W czasie wakacji spędzanych w Żarnowcu na Pomorzu w sierpniu 2006 roku spotkałem się z grupą uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum. W przygotowaniu do naszego spotkania uczniowie wpadli na pomysł zadania mi kilku pytań. Jedno z nich brzmiało: jak pogodzić to, czego uczymy się na lekcji religii z Biblii o stworzeniu świata przez Boga z tym, czego uczymy się na lekcji biologii o ewolucji życia na ziemi? To pytanie uczniów jest wspaniałym dowodem, że wakacje nie stały się dla nich czasem bezmyślności, ale wręcz przeciwnie: okazją do wykorzystania czasu dla ćwiczenia rozumu i wiary. Dodajmy: ćwiczenia w sprawach absolutnie centralnych dla dyskusji nurtujących współczesny świat intelektualny. Czy jednak te problemy wykraczają poza świat uczniowski? Czy są częścią żywej debaty także w gronie wybitnych intelektualistów współczesnej Akademii?
W zimowym wydaniu 2005 roku czasopisma „Philosophia Christi”, wydawanego przez Ewangeliczne Stowarzyszenie Filozoficzne, ukazał się wywiad z profesorem Antony Flew, 81-letnim legendarnym filozofem brytyjskim[1]. Ten autor 26 książek przez dziesięciolecia stał w pierwszym szeregu ludzi odrzucających wiarę w Boga i dążących do przekonania wierzących do niewiary: był przecież jednym z najbardziej znanych ateistów filozoficznych.
W styczniu 2003 roku podczas publicznej debaty na tematy filozoficzno-teologiczne w Kalifornijskim Stanowym Uniwersytecie Politechnicznym, w mieście nazywającym się San Luis Obispo (nazwa ta znaczy, nomen-omen, „święty Ludwik biskup”) oświadczył, że rozważa zmianę swoich poglądów: na teizm. Pewne problemy z dziedziny filozofii i nauk ścisłych sprawiły, że swoją postawę intelektualną określił jako ateizm stojący przed wielkimi znakami zapytania. Rok później, w styczniu 2004, A. Flew postawił kropkę nad „i”: „muszę iść tam, gdzie prowadzą mnie dowody”, oznajmił — i został teistą: „Poszlaki wskazujące na arystotelesowski Absolut (an Aristotelian God), który cechuje się mocą i inteligencją, są dziś mocniejsze, niż kiedykolwiek przedtem: a to od Arystotelesa Tomasz z Akwinu zaczerpnął materiał do swoich pięciu dróg, co do których miał nadzieję, że dowiodą istnienia Boga”. Antony Flew jest, jak to sam określa, deistą, w anglosaskim znaczeniu tego słowa. Dodaje: „Jestem otwarty na możliwość objawienia Bożego, ale bez specjalnego entuzjazmu”. Jako pomocne argumenty podsunięte przez współczesną naukę podaje pojęcie Big Bang z kosmologii astronomicznej, oraz fine tuning i Inteligentny Plan (Intelligent Design) z rozważań na obrzeżach ewolucjonizmu biologicznego. Jedyne argumenty na rzecz istnienia Boga, które wydają się temu filozoficznemu gigantowi przekonujące, zaczerpnięte są z teleologii nauk ścisłych: „wydaje się, że odkrycia ponad 50 lat badań nad DNA dostarczyły materiałów do niesłychanie potężnego argumentu za zamysłem” stojącym u podstaw życia biologicznego[2].
Niech casus Antony’ego Flew posłuży nam jako katalizator w rozważaniach, u progu których stoimy: relacje między rozumem i wiarą oraz konsekwencje apelu Jana Pawła II i owocną współpracę obu tych dziedzin w człowieku.
