Charyzmat Tymoteusza - Część I


bp Andrzej Siemieniewski

CHARYZMAT TYMOTEUSZA

Część I.
CHARYZMAT NIE Z TEGO ŚWIATA

Było to dwadzieścia lat temu. Prowadziłem właśnie ożywioną rozmowę z energicznym liderem pewnej dynamicznej modlitewnej wspólnoty charyzmatycznej. Byłem zupełnie nowy w tym środowisku i omawialiśmy właśnie duchowe dary animatorów wspólnoty. Jedni mieli dar śpiewania hymnów, inni wygłaszali płomienne słowa zachęty, jeszcze inni prowadzili spotkania uwielbienia i modlili się w językach. Nagle lider spojrzał na mnie i rzekł: „Animatorzy pytają, jaki charyzmat wnosi ze sobą nasz ksiądz”.

Zadane wtedy pytanie było bardzo ważne. Było to nawet pytanie kluczowe. Charyzmat to dar od Boga dla służby w Kościele, dany jednemu dla dobra innych. Czy ksiądz wnosi w życie wspólnoty, w której służy, jakiś specyficzny charyzmat? Taki, który niekoniecznie jest darem śpiewania hymnów, modlitwy w językach czy uzdrawiania? Odpowiedź Słowa Bożego jest wyraźna i jednoznaczna: tak. Jest to charyzmat Tymoteusza. Czym ten charyzmat jest? Będziemy to stopniowo odkrywać, zaczynając od spojrzenia na teksty Pisma Świętego mówiące nam o działaniu charyzmatów w Kościele apostolskim.

1. Charyzmat Tymoteusza wśród innych darów
„Charyzmat dany ci przez nałożenie rąk” (por. 1 Tm 4, 14)

1.1. Charyzmatyczny Kościół Nowego Testamentu
Nowy Testament mówi o wielu charyzmatach: proroctwach, cudach, modlitwie w językach, słowach mądrości i wielu innych[1]. Najobszerniej są one omówione w trzech rozdziałach Pierwszego Listu do Koryntian (1 Kor 12–14). Można tam znaleźć całe spisy rozmaitych charyzmatów [χαρίσματα]:

– "Różne są dary łaski [χαρισμάτων], lecz ten sam Duch [...]:
Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa,
drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha,
innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu,
innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu,
innemu dar czynienia cudów,
innemu proroctwo,
innemu rozpoznawanie duchów,
innemu dar języków
i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków" (1 Kor 12, 4.8-10).

– "I tak ustanowił Bóg w Kościele
najprzód apostołów,
po wtóre proroków,
po trzecie nauczycieli,
a następnie tych, co mają dar [χαρίσματα] czynienia cudów,
wspierania pomocą,
rządzenia
oraz przemawiania rozmaitymi językami" (1 Kor 12, 28).

– "Kiedy się razem zbieracie, ma każdy z was
już to dar śpiewania hymnów,
już to łaskę nauczania
albo objawiania rzeczy skrytych,
lub dar języków,
albo wyjaśniania" (1 Kor 14, 26).

Dodatkową listę tworzą jeszcze dary wymienione w Hymnie o miłości, a są to:

Języki ludzi i aniołów,
prorokowanie,
poznanie tajemnic,
wiedza, wiara,
rozdawanie jałmużny
(por. 1 Kor 13, 1-3).

Jednak wspomniane trzy rozdziały z Pierwszego Listu do Koryntian (1 Kor 12–14) to nie jedyne miejsca, gdzie Nowy Testament wspomina o charyzmatach. Wcześniej znajdziemy nieco odmienny zestaw w Liście do Rzymian:

– "Mamy zaś według udzielonej nam łaski różne dary [χαρίσματα]:
bądź dar proroctwa – [do stosowania] zgodnie z wiarą;
bądź to urząd diakona – dla wykonywania czynności diakońskich;
bądź urząd nauczyciela – dla wypełniania czynności nauczycielskich;
bądź dar upominania – dla karcenia.
Kto zajmuje się rozdawaniem, [niech to czyni] ze szczodrobliwością;
kto jest przełożonym, [niech działa] z gorliwością;
kto pełni uczynki miłosierdzia, [niech to czyni] ochoczo" (Rz 12, 6-8).

O jeszcze innych charyzmatach udzielanych we wspólnocie Kościoła jest mowa w tym samym liście do Koryntian, ale nieco wcześniej. Są to dary bezżeństwa i chrześcijańskiego małżeństwa:

"Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja, lecz każdy otrzymuje własny dar [χάρισμα] od Boga: jeden taki, a drugi taki. Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie!" (1 Kor 7, 7-9).

O charyzmatach wspomina też autor Listu św. Piotra, gdzie użyto jeszcze innych nazw darów Bożych i kolejnych przykładów z życia Kościoła pierwotnego:

„Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski Bożej służcie sobie nawzajem takim darem [χάρισμα], jaki każdy otrzymał. Jeżeli ktoś ma [dar] przemawiania, niech to będą jakby słowa Boże! Jeżeli ktoś pełni posługę [διακονεῖ], niech to czyni mocą, której Bóg udziela” (por. 1 P 4, 10-11).

Niektóre z wymienionych dotychczas charyzmatów zestawione są w jeszcze jednym miejscu – w Liście do Efezjan:

"[Chrystus] ustanowił
jednych apostołami,
innych prorokami,
innych ewangelistami,
innych pasterzami
i nauczycielami
dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi,
celem budowania Ciała Chrystusowego" (Ef 4, 11-12).

W czasach Nowego Testamentu doświadczano więc ogromnej obfitości charyzmatów, przenikały one całe życie wspólnoty pierwotnego Kościoła i dlatego niełatwo było je ująć w jakieś schematy czy wyczerpujące listy. Apostołowie raczej wymieniali jako przykłady nazwy tych charyzmatów, które zaobserwowali w codziennym życiu Kościoła.

To, co najważniejsze dla naszego tematu – zagadnienia charyzmatu katolickiego duszpasterza – zostało już częściowo zasygnalizowane: odczytujemy to we wspomnianym u św. Pawła urzędzie nauczyciela lub przełożonego (Rz 12, 7-8), w niektórych darach wymienionych w 1 Kor 12 (apostoł, prorok, nauczyciel) oraz w Ef 4 (gdzie znajdziemy dodatkowo jeszcze określenia: ewangelista, a zwłaszcza pasterz). Jednak to, co dla nas tutaj najważniejsze, zostawiliśmy aż do tej pory, a są to dwa teksty z listów św. Pawła do Tymoteusza.

Dlaczego zwracamy na nie szczególniejszą uwagę? Ponieważ także tu św. Paweł używa słowa charyzmat [χάρισμα], a przez nie oddaje rzeczywistość daru, którego nazwy jednak wprost nie przytacza. Apostoł wyraźnie naucza, że ten charyzmat, raz udzielony Tymoteuszowi, trwa w nim potem już przez całe życie. Tymoteusz ma się do niego odwoływać, jego mocą żyć i działać. Charyzmat Tymoteusza... Cóż to za dar? Czy trwa on w Kościele Bożym do dziś i czy mamy z nim na co dzień do czynienia?

1.2. Listy św. Pawła o charyzmacie Tymoteusza

  • Pierwszy List do Tymoteusza
  • Zacznijmy od słów, w których starszy już wiekiem Apostoł pisze do swojego o wiele młodszego następcy:

    "Nie zaniedbuj w sobie charyzmatu [χαρίσματος],
    który został ci dany za sprawą proroctwa
    i przez włożenie rąk kolegium prezbiterów" (1 Tm 4, 14).

    [Gr.] "μὴ ἀμέλει τοῦ ἐν σοὶ χαρίσματος
    ὃ ἐδόθη σοι διὰ προφητείας
    μετὰ ἐπιθέσεως τῶν χειρῶν τοῦ πρεσβυτερίου
    ".

    [Vlg] "Noli neglegere donationem, quae in te est,
    quae data est tibi per prophetiam
    cum impositione manuum presbyterii
    ".

    Apostoł użył tu wprawdzie nazwy jednego z charyzmatów – proroctwo, ale to nie o nim wspomina jako o „darze Tymoteusza”. Proroctwo okazało się tylko Bożą pomocą w odnalezieniu stosownego kandydata, który został włączony do kolegium prezbiterów, a więc do grona starszych Kościoła. Stało się to przez gest nałożenia rąk uprzednich członków tego „prezbiterium”. Trzy kluczowe słowa zawierające w zalążku całą tajemnicę duchowego daru Tymoteusza to: charyzmat – proroctwo – prezbiterium. Tymoteusz posługuje Bożą mocą (χάρισμαdonatio), otrzymał ją skutkiem osobistego powołania (προφητείαprophetia), a przez swoją służbę włączy się do Bożego zespołu prezbiterów (πρεσβυτέριονpresbyterium).

  • Drugi List do Tymoteusza
  • W drugim biblijnym liście do tego samego adresata znajdziemy uderzająco podobne słowa:

    "Przypominam ci,
    abyś rozpalił na nowo charyzmat [χάρισμα] Boży,
    który jest w tobie
    przez nałożenie moich rąk" (2 Tm 1, 6).

