie używany we wszystkich krajach na najlepszych katolickich uczelniach biblijnych i teologicznych włącznie z rzymskim Biblicum. To prawdziwa perła biblistyki, jedyna w swojej klasie, nie mająca żadnej prawdziwej konkurencji […]. Katolicki komentarz biblijny zbiera, porządkuje i przedstawia najcenniejszy dorobek współczesnej biblistyki katolickiej, bilansujący dokonania minionych stuleci i otwierający ją na wiek XXI".
Tak nasze źródło jest zalecane przez wstęp - do Katolickiego komentarza biblijnego (Warszawa 2013).
4. Postulat C.S. Lewisa: testowanie naukowych procedur
Wróćmy raz jeszcze do wspomnianej konferencji Lewisa z 1959 roku. Skutkiem "teologii, która odrzuca historyczność prawie wszystkiego, do czego chrześcijańskie życie i uczucia były przywiązane przez dwa tysiące lat" będzie taka reakcja prostego człowieka: "Nie rozpozna chrześcijaństwa w tym, co mu proponujecie. Jeśli zgodzi się z waszą wersją, to przestanie nazywać sam siebie chrześcijaninem i przestanie chodzić do Kościoła".
Argument destrukcji Kościoła wynikający z jakiegoś stylu biblistyki przemawia wprawdzie do wyobraźni, ale - logicznie rzecz biorąc - nie jest jednak najmocniejszy. Taka biblistyka mogłaby przecież po prostu ustalać historyczną prawdę, a wtedy destrukcja byłaby zasłużona. Kto wierzy w nieprawdę, powinien przestać w nią wierzyć i zniknąć ze sceny.
Jednak C.S. Lewis nie ograniczył się do duszpasterskiej futurologii (niestety spełniającej się na naszych oczach). Był nie tylko wierzącym anglikaninem i apologetą chrześcijaństwa. Był też profesjonalnym krytykiem literackim i profesorem średniowiecznej i renesansowej literatury angielskiej na Uniwersytecie w Oxfordzie. Codzienna akademicka praca przy tekstach literackich z odległych epok pozwoliła mu sformułować metodologiczne pytanie do biblijnych krytyków wspomnianego wyżej typu: było to pytanie o testowalność skuteczności ich metod literackich i historycznych.
O co tu chodzi? Wspomniani przez niego bibliści posługiwali się metodami, które uważali za naukowe. Ale - pytał Lewis - czy ktoś poddał te metody ocenie co do:
- zakresu skuteczności ich stosowania?
- stopnia niezawodności wnioskowania?
- stopnia trafności ich przewidywań?
C.S. Lewis miał nieodparte wrażenie:
- że takich ocen się nie prowadzi;
- że naukowość tych procedur polega raczej na wewnętrznej zgodzie środowiskowej niż na rzetelnej ocenie metodologicznej;
- że brakuje weryfikacji skuteczności zastosowanych metod, a zwłaszcza weryfikacji eksperymentalnej.
Zadał też kolejne pytanie: o testowanie technik szacowania prawdopodobieństwa wydarzeń opisywanych w literaturze Nowego Testamentu. W biblijnych opracowaniach spotyka się - jak widzieliśmy - stwierdzenia: "opisane wydarzenie jest nieprawdopodobne". Czy nie oznacza to zwykle po prostu: autor komentarza z czymś takim się nie spotkał?
Lewis podpowiadał też: "Aby ocenić na ile wiarygodna jest metoda, należałoby ją potwierdzić przykładem użycia tej metody w przypadku, kiedy możemy ją zweryfikować przez fakty"[8]. Bo przecież dowolną opinię o historyczności Ewangelii można uznać za prawdziwą, skoro nie możemy cofnąć się w czasie o 2 tysiące lat i skontrolować jej poprawności.
Ale użytą metodę można przetestować w inny sposób: przez zastosowanie do jakiegoś współczesnego autora, kiedy możemy zweryfikować nasze przypuszczenia. I tu Lewis dzieli się takimi próbami: te same metody analizowania genezy i historii tekstu, które znalazł w wielu biblijnych komentarzach, zaaplikował do współczesnej mu literatury. Jego obserwacja była następująca: "kiedy taki sprawdzian jest dostępny, wyniki są błędne: albo zawsze albo prawie zawsze"; taka metoda weryfikowana eksperymentalnie "wykazuje 100% zawodności"[9].