1. Benedykt XVI o darwinizmie
Bieżące życie Kościoła podsuwa nam jeszcze bardziej intrygujące ilustracje do tematu współpracy rozumu i wiary. Prawdę mówiąc, trudno nadążyć ze śledzeniem coraz to nowych, istotnych wydarzeń na tym polu. Oto w czasie pielgrzymki do Bawarii, 12 września 2006 roku, na spotkaniu z pracownikami nauki Uniwersytetu w Regensburgu papież Benedykt XVI powiedział:
„Nowoczesny rozum naukowy musi po prostu przyjąć rozumną strukturę materii oraz odpowiedniość między naszym duchem i zdecydowanie racjonalnymi strukturami przyrody jako coś oczywistego, na czym bazuje jego metodologia. Ale pytanie, dlaczego tak jest, oto jest prawdziwe pytanie! Nauki przyrodnicze muszą je odesłać innym sposobom i płaszczyznom myślenia — filozofii i teologii”[3].
Natomiast niecałe dwa tygodnie wcześniej, w dniach 1-3 września 2006, papież Benedykt zaprosił do Castel Gandolfo grono przyrodników i teologów na prywatne seminarium naukowe. Tematem seminarium było darwinowskie pojęcie ewolucji. Jednym z ważnych gości był kardynał Christoph Schönborn z Wiednia. Jego nazwisko pojawiało się ostatnio częściej w kontekście debat o spotkaniu teorii ewolucji z teologią. Napisał bowiem w lipcu 2005 roku do słynnego „New York Times” artykuł Znajdowanie planu w przyrodzie[4], co wywołało istną falę odpowiedzi, dyskusji i polemik w amerykańskim świecie teologii i przyrodoznawstwa.
Sam papież Benedykt XVI poruszał już problem istnienia skrajnych ideologów posługujących się teorią ewolucji dla wykazywania wyższości materializmu nad wiarą w Boga. Wątek ten pojawił się już w inauguracyjnym przemówieniu papieża w dniu 24 kwietnia 2005:
„Nie jesteśmy przypadkowym i pozbawionym znaczenia wytworem ewolucji. Każdy z nas jest owocem zamysłu Bożego. Każdy z nas jest chciany, każdy miłowany, każdy niezbędny”[5].
Powrócił do tego w swoim wywiadzie udzielonym dziennikarzom z Niemiec dnia 5 sierpnia 2006 roku. Mówił o radości rodzącej się z wielkości człowieka, „który nie jest jakimś «bublem procesu ewolucji», ale obrazem Boga”[6].
Kolejny miesiąc przyniósł przypomnienie tych prawd w najbardziej spektakularny sposób, kiedy to wobec zebranych setek tysięcy pielgrzymów niemiecki papież przemówił 12 września na ratyzbońskich błoniach tymi słowami:
„Co było pierwsze? Stwórczy Rozum, Duch, który wszystko powołuje do istnienia i wszystkiemu daje wzrost, czy Nierozum, któremu brakowałoby jakiegokolwiek sensu, jednak w jakiś sposób wydałby z siebie matematycznie uporządkowany kosmos, wraz z człowiekiem i z jego rozumem? Rozum ten byłby wtedy jednak niczym innym, jak tylko przypadkowym wynikiem ewolucji, a więc byłby ostatecznie równie bezsensowny”[7].
Te przykłady są dowodem, jak aktualny jest apel Jana Pawła II o współpracę rozumu i wiary.
2. Jan Paweł II apeluje o nowy etap relacji między nauką a wiarą
Powróćmy więc do proroczych papieskich tekstów sprzed lat. Pierwszy z nich stwierdza najpierw istnienie pewnego lęku hamującego dialog nauki i teologii, aby potem wskazać, że obawy takie są nieuzasadnione:
„Dlaczego bać się otwarcia wiedzy i kultury na wiarę? Pasja badawcza i rygor naukowy niczego nie stracą, prowadząc mądry dialog z wartościami religijnymi. Czyż nie z tego właśnie wzajemnego przenikania wyrósł humanizm, którym słusznie szczyci się nasza Europa, sięgająca dziś po nowe zdobycze kultury i ekonomii?”[8].