    [Gr.] "ἀναμιμνῄσκω σε
    ἀναζωπυρεῖν τὸ χάρισμα τοῦ θεοῦ
    ὅ ἐστιν ἐν σοὶ
    διὰ τῆς ἐπιθέσεως τῶν χειρῶν μου
    ".

    [Vlg] "admoneo te,
    ut resuscites donationem Dei,
    quae est in te
    per impositionem manuum mearum
    ".

    Różnicą jest to, że tym razem nie wspomina się o proroctwie pomocnym w znalezieniu stosownego kandydata. Znajdujemy za to dodatkowe dopowiedzenie, że charyzmat jest „Boży”, a gest nałożenia rąk okazuje się mieć dwa aspekty na tyle różne, że Apostoł może teraz przypomnieć, iż było to nałożenie rąk nie tylko przez prezbiterium, ale także i przez niego osobiście.

    1.3. Pierwsze obserwacje z lektury listów św. Pawła
    Czas na pierwsze, na razie pobieżne, wnioski z lektury obu fragmentów z listów do Tymoteusza. Staną się one punktem wyjścia dla dalszych refleksji, a dotyczą czterech zaskakujących cech charyzmatu Tymoteusza:

    (a) po pierwsze – chociaż ten charyzmat pochodzi od Boga, to jest udzielany przez ludzi: przez nałożenie rąk Apostołów i prezbiterów;
    (b) po drugie – raz udzielony jest już stałym wyposażeniem duchowym obdarowanej osoby, która posługuje nim do końca życia;
    (c) po trzecie – zlecona w ten sposób służba, choć bardzo osobista, jest jednak włączona w posługę innych powołanych w ten sam sposób;
    (d) charyzmat ten – w przeciwieństwie do wszystkich innych zawartych w wymienionych wcześniej listach darów Bożych – nie ma określonego ściśle „zakresu działania”: nazwany jest raczej „charyzmatem, który jest w tobie”.

    a. Boże i kościelne źródło tego charyzmatu
    Charyzmat Tymoteusza ma swoje pierwszorzędne źródło w samym Bogu; jest to „charyzmat Boży” (τὸ χάρισμα τοῦ θεοῦ, 2 Tm 1, 7). W tym aspekcie nie różni się na razie jeszcze od innych charyzmatów, o których pisał św. Paweł: „Różne są dary łaski [χαρισμάτων], lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich” (1 Kor 12, 4-6).

    Ma też swoje źródło pomocnicze w innych charyzmatach. Tymoteusz dostąpił swego daru „za sprawą proroctwa” (διὰ προφητείας, 1 Tm 4, 14), czyli „po myśli proroctw [προφητείας], które uprzednio wskazywały na ciebie” (1 Tm 1, 18). Wspólnota rozeznawała więc, kto jest najlepszym kandydatem do tej posługi, a starsi wspólnoty – Apostołowie i prezbiterzy – pośredniczyli w jej przekazaniu poprzez swój sakramentalny gest.

    b. Trwałość charyzmatu Tymoteusza
    Przy omawianiu i wyliczaniu innych charyzmatów autorzy Nowego Testamentu nie wskazują bynajmniej na ich absolutną trwałość w charyzmatyku. Czytając 1 Kor 12 i 14, odnosimy raczej wrażenie, że charyzmaty są udzielane rozmaitym osobom w zależności od aktualnej woli Ducha Świętego, a ich działanie trwa tak długo, jak istnieje duchowa potrzeba: „Prorocy niech przemawiają po dwóch albo po trzech, a inni niech to roztrząsają! Gdy zaś komuś innemu z siedzących dane będzie objawienie, pierwszy niech zamilknie. Możecie bowiem w ten sposób prorokować wszyscy, jeden po drugim, aby wszyscy byli pouczeni i podniesieni na duchu” (1 Kor 14, 29-31).

    Tymczasem omawiany tu charyzmat „jest w Tymoteuszu” (τοῦ ἐν σοὶ χαρίσματος – 1 Tm 4, 14; τὸ χάρισμα τοῦ θεοῦ ὅ ἐστιν ἐν σοὶ – 2 Tm 1, 6). Owszem, może zostać zaniedbany („nie zaniedbuj w sobie charyzmatu” – 1 Tm 4, 14), ale nie zniknie wskutek tego. Będzie raczej przypominał ukryty pod warstwą popiołu żar, który czeka tylko na podmuch, aby na nowo wzniecić się płomieniem ognia: „abyś rozpalił na nowo charyzmat [χάρισμα] Boży, który jest w tobie” (2 Tm 1, 6). To jedna z najbardziej zadziwiających cech omawianego tu daru: raz udzielony na mocy sakramentalnego gestu trwa potem, towarzysząc swoją mocą przez całe życie.

    c. Dwa sposoby przekazania charyzmatu
    Sposób przekazania tego charyzmatu jest precyzyjnie określony, co wyraźnie odróżnia go od innych wspomnianych wcześniej w Nowym Testamencie. Jest to „nałożenie rąk” (ἐπίθεσις). Tym, który w liturgicznym geście nakładał ręce, był sam Apostoł Paweł: „charyzmat Boży jest w tobie przez nałożenie moich rąk” (2 Tm 1, 6), pisze do swojego ucznia, Tymoteusza. Co zaskakujące, jednocześnie jako źródło wskazane jest też nałożenie rąk przez większą liczbę osób, przez całe „prezbiterium” (co w Biblii Tysiąclecia przetłumaczono nawet jako „kolegium”: „charyzmat został ci dany za sprawą włożenia [ἐπίθεσις] rąk kolegium prezbiterów” – por. 1 Tm 4, 14). Charyzmat Tymoteusza okazuje się więc ściśle złączony z kolegium Apostołów i z kolegium współprezbiterów.

    Wyrażenie „nałożenie rąk” (ἐπίθεσις τῶν χειρῶν) pojawia się w Nowym Testamencie jeszcze dwa razy: w Dziejach Apostolskich – na określenie ostatecznego udzielania Ducha Świętego już ochrzczonym chrześcijanom (por. Dz 8, 18) – oraz dodatkowo przy wyliczaniu fundamentalnych nauk Kościoła, pośród których jest też „nauka o chrztach i nakładaniu rąk” (Hbr 6, 2)[2]. Nakładanie rąk też mogło mieć różne cele i skutki: dla nas dziś pozostaje ważne, byśmy dobrze umieli rozeznać skutek tego sakramentalnego nałożenia rąk, którego celem jest udzielenie charyzmatu Tymoteusza.

    d. Zakres działania charyzmatu Tymoteusza
    Rozważaliśmy wcześniej charyzmaty wyliczone w rozmaitych zestawieniach w listach św. Pawła (1 Kor 12, 4-10; 1 Kor 12, 28; 1 Kor 7, 7; Rz 12, 6-9; 1 Kor 14, 26). Ich wspólną cechą był fakt, że nosiły nazwy definiujące zakres ich działania. Dlatego intuicyjnie rozumiemy od razu, jak mogłoby wyglądać posługiwanie darem proroctwa albo darem uzdrawiania czy śpiewania hymnów. Natomiast charyzmat wspomniany przez św. Pawła w 1 Tm i 2 Tm nie ma takiego wąskiego zakresu, przynajmniej nie w takim sensie, by dało się to opisać jednym słowem, analogicznym do daru języków czy prorokowania. Czyżby zakres ten był na tyle szeroki, że dla jego opisania potrzebne były Apostołowi obszerne listy pasterskie?

    1.4. Charyzmat szczególnego rodzaju
    Wskazaliśmy już na pewną odrębność charyzmatu Tymoteusza. Inne charyzmaty wymieniane przez Apostoła Pawła mają nazwy określające „zakres ich działania”, ale bez przypisanych do siebie osób[3]. Natomiast w listach do Tymoteusza mamy do czynienia z charyzmatem związanym na stałe z konkretną osobą, ale bez nazwy tego obdarowania, którego specyfikę trzeba dopiero odczytać z całościowej lektury 1 Tm i 2 Tm oraz Tt.

    Oczywiście, należy przypomnieć też o tym, że w pewnych aspektach ten dar jest podobny do innych charyzmatów, przecież dlatego nosi tę samą nazwę, właśnie „charyzmatu” – jest „Boży” (por. 1 Kor 12: charyzmaty są od Boga). Kandydata wskazuje inny charyzmat, mianowicie „proroctwo”. Ten sposób Bożego działania Apostoł zna zresztą z własnego doświadczenia: tak jak uprzednio Szaweł został wskazany jako przyszły Apostoł Narodów przez proroctwo dane Ananiaszowi (Dz 9, 10-16), podobnie Tymoteuszowi została powierzona misja „po myśli proroctw, które uprzednio wskazywały na ciebie: byś wsparty nimi toczył dobrą walkę” (1 Tm 1, 18).

    Zauważyliśmy jednak pewną różnicę w stosunku do innych charyzmatów Ducha Świętego. Charyzmat Tymoteusza jest udzielany przez jednorazowy gest pasterzy Kościoła, podczas gdy o takim pośrednictwie nie było mowy w 1 Kor 12. W tym aspekcie jest natomiast podobny do ustanowienia sług Bożych w Kościele w stopniu diakona:

    "Wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja, prozelitę z Antiochii. Przedstawili ich Apostołom, którzy modląc się włożyli na nich ręce [ἐπέθηκαν τὰς χεῖρας]" (Dz 6, 5-6).