Stąd jego surowa ocena skuteczności stosowanych metod i procedur:
"Podważanie tradycyjnej ortodoksji to głównie dzieło duchownych zajmujących się krytyczną biblistyką Nowego Testamentu. Na mocy autorytetu ekspertów w tej dziedzinie oczekuje się od nas, że odrzucimy ogromną ilość wierzeń podzielanych przez wczesny Kościół, przez Ojców Kościoła, przez średniowiecze i reformację, a nawet przez wiek dziewiętnasty. Ci ludzie oczekują ode mnie wiary, że potrafią czytać między wersetami starych tekstów. Dla mnie jest raczej oczywiste, że nie potrafią czytać nawet samych wersetów" (Lewis, s. 282).
Stąd też jego paradoksalny apel: "Głoszę wam w pewnym sensie agnostycyzm: wcale nie chcę zredukować poziomu sceptycyzmu w waszym umyśle. Podpowiadam tylko, że sceptycyzm nie musi być zarezerwowany wyłącznie do Nowego Testamentu i Credo. Spróbujcie wątpić w coś innego"[10].
5. Kilka amatorskich uwag o kolejnym proroctwie (niespodziewanie) spełnionym
Tu muszę przyznać: od tej chwili zaczynam przemawiać jako zwykły laik. Nie znam się na stanie badań w dziedzinie weryfikacji skuteczności metod analizy biblijnego tekstu. Moje wiadomości są w tej materii zupełnie wyrywkowe i chaotyczne. Ale, z drugiej strony, ma to swoją zaletę: specjalistyczną wiedzą nie onieśmielę moich charyzmatycznych rozmówców, a może nawet pozwoli to im odczuć, że "jedziemy na tym samym wózku". Przejdźmy więc do refleksji amatora (czekającego na okazję do zapytania kiedyś kogoś mądrzejszego).
C.S. Lewis zakończył swoje życie na ziemi w roku 1963. Ale zapewne ucieszyłby się, gdyby dowiedział się o wypełnianiu się jego apelu. Dzieje się to w chrześcijańskim środowisku raczej bliższym jego anglikańskiemu wyznaniu niż katolicyzmu. Oto wśród m.in. protestanckich profesorów pojawili się sceptycy "wątpiący w coś innego".
Podajmy jeden przykład: przyjęty dziś powszechnie w biblistyce pogląd o niektórych listach św. Pawła, których autorem miałby jednak być ktoś inny. Wspomniany Katolicki komentarz biblijny poświęca trzy kolumny tekstu na wykazanie, że listu do Efezjan nie napisał św. Paweł: z powodu odmienności jego treści od niekwestionowanych listów Pawła, odmienności słownictwa i stylu oraz różnic teologicznych.
Dla formującego się lidera lub animatora stworzy to pewien problem: zapyta - skoro list zaczyna się słowami: "Paweł, z woli Bożej apostoł Chrystusa - do świętych…" (Ef 1,1), to czy poświadcza nieprawdę? Czy rzeczywiście mamy skuteczne i w miarę niezawodne metody stwierdzenia, że to nie mógł być Paweł?
Takie nieodparte wrażenie - o nieodwołalnym rozstrzygnięciu tego problemu - można odnieść czytając katolickie opracowania formacyjne. Tymczasem luterański profesor z Mainz pisze w 2006 roku: "uważam, że list do Efezjan napisał właśnie Paweł". I rozwija uzasadnienie swojej tezy[11].
Podobnie ma się rzecz z tak zwanymi Listami Pasterskimi: do Tymoteusza (1 i 2) oraz do Tytusa. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak listy św. Pawła: zaczynają się przecież od prezentacji autora: "Paweł, sługa Boga i apostoł Jezusa Chrystusa…" (Tt 1,1; por. 1 Tm 1,1 i 2 Tm 1,1). Jednak i w tym przypadku Katolicki komentarz poświęca wiele miejsca (dwie kolumny) argumentowaniu, że listów tych Paweł wcale nie napisał.
Tymczasem pani teolog z wydziału studiów biblijnych uniwersytetu Kościoła reformowanego w Holandii w r. 2008 zwraca uwagę - jak Lewis - właśnie na problem metodologiczny: "Niewielu spośród autorów odrzucających autentyczność Listów Pasterskich pofatygowało się, aby zweryfikować argumenty: a argumenty przeciw autentyczności nie są mocne. ... Odmienne cechy Listów Pasterskich można z łatwością wyjaśnić innymi czynnikami"[12].