Drugi tekst Jana Pawła II odwołuje się do historii relacji nauka-wiara w ostatnich stuleciach. Od XVII wieku począwszy narastały w tej dziedzinie konflikty, które dość gwałtownie spiętrzyły się, aby w wieku XIX złożyć się na mit o nieprzezwyciężalnej wrogości tych dwóch dziedzin ludzkiej kultury. W tym kontekście historycznych napięć papież apelował:
„Wydaje się, że bezpowrotnie minął już czas, kiedy usiłowano te dwa światy — świat nauki i świat wiary — sobie przeciwstawiać. Dzięki wysiłkom wielu środowisk intelektualistów i teologów, wspieranym łaską Ducha Świętego, coraz bardziej narasta świadomość, że nauka i wiara nie są sobie obce, że nawzajem siebie potrzebują i nawzajem się uzupełniają. Sądzę, że dobre przyjęcie encykliki Fides et ratio było podyktowane właśnie tą pogłębiającą się świadomością konieczności dialogu pomiędzy poznaniem rozumowym i doświadczeniem religijnym”[9].
3. Sola scientia
Skorzystajmy z inspiracji, jaką stanowiło zwołane na początku września 2006 roku przez papieża Benedykta XVI seminarium poświęcone miejscu teorii ewolucji w chrześcijańskiej wizji świata, aby przyjrzeć się jak w tej właśnie dziedzinie zdarzały się bardzo trudne napięcia w historii, nawet całkiem niedawnej, oraz jak tu właśnie pojawiają się nowe znaki nadziei. A w naukach dotyczących ewolucji życia na ziemi przełomem było odkrycie struktury kwasu dezoksyrybonukleinowego, występującego w chromosomach nośnika informacji genetycznej (na szczęście, dla ułatwienia życia tym, którzy nie specjalizują się w biochemii, specjaliści upowszechnili dobrze znany nam wszystkim skrót: DNA). Opisanie składu cząsteczki DNA — dwóch łańcuchów, które biegną tak, że koniec jednego jest dokładnie naprzeciw początku drugiego, i które owijają się wokół wspólnej osi, tworząc tak zwaną prawoskrętną podwójną helisę — to jedno z największych osiągnięć dwudziestowiecznej nauki. Osiągnięcie to ma jednak również związek z historią ateizmu. Nazwiska dwóch słynnych biochemików łączonych z odkryciem pięćdziesiąt lat temu DNA łączą się też z postawami negującymi wiarę religijną, z chrześcijaństwem na czele.
Jeden ze współodkrywców helisy, laureat nagrody Nobla, James Watson, jest zdecydowanym ateistą. Oto próbka jego wizji relacji między nauką a wiarą, zawarta w odpowiedzi podczas spotkania w Youngstown State University (USA) na pytanie studenta, czy wierzy w Boga:
„Nie, zdecydowanie nie! Największa korzyść z wiary w Boga jest taka, że nie musisz niczego rozumieć: ani fizyki, ani biologii. A ja chcę rozumieć!”[10].
Mamy w największym skrócie zdefiniowaną pewną wizję relacji nauki i wiary. Wiara, zwłaszcza oparta na Biblii wiara chrześcijańska, jest tu przedstawiona jako rodzaj zastępczej wiedzy. Według tej wizji ludzie przyjmują wiarę religijną, aby zaspokoić swoje pragnienie wiedzy o tym, jak dawno temu powstał wszechświat, jak formowały się galaktyki, skąd wzięło się biologiczne życie na ziemi i jaka była historia gatunku ludzkiego na naszej planecie. Ludzie mieliby być — według tej wizji — powszechnie zainteresowani takimi właśnie pytaniami i z tego powodu zostawaliby wyznawcami wiary w natchnienie Biblii. Kiedy jednak nadeszły nauki o geologii, a potem teoria Darwina i odkrycie roli DNA — po cóż jeszcze komu wiara w Boga, skoro mamy lepsze źródło informacji o naukowych problemach?