    Podobieństwo znajdziemy także porównując jednorazowe udzielanie Ducha Świętego wszystkim, ochrzczonym już uprzednio, wiernym:

    "Byli jedynie ochrzczeni w imię Pana Jezusa. Wtedy więc wkładali [Apostołowie] na nich ręce [ἐπετίθουν τὰς χεῖρας], a oni otrzymywali Ducha Świętego" (Dz 8, 16-17).

    Każdy chrześcijanin miał otrzymać przez taki gest umocnienie obecności Ducha Świętego w swoim życiu, a kandydat na diakona – sakramentalny dar posługi diakońskiej.

    Czytamy też w Dziejach Apostolskich, że Paweł i Barnaba „w każdym Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych [πρεσβυτέρους]” (Dz 14, 23). Podobnie później Tymoteusz miał zadbać o to, aby „ustanowić w każdym mieście prezbiterów [πρεσβυτέρους]” (Tt 1, 5). Prezbiterat udzielany jest więc na drodze sukcesji. Przekazywany jest przez tych, którzy wcześniej zostali – przez nałożenie rąk w święceniach – włączeni w kolegium apostolskie. Tak udzielony dar prezbiteratu jest już od tej pory na stałe przypisany do konkretnej osoby i nie przemija, staje się jej stałą cechą. Ksiądz, prezbiter, staje się kapłanem na całe życie.

    1.5. Kierunki dalszych rozważań

    Święty Augustyn († 430)
    "Biskupem jestem dla was, chrześcijaninem jestem razem z wami. Tamto jest przyjętym obowiązkiem, to łaską. Tamto wystawia na niebezpieczeństwo, to przynosi zbawienie"[4].

    Pierwsze spojrzenie na dane biblijne pozwoliło nam umiejscowić charyzmat Tymoteusza w Kościele. Przez sakramentalny gest nałożenia rąk w pierwotnej, apostolskiej wspólnocie udzielano szczególnego włączenia w misję grona Apostołów i w kolegium prezbiterów Kościoła. Ale przecież nie wyłączano w ten sposób z całej chrześcijańskiej wspólnoty uczniów Ewangelii Chrystusa. Charyzmat Tymoteusza wyróżnia ucznia spośród innych, ale go nie izoluje.

    Dlatego zanim skierujemy nasze spojrzenie na szczególność duchowości kapłańskiej, wypada wpierw zwrócić uwagę na udział prezbitera w powszechnej duchowości chrześcijańskiej. Prezbiter jest przecież najpierw, tak jak wszyscy inni chrześcijanie, uczniem Chrystusa i uczestnikiem powszechnego powołania do świętości i do zbawienia. Dopiero wtórnie, już jako wierny chrześcijanin, otrzymuje dodatkowo dar Tymoteusza. Dlatego na razie odłożymy jeszcze na później zastanowienie się, czym różni się specyfika kapłańskiego życia duchowego od duchowości każdego ochrzczonego. Pomoże nam w tym św. Jan Paweł II, a zwłaszcza jego adhortacja Pastores dabo vobis z roku 1992 poświęcona życiu kapłańskiemu. Na razie pozostaniemy przy perspektywie prezbitera jako po prostu dobrego chrześcijanina.

    a. Dobry kapłan to najpierw dobry chrześcijanin
    Jan Paweł II w swojej książce-wywiadzie Przekroczyć próg nadziei (Lublin 1995) cytuje zdanie św. Augustyna: „vobis sum episcopus – vobiscum christianus”. Ojciec Kościoła wyznaje więc: „biskupem jestem dla was, a chrześcijaninem – z wami”. Święty papież dodaje w swoim komentarzu: „o ileż więcej znaczy to christianus niż episcopus − nawet gdyby chodziło o Biskupa Rzymu”. Warto zastanowić się na tymi słowami Jana Pawła II. Jakże słusznie zachwycaliśmy się wielkim i nieoczekiwanym darem posługi piotrowej dla papieża-Polaka. A to on sam zdaje się nam mówić: zachwycajcie się więc w równym stopniu waszym własnym chrześcijaństwem!

    Jan Paweł II skomentował w tym samym wywiadzie stosowaną często wobec kapłanów formułę alter Christus (co oznacza, że kapłan jest jakby drugim Chrystusem, skoro użycza swoich ust i swoich rąk dla sakramentalnego działania Chrystusa). Podobnie jak w poprzednim przypadku zestawił to zdanie z szerszym jego kontekstem: „Ojcowie Kościoła zwykli mawiać: «Christianus alter Christus»”[5]. A więc w jakimś sensie każdy wierny chrześcijanin także staje się drugim Chrystusem (por. modlitwę po komunii Eucharystii w 27. niedzielę zwykłą: „Wszechmogący Boże, spraw, aby udział w tym Sakramencie zaspokoił głód i pragnienie naszej duszy * i przemienił nas w Chrystusa, którego przyjmujemy”).

    Do tego samego wątku (i do tego samego cytatu św. Augustyna) Jan Paweł II odwołuje się także w swojej adhortacji o formacji kapłanów Pastores dabo vobis:

    "Sobór głosi przede wszystkim 'powszechne' powołanie do świętości. Ma ono swoje korzenie w chrzcie, poprzez który kapłan staje się 'chrześcijaninem' (christifidelis), 'bratem pośród braci', związanym i zjednoczonym z Ludem Bożym w radości płynącej ze współudziału w darach zbawienia (por. Ef 4, 4-6) i we wspólnym wysiłku postępowania 'według Ducha' i naśladowania jedynego Mistrza i Pana. Przypomnijmy znane powiedzenie św. Augustyna: 'Dla was jestem biskupem, a z wami chrześcijaninem. Tamto jest nazwą przyjętego urzędu, to zaś łaski; tamto jest imieniem niebezpieczeństwa, to zaś zbawienia'" (PDV 20).

    Wynika z tego jasno: duchowość kapłańską można budować tylko na pogłębionej duchowości wspólnej wszystkim chrześcijanom. Pasterzem można być tylko wtedy, jeśli najpierw jest się chrześcijaninem, jeśli umie się traktować chrześcijaństwo jako radosne źródło łaski i niezawodną ścieżkę zbawienia.

    b. Na czym polega powszechna duchowość chrześcijańska
    Podstawową treścią duchowości chrześcijańskiej jest doświadczanie relacji z Bogiem. Wiemy o tym z Ewangelii, od samego Pana Jezusa: „A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17, 3). Chodzi tu o życie wieczne doświadczane już teraz, w doczesności. A poznanie, o jakim tu mowa, to coś o wiele więcej niż tylko nabycie dogmatycznych wiadomości o Bogu. Chrześcijanin „zna Boga”, podobnie jak zna się drugiego człowieka jako przyjaciela: a więc nie tylko ze słyszenia, ale przede wszystkim z codziennych życiowych relacji. Od teoretycznej jedynie znajomości chrześcijaństwa takie „poznanie Boga” odróżnia to, że człowiek angażuje się w relacje z Nim całym sercem, a nauka o Bogu, którego poznał, zachwyca go i wewnętrznie przemienia.

    Kolejne przybliżenie pojęcia duchowości możemy uzyskać z Katechizmu Kościoła Katolickiego. Cały Katechizm składa się z czterech części. Lektura pierwszych trzech części prezentuje nam tryptyk wyznaczony przez hasła: lex credendi, lex orandi, lex vivendi (czyli: jak należy wierzyć, jak mamy się modlić i jak należy żyć). Trzy pierwsze części Katechizmu tworzą więc razem jakby trójnawową katedrę naszego wyznania, kompletną budowlę obejmującą dogmaty, liturgię sakramentów i moralność. Dogmaty opisane są w Katechizmie według kolejnych artykułów Credo, liturgia – według siedmiu sakramentów, a moralność – według dziesięciu przykazań Dekalogu.

    Jaką więc rolę pełni wobec nich czwarta, najkrótsza część Katechizmu, zatytułowana: Modlitwa chrześcijańska? Nie jest ona dodatkiem do poprzednich, tak jakby część czwarta miała stać obok trzech poprzednich, zajmując kolejne miejsce po nich. Wręcz przeciwnie, ta ostatnia część Katechizmu przenika trzy poprzednie do tego stopnia, że to ona nadaje im sens i porywający blask atrakcyjności. Dlatego pierwsze słowa czwartej części Katechizmu, mówią o „wielkiej tajemnicy chrześcijańskiej wiary”, wskazują na poprzednie części Katechizmu i wyjaśniają związek z nimi:

    Tajemnica ta wymaga, aby wierni:
    – wierzyli w nią,
    – celebrowali ją
    – i żyli nią
    w żywym i osobistym związku z Bogiem żywym i prawdziwym.
    Tym związkiem jest modlitwa (KKK 2558).