Teolog z Leuven w Belgii, specjalista w dziedzinie Nowego Testamentu, też zwątpił w moc analizowania różnic językowych i stylu jako narzędzia negowania autorstwa św. Pawła: w roku 2017 pisze, że równie dobrze, albo i lepiej, wyjaśni się te różnice okolicznościami pisania tych listów, a nie odmiennym autorem[13].
W roku 2013 pracownik wydziału studiów religii Uniwersytetu w Toronto podkreśla metodologiczne braki tego rodzaju ocen: "krytycyzm historyczny dał biblistom strategie orzekania o autorstwie, ale roi się tam od metodologicznych niekonsekwencji"[14].
W ostatnich kilku latach jeszcze inni zabrali się do problemu weryfikując ukryte założenia biblijnej metodologii, np. założenie: odmienność stylu listu wynika z odmienności autora. Wskazują, że po stu latach stosowania tej metody czas już na "zakwestionowanie tego założenia na bazie teoretycznych i empirycznych badań socjolingwistycznych", które przecież w ciągu ostatnich stu lat znacznie się rozwinęły. Powodem jest to, że "założenie lingwistyczne o odmiennym autorstwie w listach Pawłowych poważnie nie nadąża za współczesną wiedzą lingwistyczną o wymogach potrzebnych do badań autorstwa metodą statystyczną oraz o głębokich poziomach lingwistycznej różnorodności".
Podobnie jak poprzednicy podsuwają myśl: "interpretacja za pomocą analiz rejestrów lingwistycznych daje co najmniej tak samo dobre wyniki, a może i lepsze, niż założenie odmiennego autorstwa w listach Pawłowych[15]. Ostatecznie, stwierdza protestancki profesor Nowego Testamentu z Giessen, "statystyki słownikowe to nieadekwatne narzędzie dla badania autorstwa Listów Pasterskich", gdyż "najnowsze osiągnięcia nowożytnej lingwistyki wskazują: argument lingwistyczny powinien zostać zredukowany"[16].
W kontekście katolickim spotkałem się z takim podejściem w wydaniu Pisma świętego z USA: Ignatius Catholic Study Bible - New Testament (2010). Ale znowu przypominam: także te obserwacje to myśli zwykłego laika w tej materii, czekającego na pouczenie od specjalisty. Pewnie takich nowoczesnych metod weryfikacji skuteczności procedur naukowo-historycznych i językowo-statystycznych stosowanych w naukach biblijnych jest coraz więcej w miarę rozwoju nauk lingwistycznych i aplikacji w nich statystyki. Zapewne są gdzieś opublikowane.
To pytania laika, któremu bardzo spodobała się kiedyś złota myśl C.S. Lewisa: "Sceptycyzm nie musi być zarezerwowany wyłącznie do Nowego Testamentu i Credo. Spróbujcie wątpić w coś innego".
Tego specjalisty też koniecznie będę musiał zapytać: co polecić tym spośród moich znajomych liderów i animatorów, którzy wierzą Kościołowi, kiedy naucza: "Ewangelie podają wiernie to, co Jezus, Syn Boży, żyjąc wśród ludzi, rzeczywiście uczynił i tego uczył", a "święci autorzy napisali cztery Ewangelie tak, aby nam przekazać szczerą prawdę o Jezusie".
Przypisy
[1] Por. http://www.katolik.pl/21532,794.druk (2017).
[2] Por. http://sklep.e-medialist.pl/13-biblia (2017).
[3] Redaktor naukowy: Paweł Trzopek OP - dyrektor Biblioteki w École biblique et archéologique w Jerozolimie; rada programowa Jan Andrzej Kłoczowski OP (członek Komisji Filozofii i Teologii Komitetu Badań Naukowych); Krzysztof Mielcarek, wówczas dr habilitowany nauk biblijnych i kierownik Katedry Teologii Biblijnej Starego Testamentu KUL; ks. Ryszard Rubinkiewicz SDB († 2011), wykształcony na École biblique et archéologique w Jerozolimie profesor nauk biblijnych i członek Papieskiej Komisji Biblijnej; ks. Henryk Witczyk, profesor nauk biblijnych KUL i członek Papieskiej Komisji Biblijnej i in.
[4] o. Jan Andrzej Kłoczowski OP (*1937), profesor teologii; w 2014 otrzymał tytuł mistrza świętej teologii, najwyższy dominikański tytuł naukowy;
- o. Paweł Trzopek OP, redaktor naukowy Biblia – Krok po kroku, dyrektor Biblioteki w École biblique et archéologique w Jerozolimie;
- Krzysztof Mielcarek (* 1963), dr hab. teologii biblijnej KU, studia na Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie.