Drugi z odkrywców struktury i roli DNA, również laureat nagrody Nobla, Francis Crick, jest „agnostykiem z silną inklinacją w stronę ateizmu”, uważającym chrześcijaństwo za jedną z (błędnych) teorii powstania świata i pochodzenia człowieka[11]. Teoria ta mogła zaspokajać ludzką potrzebę wiedzy naukowej, do czasu zastąpienia przez teorie znacznie lepsze, opracowane przez nowoczesne przyrodoznawstwo. Crick w dzieciństwie uczęszczał co niedzielę wraz ze swoją rodziną do protestanckiego kościoła, jednak już u progu młodości został „sceptykiem, agnostykiem z silną skłonnością do ateizmu”. Nawet wtedy jednak przepisy szkolne zmuszały go do uczestniczenia w nabożeństwach: w jednym w dni powszednie i w dwóch — w niedziele… Miał wtedy czas na rozmyślanie, które ostatecznie prowadziło go do następujących wniosków:
„Wcześnie zdałem sobie sprawę, że dokładna wiedza naukowa sprawia, że nie da się już utrzymać pewnych wierzeń religijnych. Wiedza o prawdziwym wieku ziemi i o szczątkach kopalnych uniemożliwia każdemu człowiekowi o zrównoważonym umyśle wiarę w literalną prawdę wszystkich części Biblii, jak wierzą fundamentaliści. A jeśli niektóre miejsca w Biblii są tak jawnie błędne, to dlaczego przyjmować automatycznie cokolwiek z reszty?”[12].
Podjęcie pracy naukowej przez Cricka miało, obok innych motywacji, także i taki zamysł: podjęcie konfrontacji z chrześcijaństwem:
„Czy może być coś głupszego niż oprzeć całą swoją wizję życia na ideach, które — chociaż kiedyś wydawały się prawdopodobne — teraz wyglądają na całkowicie błędne? I co byłoby ważniejsze niż odnalezienie naszego prawdziwego miejsca we wszechświecie przez usunięcie, jednego po drugim, tych niefortunnych resztek dawnych wierzeń? […] Wydawało mi się rzeczą najważniejszą, aby zidentyfikować niezbadane jeszcze obszary wiedzy i aby pracować nad naukowym zrozumieniem, czy takie wyjaśnienie będzie wspierać istniejące wierzenia, czy też je obali”[13].
Tak wyglądały poglądy na chrześcijaństwo tych niezaprzeczalnych gigantów intelektu drugiej połowy XX wieku, Watsona i Cricka. Tradycję takiego myślenia zradykalizował do granic słynny profesor biologii i jednocześnie popularyzator wiedzy — Anglik Richard Dawkins. Kiedy snuje refleksję o konsekwencjach teorii ewolucji w kwestii istnienia Boga, pisze:
„Odpowiadając na tak fundamentalne pytania: Czy życie ma jakikolwiek sens? Po co istniejemy? Kim jest człowiek? — już nie musimy odwoływać się do sił nadprzyrodzonych […] «Wszystkie próby odpowiedzi na to pytanie, datowane przed 1859 rokiem, są bezwartościowe i będzie lepiej, jeśli zignorujemy je całkowicie»”[14].
Wspominając rok 1859 jako absolutnie przełomowy dla rozstrzygnięcia kwestii prawdziwości chrześcijaństwa Dawkins ma na myśli datę publikacji książki Karola Darwina O pochodzeniu gatunków:
„Chociaż logicznie rzecz biorąc można było być ateistą już przed Darwinem, dopiero Darwin sprawił, że ateizm jest w pełni satysfakcjonujący intelektualnie”[15].
Wskutek tego istniejące według Dawkinsa zmagania nauki z religią miałyby zostać już zakończone — pełnym zwycięstwem tej ostatniej:
„Rozbić w puch pewną konkretną wersję teorii [stworzenia świata], taką na przykład jak opowieść […] przedstawioną w [Księdze Rodzaju] byłoby oczywiście pójściem na łatwiznę […] Jej status nie odbiega specjalnie od przekonań pewnego zachodnioafrykańskiego plemienia, które wierzy, że świat stworzony został z odchodów mrówek”[16].
To klasyczne przykłady pewnego mitu dominującego wśród pewnej grupy naukowców parających się przyrodoznawstwem: sola scientia[17]. Jedynym istotnym zagadnieniem stojącym przed człowiekiem miałoby być odpowiadanie na problemy fizyki, chemii i biologii. Główną rolą religii miałoby być do tej pory udzielanie (błędnych) odpowiedzi na te problemy. Znalezienie lepszego niż religijne źródła odpowiedzi — czyli w naukach ścisłych — winno położyć kres istnieniu religii, która straci główne źródło swojego istnienia jako niewłaściwej formy przyrodoznawstwa. Na placu boju ostoją się tylko nauki ścisłe, gdyż tylko one — sola scientia — są przydatne w odpowiadaniu na prawdziwie istotne ludzkie pytania.