    Oznacza to, że czwarty dział Katechizmu nie ma tego samego charakteru, co działy poprzednie, a jest innego rodzaju: oświetla je i ożywia. Dogmat („aby wierzyli w tajemnicę wiary”), liturgia („aby ją celebrowali”) i moralność („aby nią żyli”) są jak trzy nawy wspaniałej katedry wiary, której piękno i harmonię podziwiać można tylko wtedy, gdy kryjący ją mrok zostanie rozproszony przez promienie światła. Promienie te pochodzą z osobistej relacji człowieka z Bogiem, z „osobistego związku z Bogiem żywym i prawdziwym”. Tylko wtedy wyznawanie wiary, celebrowanie jej i życie nią może doprowadzić do tego, „aby życie wiernych upodobniło się do Chrystusa w Duchu Świętym na chwałę Boga Ojca” (KKK 2558).

    Najpiękniejsza nawet budowla – także budowla naszej wiary – pozostanie dla nas zamknięta, jeśli nie znajdziemy bramy wiodącej do wnętrza. Poszukującym bramy Katechizm podsuwa wezwanie do spotkania:

    "Serce człowieka jest […] miejscem spotkania, albowiem nasze życie, ukształtowane na obraz Boży, ma charakter relacyjny" (KKK 2563).

    Początek tej relacji z Bogiem ma dla człowieka charakter wzywania Boga i przyjęcia Zbawiciela:

    "Jezus jest Zmartwychwstałym i ktokolwiek wzywa Jego Imienia, przyjmuje Syna Bożego, który go umiłował i siebie samego wydał za niego" (KKK 2666).

    Nic więc dziwnego, że także Tymoteusz, obdarzony swoim niezwykłym charyzmatem, był zachęcany przez Apostoła, aby na co dzień żył podstawową duchowością chrześcijanina, ucznia Chrystusa dostępującego radości łaski i mocy zbawienia. Podstawową metodą nauczania św. Pawła było dzielenie się swoim własnym doświadczeniem: „Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy. Lecz dostąpiłem miłosierdzia po to, by we mnie pierwszym Jezus Chrystus pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą dla życia wiecznego” (1 Tm 1, 15-16). Pasterz troszczy się nie tylko o zbawienie innych, ale także o swoje własne: „Uważaj na siebie i na naukę, trwaj w nich! To bowiem czyniąc i siebie samego zbawisz, i tych, którzy cię słuchają” (1 Tm 4, 16). Na cztery wieki przed św. Augustynem Apostoł Paweł nieco innymi słowami wyraził tę samą zasadę: najpierw bądź dobrym chrześcijaninem, potem będziesz dobrym pasterzem.

    c. Specyfika duchowości kapłańskiej
    Każdy prezbiter jest więc najpierw powołany do udziału w powszechnym darze duchowości chrześcijańskiej, duchowości całego ludu Bożego. Także do niego samego odnosi się potrzeba poszukiwania źródeł, „które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie” (2 Tm 3, 15). Skoro jednak życie księdza jest szczególne, to i jego duchowość będzie miała pewne szczególne akcenty. Święty Jan Paweł II wskazuje na trzy takie elementy specyfiki duchowości kapłańskiej:

    "Sobór wskazuje na pewne elementy konieczne do określenia tego, co stanowi o 'szczególności' życia duchowego prezbiterów. Są to elementy związane z:
    (1) 'konsekracją' właściwą prezbiterom, która upodabnia ich do Jezusa Chrystusa, Głowy i Pasterza Kościoła;
    (2) 'misją' lub posługą charakterystyczną dla tychże prezbiterów, dzięki której mogą oni stać się 'żywymi narzędziami Chrystusa, Wiecznego Kapłana' i działać 'w imię i w osobie samego Chrystusa';
    (3) całym ich 'życiem', które ma być szczególnym przykładem i świadectwem 'radykalizmu ewangelicznego'” (por. PDV 20).

    W dalszej części naszej refleksji trzeba więc będzie bliżej przyjrzeć się tym właśnie trzem aspektom duchowego życia kapłanów:
    (1) elementom duchowości związanym z konsekracją, a więc wynikającym już z samego faktu przyjęcia święceń kapłańskich; są to konsekwencje tego, co Apostoł nazwał „charyzmatem, który jest w tobie przez nałożenie rąk” (1 Tm 4, 14 i 2 Tm 1, 6);
    (2) elementom duchowości związanym z misją, a więc będącym konsekwencją tego, do jakiej działalności ksiądz jest powołany; jest to biblijny „udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Jezusa Chrystusa” (2 Tm 2, 3);
    (3) elementom duchowości związanym z życiem, czyli z kapłańskim sposobem przeżywania rad ewangelicznych; Apostoł nazwał to „pójściem śladami mojego sposobu życia” (2 Tm 3, 10).

    Refleksja podążająca trojaką ścieżką wyznaczoną przez adhortację św. Jana Pawła II (konsekracja – misja – życie) winna więc pozostawać w nieustającym kontakcie z naszym podstawowym źródłem, jakim są listy pasterskie św. Pawła Apostoła: Pierwszy List do Tymoteusza, Drugi List do Tymoteusza i List do Tytusa. Dlaczego? Gdyż także św. Paweł Apostoł właśnie tak szeroko widział zakres charyzmatu Tymoteusza. Nie użył nazwy określającej jakieś wąskie „pole działania” charyzmatu (przez analogię do prorokowania, uzdrawiania czy tłumaczenia języków). Dar, który uczeń Apostoła miał w sobie rozpalić, i którego miał nie zaniedbywać, jest tak bogaty, że na opis jego treści potrzebne było całe bogactwo listów pasterskich. A w listach trzeba było wskazówek św. Pawła na temat tego, kim Tymoteusz się stał (przez fakt sakramentalnego nałożenia rąk), jakie zadania stoją przed nim z tego tytułu i jaki kształt życia temu odpowiada.

    d. Szczególnie aktualne światło:
    św. Jan Paweł II i adhortacja Pastores dabo vobis

    Powróćmy jeszcze na chwilę do papieskiej adhortacji Pastores dabo vobis, aby pozostać wiernym zawartym w niej podstawowym intuicjom. Rzut oka na schemat sześciu rozdziałów adhortacji pokaże nam miejsce życia duchowego w wizji całości nauczania o kapłaństwie:

    Rozdział I. Wobec wyzwań schyłku drugiego tysiąclecia
    Rozdział II. Natura i misja kapłaństwa służebnego
    Rozdział III. Życie duchowe kapłana
    Rozdział IV. Powołanie kapłańskie
    Rozdział V. Formacja kandydatów do kapłaństwa
    Rozdział VI. Stała formacja kapłanów

    Duchowość kapłańska stała się treścią głównie trzeciego rozdziału adhortacji. Warto zauważyć przy tym głęboką strukturę biblijną całego papieskiego dokumentu, widoczną wyraźnie w zaczerpniętych z Pisma Świętego podtytułach rozdziałów. Zaczyna się to zresztą od tytułu całości adhortacji, który wzięty został z księgi proroka Jeremiasza: „Pastores dabo vobis iuxta cor meum” (Jr 3, 15). Później będziemy mieli okazję głębiej wniknąć we wszystkie bogactwa ukryte w papieskiej intuicji sięgnięcia do tego właśnie biblijnego fragmentu, gdyż ważne jest tutaj nie tylko sformułowanie: „pastores dabo vobis”, jako wyodrębniony cytat, ale cały kontekst Jr 2–6.

    Życie duchowe kapłana jest więc tematem trzeciego rozdziału adhortacji. Jednak dla uchwycenia pełni papieskiego przekazu, a zwłaszcza dla dostrzeżenia głębokiej struktury biblijnej całego dokumentu Jana Pawła II, trzeba zwrócić uwagę na „biblijne ikony” dołączone do każdego z sześciu rozdziałów. Na wstępie wyjaśnijmy pojęcie biblijnej ikony, którym zresztą wielokrotnie posługiwał się św. papież Jan Paweł II:

    "Ewangeliczną scenę można przyjąć za ikonę chrześcijańskiej kontemplacji. Utkwić wzrok w Chrystusowym obliczu, rozpoznać Jego tajemnicę, aż ujrzy się boski blask: to zadanie każdego ucznia Chrystusa, a zatem i nasze zadanie. W ten sposób urzeczywistniają się również dla nas słowa św. Pawła: 'wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu' (2 Kor 3, 18)"[6].

    Biblijny tekst, czy to scena z Ewangelii, czy to fragment zaczerpnięty z proroków Starego Przymierza, czy też z nauczania Apostoła, staje się przedmiotem chrześcijańskiej kontemplacji: dlatego trzeba duchowo wczytywać się w taki tekst Pisma Świętego i wpatrywać, „aż ujrzy się Boski blask”. Jeśli chcemy zrozumieć nauczanie o duchowości kapłana, jakie przedstawił nam do realizacji Jan Paweł II, to nie wystarczy czytać tekst adhortacji, nie wystarczy nawet dodanie do niego biblijnych fragmentów jako pomocniczych ilustracji. Nie, to raczej tekst papieskiego dokumentu jest pomocniczy, a pierwszorzędne światło pochodzi z dobranych przez samego św. Jana Pawła II fragmentów słowa Bożego.