- o. Piotr Napiwodzki OP (*1972), doktor teologii, wykładał w Kolegium Dominikanów w Krakowie, UP JP II w Krakowie oraz na Uniwersytecie we Fryburgu;
- ks. Grzegorz Strzelczyk (*1971), dr teologii, wykładowca Wydz. Teol. Uniw. Śl, od 2012 sekretarz II Synodu archidiecezji katowickiej.
[5] Czy Ewangelie mówią prawdę o Jezusie? Fragment dyskusji panelowej 8.06.2009 podczas inauguracji pisma "Biblia - krok po kroku", "Biblia - krok po kroku" nr 3, wrzesień 2009, s. 10.
[6] Benedykt XVI, adh. Verbum Domini, 32.
[7] C.S. Lewis, Modern Theology and Biblical Criticism (I959).
[8] Lewis, s. 285.
[9] Lewis, s. 284.
[10] Lewis, s. 287.
[11] Friedrich Beißer, Wann und von wem könnte der Epheserbrief verfasst worden sein? (2006).
[12] Myriam Klinker-De Klerck z Teologicznego Uniwersytetu The Pastoral Epistles: authentic Pauline writings (2008).
[13] Jermo van Nes, Pauline Language and the Pastoral Epistles (2017).
[14] Gregory P. Fewster, Hermeneutical Issues Case (2013). ss. 89–111.
[15] Andrew W. Pitts, Style and Pseudonymity Configuration (2013).
[16] Armin D. Baum, Semantic Variation (2008).
Źródła
Czy Ewangelie mówią prawdę o Jezusie? Fragment dyskusji panelowej 8.06.2009, "Biblia - krok po kroku" nr 3, wrzesień 2009, s. 7-12.
Katolicki komentarz biblijny (R. E. Brown, J. A. Fitzmyer, R.E. Murphy; red. wyd. polskiego ks. W. Chrostowski, Warszawa 2013), Prymasowska Seria Biblijna.
The Ignatius Catholic Study Bible - The New Testament, ed. Scott Hahn, Curtis MItch, San Francisco 2010.
C.S. Lewis, Modern Theology and Biblical Criticism, [w:] The Collected Works of C.S. Lewis, Inspirational Press, New York 1996, ss. 279-289, http://orthodox-web.tripod.com/papers/fern_seed.html (2010). Tekst wygłoszony w I959 wobec studentów w Cambridge. Pierwsze wydanie: Fern Seed And Elephants, And Other Essays On Christianity (Paperback), 1975 by Fontana Paperback.
Friedrich Beißer, Wann und von w em könnte der Epheserbrief verfasst worden sein?, 'Kerygma u. Dogma' 52 (2006), ss. 151-164.
Myriam Klinker-De Klerck, The Pastoral Epistles: authentic Pauline writings, "EuroJTh" (2008) 17:2, ss. 101–108.
Jermo van Nes, Pauline Language and the Pastoral Epistles: A Study of Linguistic Variation in the Corpus Paulinum (2017); Series: Linguistic Biblical Studies, Volume: 16, https://brill.com/abstract/title/36019 (2018).
Jermo van Nes, The Problem of the Pastoral Epistles: An Important Hypothesis Reconsidered, in: Paul and Pseudepigraphy (2013), ed. Stanley Porter, ss. 153–169, https://brill.com/abstract/book/edcoll/9789004258471/B9789004258471_005.xml (2018), https://books.google.pl/ (2018).
Stanley E. Porter, Pauline Chronology and the Question of Pseudonymity of the Pastoral Epistles, in: Paul and Pseudepigraphy (2013), ss. 65–88.
Gregory P. Fewster, Hermeneutical Issues in Canonical Pseudepigrapha: The Head/Body Motif in the Pauline Corpus as a Test Case, in: Paul and Pseudepigraphy (2013). ss. 89–111.
Andrew W. Pitts, Style and Pseudonymity in Pauline Scholarship: A Register Based Configuration, in: Paul and Pseudepigraphy (2013), ss. 113–152.
Armin D. Baum, Semantic Variation Within The Corpus Paulinum Linguistic Considerations Concerning The Richer Vocabulary Of The Pastoral Epistles, "Tyndal E Bulletin" 59.2 (2008), ss. 271-292.