Wróćmy jednak do znamienitych noblistów, odkrywców struktury DNA w latach pięćdziesiątych. Jeden z nich, James Watson, był wśród pomysłodawców i został pierwszym szefem programu „Projekt Ludzkiego Genomu” (The Human Genome Project), który ma za zadanie poznać budowę wszystkich genów człowieka. Obecnie jednak naukowiec, który najbardziej twórczo wykorzystał odkrycie wspomnianych laureatów nagrody Nobla dla opracowania mapy genomu człowieka, który szkic spirali DNA umieszcza na okładce swej książki, ogłasza coś absolutnie odmiennego od ateizmu Watsona i Cricka. Pisze: „poznając dokładnie ludzkie chromosomy, wszystkie geny człowieka i ich wzajemne połączenia — poznajemy język Boga”…
4. Biochemiczny język Boga
Francis Collins jest dyrektorem Narodowego Instytutu Badań Ludzkiego Genomu (National Human Genome Research Institute — NHGRI) w USA. Zanim opracował mapę genetyczną człowieka, zdobył stopień naukowy w dziedzinie mechaniki kwantowej na uniwersytecie Yale, aby potem studiować medycynę i genetykę. W 1993 roku mianowano go kierownikiem zespołu 2 400 naukowców z najróżniejszych krajów: zespół miał opracować mapę ponad 3 miliardów biochemicznych „liter” składających się na genom człowieka. Wybór Collinsa nie był przypadkowy: ten wybitny naukowiec dokonał już wielu odkryć dotyczących genetycznych przyczyn chorób ludzkich.
Prezydent USA, Bill Clinton, w dniu 26 czerwca 2000 określił dzieło tworzone stopniowo pod kierownictwem Collinsa mianem „odkrywania języka, w którym Bóg stworzył życie”[18]. Sam Francis Collins odpowiedział wtedy słowami: „oto poznajemy instrukcję obsługi nas samych, wcześniej znaną tylko Bogu”[19]. To właśnie fraza użyta przez prezydenta Clintona posłużyła za tytuł książki Collinsa.
Collins jest gorliwym chrześcijaninem, w rodzaju tych, których nazywa się za oceanem evangelical Christians. Jest też autorem książki: The Language of God: A Scientist Presents Evidence for Belief[20]; na okładce książki spostrzec można charakterystyczną podwójną helisę, czyli spiralę DNA.
Szlak pielgrzymki Collinsa po krainie wiary i nauki prowadził w dokładnie przeciwnym kierunku niż wspomniane wędrówki Francisa Cricka. Otóż Collins wcale nie zawsze był człowiekiem wierzącym. Jeszcze w 1976 roku był lekarzem ateistą. Wtedy to świadectwo życia jednego z jego umierających pacjentów sprawiło, że zrodziły się w nim pierwsze pytania co do wiary. Zwrócił się z nimi do miejscowego duchownego. Ten wręczył mu książkę słynnego angielskiego apologety C.S. Lewisa Mere Christianity (Chrześcijaństwo po prostu). Dwa lata później Collins w czasie górskiej wspinaczki, stojąc przed zamarzniętym wodospadem, uwierzył do końca. Niedługo później ukląkł i oddał swoje życie Jezusowi[21]. Dziś głosi: „Nauka nie zagraża Bogu: to On ją przecież umożliwił!” Nie brakuje mu też ani humoru, ani talentu w upowszechnianiu zapału do wiedzy przyrodniczej: na melodię zapożyczoną od Beatlesów śpiewa:
„Mendel kiedyś liczył groszki,
Darwin zięby i kokoszki;
Dziś nie wstrzyma nic pochodu,
Odkryć genów i ich kodu”[22].