    Ikoną biblijną, jak widzieliśmy to już wcześniej, jest najpierw sam tytuł całej adhortacji o formacji kapłańskiej. Słowa: „Pastores dabo vobis – pasterzy dam wam”, trzeba przecież dokończyć biblijnym: „iuxta cor meum – według serca mego” (Jr 3, 15). I należy odczytać tę ikonę na całym szerokim tle pierwszych rozdziałów Jeremiaszowej księgi (Jr 2–6). Uczynimy to pod koniec drugiego rozdziału naszej niniejszej refleksji.

    Podobnie ma się sprawa z kolejnymi częściami adhortacji. Pierwsza z nich, Wobec wyzwań schyłku drugiego tysiąclecia, ma za ikonę słowa: „Z ludzi wzięty” (Hbr 5, 1). Motyw doboru biblijnego tekstu wydaje się jasny: duchowość kapłańską należy przeżywać nie w oderwaniu od głównych nurtów kultury, ale właśnie na tle wydarzeń swojej własnej epoki, czy to zjawisk pozytywnych, czy negatywnych.

    Rozdział drugi: Natura i misja kapłaństwa służebnego, ma za biblijny obraz słowa: „Namaścił mnie i posłał” (Iz 61, 1 i Łk 4, 20), ponieważ kapłan Kościoła otrzymuje swój dar „z góry”, od Boga, i nie rozporządza nim według swojej własnej woli.

    Rozdział czwarty: Powołanie kapłańskie, jest wnioskiem z kontemplacji ewangelicznej ikony powołania pierwszych uczniów: „Chodźcie, a zobaczycie” (J 1, 39). Pan Jezus po to przecież powołuje, by ukazać ludziom swoje kapłaństwo, a ostatecznie – także im je przekazać.

    Rozdział piąty: Formacja kandydatów do kapłaństwa, bierze swoje natchnienie ze sceny: „Ustanowił Dwunastu, aby mu towarzyszyli” (Mk 3, 14). Pierwszym celem utworzenia wspólnoty uczniów nie jest praca, którą mogą razem wykonać, ale osobiste towarzyszenie Jezusowi. Dzieła pasterza są rezultatem osobistej relacji z Jezusem, w przeciwnym razie nie mają ani skuteczności, ani sensu: są zwykłym aktywizmem.

    Rozdział szósty i ostatni, Stała formacja kapłanów, również nie opiera się na czysto utylitarnej potrzebie doskonalenia ustawicznego, jakie właściwe jest tak wielu współczesnym profesjonalistom, ale pochodzi z kontemplacji apostolskiego tekstu: „Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży” (2 Tm 1, 6).

    Celowo opuściliśmy w tym przeglądzie rozdział trzeci, czyli: Życie duchowe kapłana, wraz z jego biblijną ikoną: „Duch Pański spoczywa na mnie” (Łk 4, 18; por. Iz 61, 1), gdyż z oczywistych względów stanie się on teraz dla nas przedmiotem bardziej szczegółowej refleksji.

    Temat duchowości kapłańskiej omówiony jest przecież zwłaszcza w tym trzecim rozdziale zatytułowanym: Duch Pański spoczywa na mnie: życie duchowe kapłana (PDV 19–33). Kolejne części tego rozdziału wyznaczą dalsze ważne etapy naszego rozważania, które obejmie:
    – szczególne powołanie kapłana do świętości pojmowanej biblijnie jako „oddzielenie dla Boga”, czyli poprzez bycie nowotestamentowym „znakiem sprzeciwu” (rozdział 2);
    – następnie trzy aspekty kapłańskiego życia duchowego związane kolejno z:
    • konsekracją,
    • misją i
    • egzystencją kapłańską (rozdziały 3–5),
    – potem eklezjalny, ewangelizacyjny i pneumatologiczny wymiar kapłańskiej duchowości (rozdziały 6–9).

    Wszystkie te etapy będziemy oczywiście przeżywać wraz z nieustanną lekturą pasterskich listów św. Pawła: obu listów do Tymoteusza i Listu do Tytusa.

    2. Kapłan znakiem sprzeciwu
    „Unikaj światowej czczej gadaniny” (1 Tm 6, 20-21)

    Święty Hilary z Poitiers († 367)
    "Pytam was, pasterze, z jaką pomocą Apostołowie głosili Ewangelię? Z pomocą jakiej władzy głosili Chrystusa, nawracając od bożków do Boga prawie wszystkie narody? Może otrzymali jakiś przywilej z cesarskiego pałacu? A może z pomocą ustaw króla Paweł gromadził Kościół dla Chrystusa? A może bronił siebie z poparciem cesarzy: Nerona, Wespazjana lub Decjusza? Teraz zaś – co za ból! – ludzkie wsparcie ma popierać Chrystusa"[7].

    Kapłan katolicki nie jest sługą tego świata, ale sługą Chrystusa. Nie jest prowadzony przez ducha tego świata, ale przez Ducha Świętego: „Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego” (2 Tm 1, 7-8). Wynika z tego ważny postulat wstępny dla całej nauki o duchowości kapłańskiej. Duchową ambicją kapłana nie jest dogonienie uciekającej przed nim nowoczesności tego świata, ale „dogonienie” Ewangelii i samego Chrystusa: „zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie” (Flp 3, 13-14). W formie skrótowej zostało to zasygnalizowane w liście Apostoła do Tymoteusza: „Unikaj światowej czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń rzekomej wiedzy” (1 Tm 6, 20-21). W postaci pełniejszej i głębszej ten fundamentalny postulat duchowości prezbitera zawarty został w liście św. Pawła do Rzymian.

    2.1. „Nie bierzcie wzoru z tego świata” (Rz 12, 1)
    Początek dwunastego rozdziału Listu do Rzymian to prawdziwa szkoła duchowości dla każdej wspólnoty chrześcijańskiej, a więc także i dla prezbiterów jako przełożonych tej wspólnoty. Prześledźmy kolejno fragmenty tego tekstu, aby wydobyć z niego możliwie
    wiele aspektów duchowego orędzia.

    a. „abyście dali ciała swoje na ofiarę”
    „Proszę was bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej” (Rz 12, 1). Apostoł rozpoczyna tutaj od przywołania liturgicznych realiów Starego Testamentu. Za czasów Starego Przymierza liturgia była kultem ofiarniczym: dla potrzeb składania ofiar istniała świątynia jerozolimska, powołane zostało kapłaństwo Aarona oraz spisano kultyczne przepisy Prawa. Czy z nastaniem Nowego Przymierza to wszystko zostało zniesione? Myliłby się ten, kto pochopnie tak by ocenił sytuację Kościoła wobec starotestamentowych przepisów kultycznych. Czytamy przecież w Ewangelii:

    "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni" (Mt 5, 17-18).

    Czy więc przeminęła świątynia, a wraz z nią liturgiczne ofiary i prawo kultyczne? Nie, nie przeminęły, ale raczej wypełniły się w tej świątyni, którą jest lud Boży Nowego Przymierza i w tych ofiarach, które są nową, rozumną służbą Bożą. Słowa św. Pawła trzeba więc rozumieć w łączności ze słowami Pana Jezusa z Ewangelii. Dlatego słowa Biblii: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga?” (1 Kor 3, 16), łączą się logicznie i z tymi: „dajcie ciała swoje na ofiarę Bogu” (Rz 12, 1).

    Ofiarniczy akt Starego Testamentu łączył się z odebraniem życia jakiemuś ofiarowanemu stworzeniu. Akt osobistej ofiary chrześcijanina czyni to na sposób duchowy: odbiera stare życie, aby człowiek mógł otrzymać życie nowe:

    "Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem. […] zwlekliście z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli nowego" (Kol 3, 5-10).

    To jest właśnie „ofiara żywa, święta, Bogu przyjemna”. Szkoła duchowości według św. Pawła zaczyna się więc nie od moralności ani nie od psychologii, ale od przypomnienia, że wspólnotowe życie nowego ludu jest możliwe tylko dlatego, że ten lud składa się z osób odnowionych łaską i zaproszonych do nieustannego potwierdzania przyjęcia łaski poprzez akt wewnętrznego ofiarowania się Bogu. Przypomnijmy słowa papieża Benedykta XVI komentujące ten właśnie fragment listu Apostoła:

    "Logiké latreía: słowa św. Pawła skierowane do Rzymian są najbardziej syntetycznym sformułowaniem tego, jak Eucharystia przemienia całe nasze życie w duchowy kult składany i miły Bogu: 'A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofi arę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej' (Rz 12, 1). W tych słowach wyłania się obraz nowego kultu jako całkowitej ofiary złożonej z własnej osoby w komunii z całym Kościołem. Nacisk położony przez Apostoła na ofiarę złożoną z naszego ciała podkreśla ludzki, konkretny wymiar służby, która nie może być bezcielesna" (SC 70).

    b. „przemieniajcie się przez odnawianie umysłu”
    „Nie bierzcie wzoru z tego świata, ale przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne, co doskonałe” (Rz 12, 2) – to rozszerzenie i pogłębienie zasady: „Unikaj światowej czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń rzekomej wiedzy” (1 Tm 6, 20-21). Logiké latreía, czyli rozumna służba Boża, pociąga za sobą odmianę całego stylu myślenia. Sięgnijmy tu do apelu św. Jana Pawła II, który skierowany został wprost do kapłanów: „Życie kapłańskie winno mieć ze szczególnego tytułu «kształt eucharystyczny». Słowa ustanowienia powinny zatem być dla nas nie tylko formułą konsekracyjną, ale «formułą życia»” (List do kapłanów na Wielki Czwartek 2005).

    Zewnętrzne formy kultu chrześcijańskiego mają się odzwierciedlać w wewnętrznych postawach serca, a te z kolei mają kształtować nowy styl myślenia, a więc owo biblijne „odnawianie umysłu”. Niech pomogą nam w zrozumieniu tej zasady kolejne dwa fragmenty pism papieża Benedykta XVI. Najpierw sięgnijmy po myśl z jego adhortacji Sacramentum Caritatis z 2007 r.:

    "Jest godne uwagi, że św. Paweł w Liście do Rzymian, w którym zaprasza do nowego duchowego kultu, przywołuje równocześnie konieczność przemiany własnego sposobu życia i myślenia: 'Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i doskonałe' (Rz 12, 2)" (SC 77).

    Jakże podobne do tych słów jest omówienie kontemplacyjnych skutków lectio divina zawarte w papieskiej adhortacji Benedykta XVI o Słowie Bożym z 2010 r.:

    "Lectio divina kończy się kontemplacją (contemplatio), podczas której przyjmujemy – jako dar Boga – Jego spojrzenie przy ocenie rzeczywistości i zapytujemy się: jakiego nawrócenia umysłu, serca i życia domaga się od nas Pan? Święty Paweł pisze w Liście do Rzymian: 'Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe' (Rz 12, 2)" (VD 87).

    c. „stanowimy jedno ciało w Chrystusie”
    „Podobnie jak liczne są części jednego ciała, a każda z nich spełnia inne zadanie – tak też my liczni stanowimy jedno ciało w Chrystusie, będąc dla siebie nawzajem częściami” (Rz 12, 4-5 BP). Bez wielkiej wizji Kościoła jako Ciała Chrystusa wzywanie do służby kapłańskiej stałoby się bezsilnym moralizmem, a wspólnota zamiast uczyć się w szkole św. Pawła, poszłaby na nauki do szkoły świeckiego humanizmu. Jakże zrozumieć w pełni ten fragment Pawłowej nauki bez przypomnienia niezrównanego komentarza zostawionego nam przez św. Teresę z Lisieux, która dobrze wiedziała, że prawdziwe doświadczenie wspólnoty Kościoła zasługuje na słowa „szał radości” (joie délirante). Dodajmy, że trzeba być świętą i doktorem Kościoła, aby takich słów używać bez ryzyka nieporozumienia:

    "Zrozumiałam, że Kościół posiada Serce i że to Serce PŁONIE MIŁOŚCIĄ, że jedynie Miłość pobudza członki Kościoła do działania i gdyby przypadkiem zabrakło Miłości, Apostołowie przestaliby głosić Ewangelię, Męczennicy nie chcieliby przelewać krwi swojej… Zrozumiałam, że MIŁOŚĆ ZAMYKA W SOBIE WSZYSTKIE POWOŁANIA, że MIŁOŚĆ JEST WSZYSTKIM, OBEJMUJE WSZYSTKIE CZASY I WSZYSTKIE MIEJSCA… JEDNYM SŁOWEM – JEST WIECZNA!… Zatem, uniesiona szałem radości [dans l’excès de ma joie délirante], zawołałam: O Jezu, Miłości moja… nareszcie znalazłam moje powołanie, MOIM POWOŁANIEM JEST MIŁOŚĆ…"[8].

    d. „Mamy różne dary”

    "Mamy zaś według udzielonej nam łaski różne dary:
    bądź dar proroctwa – [do stosowania] zgodnie z wiarą;
    bądź to urząd diakona – dla wykonywania czynności diakońskich;
    bądź urząd nauczyciela – dla wypełniania czynności nauczycielskich;
    bądź dar upominania – dla karcenia.
    Kto zajmuje się rozdawaniem, [niech to czyni] ze szczodrobliwością;
    kto jest przełożonym, [niech działa] z gorliwością;
    kto pełni uczynki miłosierdzia, [niech to czyni] ochoczo" (Rz 12, 6-8).

    Braterska miłość chrześcijańskiej wspólnoty czerpie moc nie tylko z czysto ludzkich zasobów, ale przede wszystkim „z wysoka”. Najpierw trzeba otrzymać, aby potem mieć co dawać. Stąd pochodzi dynamika bogactwa chrześcijańskiej wspólnoty, o której na innym miejscu pisał Apostoł Piotr:

    "Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski Bożej służcie sobie nawzajem tym darem (gr. charisma), jaki każdy otrzymał. Jeżeli kto ma [dar] przemawiania, niech to będą jakby słowa Boże! Jeżeli kto pełni posługę, niech to czyni mocą, której Bóg udziela" (1 P 4, 10-11).

    Nie inaczej jest i w wybranym przez nas fragmencie tekstu z Listu do Rzymian (Rz 12), w którym odkrywamy tajniki szkoły wspólnoty św. Pawła. „Mamy różne dary [gr. charismata]”, czytamy w tekście Apostoła i nietrudno zauważyć, że wszystkie wymienione obdarowania zachowują wielką aktualność także dziś jako pomoc łaski w budowaniu wspólnoty.

    Oto, jak czytamy, dar proroctwa ma być stosowany „zgodnie z wiarą”, co można też przełożyć jako wymóg działania „według proporcji wiary”. Cóż to oznacza? Że proroctwo musi „pasować” do całości naszej wiary, podobnie jak dobudowana kaplica musi być dostosowana do istniejącego wcześniej gmachu katedry.

    Sformułowanie: „urząd diakona – dla wykonywania czynności diakońskich”, przypomina, że nadane urzędy nie mają być źródłem ozdobnych tytułów pobudzających zarozumiałość ludzką, ale – nazwami dla służby innym członkom wspólnoty. To samo dostrzegamy w następującym zaraz potem wyrażeniu: „urząd nauczyciela – dla wypełniania czynności nauczycielskich”.

    Do podjęcia trudnej i niewdzięcznej roli przypominania o porządku we wspólnocie, o obowiązku stosowania się do reguł przypomina kolejne wezwanie: „dar upominania – dla karcenia”.

    Następny werset uświadamia nam, jak słusznie mówimy o „charyzmacie” danego zgromadzenia albo – ogólniej – o charyzmacie zakonnym. „Rozdawanie – ze szczodrobliwością; przełożony – z gorliwością; uczynki miłosierdzia – ochoczo” (por. Rz 12, 6-8), wymienia Apostoł kolejne przykłady tego, co wcześniej już zbiorczo nazwał „charyzmatami”. Święty Paweł Apostoł wspomina tu charyzmaty, które z jednej strony nazywamy „zwyczajnymi”, gdyż przejawiają się w domu, w rodzinie, we wspólnocie, w parafii. Z drugiej jednak strony budzą podziw wskutek pewnej cechy niezwykłej, a jest nią działająca w codziennych obowiązkach niezwykła moc Boża.

    e. „Pełnijcie służbę Panu!”

    "Miłość niech będzie bez obłudy! Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem! W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi! W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie! Nie opuszczajcie się w gorliwości! Bądźcie płomiennego ducha! Pełnijcie służbę Panu! Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie – wytrwali! Zaradzajcie potrzebom świętych! Przestrzegajcie gościnności!" (Rz 12, 9-13).

    Dopiero na tle teologii charyzmatu możliwe jest wezwanie do miłości braterskiej. W tych słowach wiele się wymaga, to prawda: bądźcie cierpliwi, wytrwali… Ale to dlatego, że wcześniej wiele dano: „Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać” (Łk 12, 48).

    "Błogosławcie tych, którzy was prześladują! Błogosławcie, a nie złorzeczcie! Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi! Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi! Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!" (Rz 12, 14.17-18.21).

    Na zakończenie swojej szkoły duchowości Apostoł zostawił nam wielki manifest zwycięstwa. Tak, przecież chrześcijaństwo jest pełnym mocy zwycięstwem, chociaż na pewno nie jest to zwycięstwo w duchu tego świata.

    Chrześcijanin także i tu pamięta: „nie bierzcie wzoru z tego świata”. Wierzący wie, gdzie świat upatruje swoją nadzieję na zwycięstwo – w stosowaniu przemocy: „Z własnego prawa bierz nadania i z własnej woli sam się zbaw!” (Międzynarodówka). Albo jeśli siły przeciwne są przeważające, wtedy pozostaje już tylko apatia i wycofanie się z tego świata.

    A chrześcijanin? Posłużmy się znowu sformułowaniem św. Pawła zaaplikowanym przez papieża Benedykta XVI do naszych czasów. Oto człowiek wiary „z sercem uległym i rozmodlonym musi zbliżać się do Słowa, aby ono przeniknęło do głębi jego myśli i uczucia i zrodziło w nim nową mentalność – «zamysł Chrystusowy » (1 Kor 2, 16)” (VD 80). Zamysł Chrystusowy polegający na połączeniu nieużywania przemocy z wojowniczym wręcz zapałem do bitwy, co daje w rezultacie postawę zwaną tradycyjnie walką duchową: „Obleczcie pełną zbroję Bożą […]. [Toczymy walkę] przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła” (Ef 6, 12). Na mapie walki duchowej kierunki działania apostolskiego to także szturm modlitwy: „Oręż bojowania naszego nie jest z ciała, ale posiada moc burzenia twierdz warownych” (2 Kor 10, 4).