Prezydent Clinton nie był pierwszym, który rozumiał postępy rozumu ludzkiego w dziedzinie genetyki jako kroki umożliwiające lepsze poznanie Bożego planu. Już wcześniej Jan Paweł II mówił:
„Genom ludzki jest jak gdyby ostatnim odkrywanym kontynentem. W kończącym się tysiącleciu, obfitującym w dramaty i podboje, ludzie poznali się lepiej i w pewien sposób zbliżyli do siebie nawzajem dzięki odkryciom i badaniom geograficznym. Ludzka wiedza poczyniła też poważne postępy w dziedzinie fizyki, które doprowadziły ostatnio do odkrycia struktury części składowych atomu.
Dzisiaj uczeni dzięki zdobyczom genetyki i biologii molekularnej poznają najgłębsze struktury życia oraz mechanizmy, które kształtują indywidualne cechy jednostek, gwarantując trwałość żyjących gatunków. Te zdobycze ujawniają coraz pełniej wielkość Stwórcy, ponieważ dzięki nim człowiek może poznać ukryty ład stworzenia i zachwycić się niezwykłymi właściwościami swojego ciała, a także rozumu, dostrzegając w nim jakby odblask Słowa, przez które «wszystko […] się stało» (J 1,3)”[23].
Papież wypowiadający słowa jednoczesnego zachwytu nad Bożym objawieniem, nad odkryciami ścisłej wiedzy przyrodniczej i nad możliwościami rozumu ludzkiego staje w szeregu przedstawicieli długiej tradycji chrześcijaństwa, które od starożytności w swoim głównym nurcie reprezentowało taką właśnie całościową wizję poznawania świata stworzonego przez Boga.
5. Chrześcijaństwo postawiło na rozum
„Chrześcijaństwo postawiło na rozum” — to słowa wypowiedziane przez papieża Benedykta XVI w czwartek 6 kwietnia 2006 roku podczas spotkania z młodzieżą w Rzymie[24]. Pewien młody człowiek zapytał wtedy papieża:
„Ojcze Święty, odczuwam głód Prawdy: ale jak zharmonizować naukę i wiarę?”
Usłyszał wtedy w odpowiedzi od Benedykta:
„Albo Bóg jest, albo Boga nie ma: są tylko dwie możliwości. Albo postawimy na rozum, rozum stwórczy, który dał początek wszystkiemu, albo na irracjonalizm, według którego wszystko, co istnieje, miałoby być przypadkowe. Sam rozum byłby tylko wytworem przypadku. Wielkim wyborem chrześcijaństwa jest wybór rozumności i pierwszeństwo dla rozumu”.
Papież wyjaśniał dokładniej swoją myśl, powołując się na Galileusza, który powiedział:
„Bóg zostawił nam dwie księgi — księgę Biblii napisaną językiem codziennym i księgę natury napisaną językiem matematyki”.
A skoro tak, to:
„Wybór chrześcijański jest najbardziej rozumny”: „matematyka, genialny abstrakcyjny wymysł ludzkiego rozumu okazuje się przydatny do poznania natury i do wykorzystania jej, by nam służyła: […] matematyka jest językiem Stwórcy: tak napisał księgę świata”.
Zakończenie
„Język Boga” okazuje się więc zrozumiały dla człowieka. Bóg umożliwił naukę dając człowiekowi rozum. Posiadanie przez ludzi rozumu jest jednym z powodów, dlaczego mówimy o podobieństwie człowieka do Boga. A jeśli tak, to przemawianie Boga w księdze natury powinno być dla człowieka zrozumiałe. Czy to studiując matematyczne struktury rządzące budową składowych części atomu, czy to badając strukturę molekularną, w jakiej zapisany jest genetyczny kod człowieka — można zrozumieć, co Bóg ma do powiedzenia.
Używając porównania: można wiele dowiedzieć się o architekcie badając dom, jaki polecił zbudować. Wiele można odkryć, zastanawiając się nie tylko nad użytymi do budowy cegłami i nad chemicznym składem tynku, ale przede wszystkim stawiając sobie pytania:
− Komu ten dom najlepiej służy?
− Jakimi zamysłami kierował się architekt planując takie właśnie pomieszczenia?
− Dla kogo przewidział kolejne piętra i przytulne zakamarki swojej budowli?
Podobnie Boga można poznać nie tylko z objawionej księgi Biblii, ale także jako architekta świata i autora księgi kodu życia ludzkiego.