    Pasterz w szkole św. Pawła jest zaproszony do takiej duchowej ofensywy. Ma obietnicę zwycięstwa, chociaż jego motto wyrażają słowa odwołujące się do bojowych środków spływających jako dar z wysoka: „W miłości braterskiej nawzajem bądźcie sobie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie” (Rz 12, 9-10).

    2.2. Duchowy nonkonformizm formacji do kapłaństwa: Samuel (1 Sm 2)
    Kolejnym krokiem do zrozumienia istoty kapłaństwa jako znaku sprzeciwu niech będzie tekst z Pierwszej Księgi Samuela. Ten fragment jest zapewne najbardziej przydatny jako światło na lata przedkapłańskie, gdyż zaczyna się opisem długiej, wstępnej formacji do późniejszej służby Bożej.

    Tekst mówi o proroku, który zaczął swoją służbę w sposób jak najbardziej tradycyjny: całkiem po prostu został ofiarowany przez rodziców jako małe dziecko na służbę do sanktuarium w Szilo. Aż do końca średniowiecza zdarzało się to zresztą często w zakonach, czasem ze zdumiewająco dobrym skutkiem: oddawano do nich na wychowanie małe dzieci, które czasem zostawały potem zakonnikami.

    Czy Samuel dobrze trafił? Nie, trafił zdecydowanie źle: przełożony sanktuarium był nieudolny, a posługujący tam młodzieńcy skrajnie zdemoralizowani. Jaki mógł być skutek takiej formacji do służby kapłańskiej? Przeczytajmy wybrane fragmenty historii Samuela (1 Sm 1–3).

    a. Rodzice zaprowadzili Samuela do sanktuarium w Szilo. Jego matka powiedziała wtedy do zarządzającego sanktuarium Helego:

    „To ja jestem ową kobietą, która stała tu przed tobą i modliła się do Pana. O tego chłopca się modliłam, i spełnił Pan prośbę, którą do Niego zanosiłam.
    Oto ja oddaję go Panu. Po wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Panu” (1 Sm 1, 25-28).

    b. Samuel pozostał, aby poddać się „formacji kapłańskiej” w Szilo. Oto, jaka panowała tam atmosfera – wysoce niesprzyjająca formacji duchowej:

    "Synowie Helego, istni synowie Beliala, nie zważali na Pana ani na prawa kapłańskie wobec ludu. Jeżeli kto składał krwawą ofiarę, gdy gotowało się mięso, zjawiał się sługa kapłana z trójzębnymi widełkami w ręku. Wkładał je do kotła albo do garnka, do rondla albo do misy, i co wydobył widełkami – zabierał kapłan. Tak postępowali ze wszystkimi Izraelitami, którzy przychodzili tam, do Szilo. […] Grzech owych młodzieńców był wielki względem Pana, bo ‹ludzie› lekceważyli ofiary dla Pana.
    Samuel pełnił posługi wobec Pana jako chłopiec ubrany w lniany efod" (por. 1 Sm 2, 12-18).

    c. Z biegiem lat sytuacja stawała się gorsza, a nie lepsza. Synowie Helego popadali w coraz większą przewrotność:

    "Heli był już bardzo stary. Słyszał on, jak postępowali jego synowie wobec wszystkich Izraelitów i to, że żyli z kobietami, które służyły przy wejściu do Namiotu Spotkania"[9]. Mówił więc do nich: „Czemu dopuszczacie się tych czynów, wszak od całego ludu słyszę o waszym niewłaściwym postępowaniu?” […]. Nie posłuchali jednak napomnienia swego ojca, bo Pan chciał, aby pomarli.
    Młody zaś Samuel rósł i coraz bardziej podobał się tak Panu, jak i ludziom" (por. 1 Sm 2, 22-26).

    d. Pomimo tak niekorzystnej sytuacji dla duchowego wzrostu Samuel dojrzewa do pełnienia swojego powołania. Przechodzący prorok zapowiada nawet dla Samuela „powołanie w powołaniu”:

    "Do Helego przybył mąż Boży i powiedział mu: „Tak mówi Pan: […] Dlaczego szanujesz bardziej synów swoich niźli Mnie, iż tuczycie się na najwyborniejszych z wszystkich darów Izraela – ludu mojego? [...]
    Ustanowię sobie kapłana wiernego, który będzie postępował według mego serca [iuxta cor meum] i pragnienia” (por. 1 Sm 2, 27-35).

    e. Ostatecznie czas formacji Samuela okazał się nadzwyczaj owocny. Pomimo niesprzyjających warunków zewnętrznych, wykorzystał formacyjne lata jak najlepiej:

    "Młody Samuel usługiwał Panu pod okiem Helego. […] Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię. […]
    Samuel stał się rzeczywiście prorokiem Pańskim" (1 Sm 3, 1. 19. 21).

    Tekst biblijny objawia nam zadziwiający skutek duchowej formacji Samuela. Chociaż środowisko, do jakiego trafi ł, dawało mu zły przykład, to jednak zamiast przejmować te negatywne postawy, Samuel wzrastał duchowo, przygotowując się do przyszłej służby. W łacińskiej wersji tekstu padają przy końcu znamienne słowa: „suscitabo mihi sacerdotem fi delem qui iuxta cor meum [...] faciat” (1 Sm 2, 35). Tych samych słów: „iuxta cor meum” („według serca mego”), użył św. Jan Paweł II jako motta dla najobszerniejszego dokumentu całej swojej papieskiej posługi, adhortacji o formacji kapłanów we współczesnym świecie Pastores dabo vobis. Chociaż zaczerpnął je jednak z innego miejsca Pisma Świętego – z księgi Jeremiasza: „Pastores dabo vobis iuxta cor meum” (Jr 3, 15), to przecież także w Księdze Samuela ta fraza znajduje swój przejmujący kontekst.

    Historia Samuela odzwierciedla podstawową dynamikę sługi Bożego, wyrażoną później słowami św. Pawła:

    "Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe" (Rz 12, 1-2).

    „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata” – „nolite conformari huic saeculo” – wzywa Apostoł. „Conformo” znaczy tyle, co przyjmować kształt, czyli upodobnić się do jakiejś formy. Przykład Samuela pokazuje nam, że proces formacji, polegając na upodobnieniu do obrazu Serca Bożego („iuxta cor meum”), musi mieć z drugiej strony silny akcent nonkonformizmu, a więc aktywnego odrzucania wartości i modeli życia tego świata, także wtedy, kiedy antywartości płyną ze strony samej wspólnoty ludzi wierzących.

    2.3. Duchowy nonkonformizm służby kapłańskiej: Eliasz (1 Krl 19)
    a. Przykład proroka
    Prastara tradycja proroka Eliasza to tradycja duszpasterzowania w sytuacjach, po ludzku patrząc, beznadziejnych. Oto jak Biblia odmalowuje kontekst społeczny wystąpienia tego proroka:

    "Achab [...] czynił to, co złe w oczach Pana, i stał się gorszy od wszystkich swoich poprzedników. […] wzniósł ołtarz Baalowi w świątyni Baala, którą zbudował w Samarii" (1 Krl 16, 30-32).

    To właśnie w takich czasach „Pan skierował do Eliasza słowo” (1 Krl 17, 2). Jest coś poruszającego w tym, że „Boży pojedynek” Eliasza z prorokami pogańskimi (1 Krl 18, 17-40) dotyczy konfrontacji jednego sprawiedliwego z czterystu prorokami fałszywymi (1 Krl 18, 20n). Jest coś przejmującego w doświadczeniu Eliaszowej „nocy ciemnej” (kontynuowanej, nieprzypadkowo, w tradycji karmelitańskiej): „Eliasz usiadł pod jednym z janowców i pragnąć umrzeć, rzekł: «Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków»” (1 Krl 19, 4).

    Właśnie w takiej oto sytuacji, zewnętrznej beznadziei i wewnętrznej ciemności, następuje powołanie proroka: „Co ty tu robisz, Eliaszu?” (1 Krl 19, 9). To właśnie jest początek duchowej tradycji Eliasza: „Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana” (1 Krl 19, 11).

    Powód zapału proroka do stawienia czoła przeciwnościom jest jak najbardziej przedziwny:

    "Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze na moje życie" (1 Krl 19, 14).