Przypisy
[1] Por. A. Flew (wywiad), My Pilgrimage from Atheism to Theism, http://www.illustramedia.com/IDArticles/flew-interview.pdf (2006).
[2] „enormously powerful argument to design”. Co do prawdziwości konkretnych religii, to A. Flew ujmuje to tak: „Można wykazać w miażdżący sposób fałszywość islamu: coś takiego natomiast z całą pewnością nie jest możliwe wobec chrześcijaństwa”; o islamie myśli z poczuciem przerażania i lęku. Co do możliwości zrobienia następnego po teizmie kroku i faktycznego przejścia na chrześcijaństwo, mówi jednak: „Myślę, że to bardzo nieprawdopodobne, a to z powodu problemu istnienia zła”, tamże. Por. J.A. Beverley, Thinking Straighter: Why the world's most famous atheist now believes in God, "Christianity Today", April 2005, http://www.christianitytoday.com/ct/2005/004 (2006).
[3] Benedykt XVI, wykład na spotkaniu z przedstawicielami świata nauki Uniwersytetu w Regensburgu, 12 września 2006, Trzy stadia programu dehellenizacji.
[4] Por. Ch. Schönborn, Finding Design In Nature, „New York Times”, 7 lipca 2005.
[5] Homilia Ojca Świętego Benedykta XVI wygłoszona w czasie Mszy św. na placu św. Piotra w Watykanie inaugurującej pontyfikat 24 kwietnia 2005 roku.
[6] Benedykt XVI, wywiad w Castel Gandolfo, 5 sierpnia 2006, Papież tęskni za swoją ojczyzną.
[7] Benedykt XVI, homilia na Mszy w Regensburgu, 12 września 2006, Co to znaczy mieć wiarę?
[8] Jan Paweł II, Do wykładowców i studentów Uniwersytetu «Roma III», 31 stycznia 2002, W poszukiwaniu prawdy o człowieku i świecie, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/przemowienia (VIII 2006).
[9] Jan Paweł II, Do rektorów wyższych uczelni w Polsce, 30 sierpnia 2001, Uniwersytet miejscem zdobywania wiedzy i kształtowania sumienia, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/przemowienia (VIII 2006).
[10] A. Cline, James Watson: Atheist, http://atheism.about.com (2006).
[11] Por. Francis Crick, http://en.wikipedia.org/wiki/Francis_Crick (VIII 2006).
[12] Francis Crick, How I Got Inclined Towards Atheism, http://www.positiveatheism.org/india (2006).
[13] Tamże.
[14] R. Dawkins, Samolubny gen, Warszawa 1996, s. 17.
[15] R. Dawkins, Ślepy zegarmistrz, Warszawa 1994, s. 28.
[16] Tamże, s. 490.
[17] Por. W.M. Shea, The Lion and the Lamb: Evangelicals and Catholics in America, Oxford University Press 2004, s. 19-22.
[18] D. van Biema, Reconciling God and Science, „Time”, 17 lipca 2006, vol. 168, nr 3, s. 47.
[19] Ph.E. Johnson, Bill Clinton Was Right! (About the Human Genome), http://www.arn.org/docs/johnson/le_billclinton.htm (VIII 2006).
[20] Por. F. Collins, The Language of God: A Scientist Presents Evidence for Belief , Free Press 2006, ss. 304.
[21] Por. S. Simon, Faithful to God, Science, „Los Angeles Times”, 16 sierpnia 2006, http://www.latimes.com/news/nationworld/nation/la-na-collins17aug17 (VIII 2006).
[22] „Mendel had all his wrinkled peas
Darwin had all his finches' beaks
But oh, oh, oh, you can't stop us now
We really got the code on you”, tamże.
[23] Jan Paweł II, do uczestników IV Zgromadzenia Plenarnego Papieskiej Akademii „Pro Vita”, 24 lutego 1998, Badania nad genomem ludzkim, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/przemowienia (VIII 2006).
[24] Por. Benedykt XVI, 6 kwietnia 2006, Colloquio di Sua Santità Benedetto XVI con i giovani, http://www.vatican.va/Holy_Father/Benedict_XVI/speeches (2006).