    To właśnie jest motywacja charakterystyczna dla tradycji Eliaszowej: impulsem do energicznego działania tego proroka (ale także Jeremiasza i św. Franciszka czy św. Jana od Krzyża) jest sytuacja beznadziei i marazmu. To właśnie wszechogarniające poczucie klęski i schyłku paradoksalnie wywołuje w proroczej postaci zapał do przeciwdziałania. Takiej motywacji potrzeba dzisiejszym kapłanom: uwolnienie się od dyktatury niepokojących statystyk religijnych praktyk ku działaniu na rzecz takiego stanu Kościoła, którego jeszcze wprawdzie nie ma, ale dzięki proroczemu działaniu może nadejść w przyszłości. To jest Eliaszowa tradycja, która jest najcenniejszym dziedzictwem dla kapłanów na wiek XXI, to jest jego płaszcz spadający z nieba, to są owe dwie części jego ducha (por. 2 Krl 2), których potrzeba duszpasterzom na dziś i na jutro.

    b. Eliaszowy duch św. Maksymiliana Kolbego
    Oto współczesny przykład dotyczący początków jednego z większych ruchów odnowy Kościoła, Rycerstwa Niepokalanej (Militia Immaculatae, MI). Ruch powstał właśnie w „Eliaszowych okolicznościach”, a więc w doświadczeniu powszechnego odchodzenia ludu od przymierza z Bogiem. Radykalne przywiązanie do ideału apostolskiego połączyło się z równie radykalnym nonkonformizmem młodego kandydata do kapłaństwa, przyszłego świętego, o. Maksymiliana Kolbego.

    "Pamiętam, że rozmawiałem ze współklerykami i o lichym stanie naszego Zakonu, i o jego przyszłości. I wtedy utrwaliło mi się w myśli zdanie: albo postawić na nogi, albo rozwalić. Bo żal młodzieży, która w najlepszej nieraz intencji do nas przychodzi i ileż razy zatraca ideał świętości właśnie w klasztorze. – Jak to zrobić, nie myślałem. – Niech sięgnę dalej. […] Gdy masoneria w Rzymie coraz śmielej występowała – wywiesiła swój sztandar przed oknami Watykanu, na sztandarze czarnym giordano-brunistów umieściła św. Michała Archanioła pod nogami Lucyfera i w ulotkach głośno występowała przeciwko Ojcu św. – powstała myśl założenia stowarzyszenia dla walki z masonerią i innymi sługami Lucyfera. […]

    Podczas gry w futbol krew zaczęła napływać do ust. Poszedłem na bok w trawę, położyłem się. Przez dłuższy czas plułem krwią [a]. Potem do lekarza. Cieszyłem się, myśląc, że to już może koniec życia. […]

    Za zezwoleniem ojca rektora odbyło się dnia 16 [b] października 1917 r. pierwsze zebranie [Rycerstwa Niepokalanej], pierwszych siedmiu członków […]. Odbyło się ono wieczorem sekretnie pod kluczem w drugiej wewnętrznej celi. Figurka Niepokalanej pomiędzy dwiema jarzącymi świecami stała na czele. Celem tego pierwszego zebrania było omówienie programu MI. […]

    Przeszło rok od pierwszego zebrania nie było rozwoju w MI, a nawet różne przeciwności piętrzyły się do tego stopnia, że sami członkowie pomiędzy sobą czasem krępowali się o tym mówić, a jeden z nich wprost starał się przekonać innych, że cała MI jest czymś niepotrzebnym. […] Wyzyskałem czas na przepisanie „Programu MI” i wręczyłem go Ojcu Generałowi, Wikaremu Generalnemu o. Dominikowi Tavaniemu, celem uzyskania jego błogosławieństwa na piśmie. „Żeby was tak było przynajmniej dwunastu” mówił O. Generał. Odtąd coraz nowi członkowie przybywali"[10].

    Motywacją do energicznego działania przyszłego Świętego stał się mizerny stan duchowy środowiska, do którego przyszedł. W młodzieńczej bezkompromisowości ujął to w słowa: „albo postawić na nogi, albo rozwalić”. Niepokojąco brzmi też relacja o. Kolbego z jego pierwszego doświadczenia pobytu w formacyjnej wspólnocie: „żal młodzieży, która w najlepszej nieraz intencji do nas przychodzi i ileż razy zatraca ideał świętości właśnie w klasztorze”. Jeśli do tego dodać stan ducha w stolicy chrześcijaństwa, czyli w Wiecznym Mieście – w Rzymie (św. Michał pod nogami Lucyfera...) – wszystko to mogłoby stanowić aż nadto wystarczające usprawiedliwienie dla stwierdzenia: „chrześcijaństwo się już wypaliło i przeżywa śmiertelny kryzys”. A jednak przyszły święty, o. Kolbe, wyraża całą swoją duchową postawę jako zgodną z biblijnym wzorem Eliasza: właśnie dlatego „żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów”, gdyż „opuścili Twoje przymierze i rozwalili Twoje ołtarze”.

    2.4. Duchowy nonkonformizm Kościoła w świecie: Jeremiasz (Jr 2–6)
    Po kolejny biblijny motyw sięgniemy do księgi proroka Jeremiasza. W poszukiwaniu duchowości kapłańskiej tam właśnie kieruje nas Jan Paweł II słowami swojej adhortacji Pastores dabo vobis z 1992 r. Tytuł adhortacji zapożyczony został z księgi tego właśnie proroka Starego Testamentu. Czytamy w niej: „I dam wam pasterzy według mego serca, by was paśli rozsądnie i roztropnie” (Jr 3, 15). Po łacinie zdanie to brzmi: „pastores dabo vobis iuxta cor meum, et pascent vos scientia et doctrina”.

    a. Pasterze darem Boga na czas trudny
    Najbliższym kontekstem biblijnym jakże ważnego dla papieskiej adhortacji wersetu Jr 3, 15 jest całość pięciu rozdziałów Księgi Jeremiasza: Jr 2–6. Ukazana tam sytuacja Ludu Bożego żywo przypomina trudności duchowe współczesnego nam świata. Można więc ją traktować jako ikonę biblijną, w której widzimy – jak w zwierciadle – zarówno trudności przeżywane obecnie przez Lud Boży Kościoła, jak i obietnice Bożej interwencji.

    Po pierwsze więc, Lud Boży opisywany w Jr 2–6 jest ludem wspominającym raczej dawną i minioną świetność, która niestety już przebrzmiała: „Pamiętam wierność twej młodości, miłość twego narzeczeństwa” (Jr 2, 2). Łatwo nam skojarzyć to z powszechnym dziś w Europie poczuciem, że najlepsze czasy chrześcijaństwo ma już za sobą, że chrześcijańskie korzenie Europy są właśnie minionymi korzeniami historycznymi, a nie przyszłą nadzieją Kościoła. W adhortacji Ecclesia in Europa Jan Paweł II pisał:

    "Chciałbym przypomnieć utratę pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego, któremu towarzyszy swego rodzaju praktyczny agnostycyzm i obojętność religijna, wywołująca u wielu Europejczyków wrażenie, że żyją bez duchowego zaplecza, niczym spadkobiercy, którzy roztrwonili dziedzictwo pozostawione im przez historię. [...] [Dlatego] na kontynencie europejskim nie brak cennych symboli chrześcijańskiej obecności, ale wraz z powolnym, stopniowo wkraczającym zeświecczeniem, powstaje niebezpieczeństwo, że staną się one jedynie pamiątkami przeszłości" (EE 7).

    Po drugie, w Ludzie Bożym czasów Jeremiasza zachodzi apostazja, jako żywo przypominająca wspominaną przez Jana Pawła II współczesną „milczącą apostazję” chrześcijan w Europie: „Europejska kultura sprawia wrażenie «milczącej apostazji» człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał” (EE 9), wskutek czego „człowiek stopniowo oddala się od owej sfery duchowej; nie potrzeba już zwalczać Boga – człowiek myśli, że może się po prostu bez Niego obejść” (EE 7). Porównajmy to ze zdaniem z Księgi Jeremiasza: „Jaką nieprawość znaleźli we Mnie wasi przodkowie, że odeszli daleko ode Mnie? Poszli za nicością i stali się sami nicością” (Jr 2, 5).

    Co więcej, kraj zamieszkany przez Izraela stał się nawet rozsadnikiem idei wprost przeciwnych Bogu, zupełnie jak współczesna Europa, z której wyszedł nie tylko nowożytny ateizm, ale również tak destruktywne idee, jak komunizm, nazizm i skrajny liberalizm moralny: „Weszliście i zbezcześciliście moją ziemię, uczyniliście z mojej posiadłości miejsce pełne odrazy” (Jr 2, 7) – pisze prorok. Jakże żywo nasuwa to na myśl papieską diagnozę duchowego stanu Europy:

    "Wielkie wartości, które w znacznej mierze były inspiracją dla kultury europejskiej, zostały oddzielone od Ewangelii, przez co utraciły swą najgłębszą duszę, zostawiając miejsce dla licznych wypaczeń. „Czy Syn Człowieczy, gdy przyjdzie, znajdzie wiarę na ziemi?” (Łk 18, 8). Czy znajdzie ją na ziemiach naszej Europy o dawnej tradycji chrześcijańskiej? Jest to pytanie otwarte, które jasno wskazuje na głębię i dramatyzm jednego z najpoważniejszych wyzwań, które nasze Kościoły muszą podjąć" (EE 47).

    Dodatkowo, w społeczności ludzi wierzących pasterze zamiast zawsze być tymi, którzy przeciwdziałają niebezpieczeństwom duchowym, niekiedy sami byli liderami zepsucia:

    "Kapłani nie mówili: „Gdzie jest Pan?” Uczeni w Piśmie nie uznawali Mnie; pasterze zbuntowali się przeciw Mnie; prorocy głosili wyrocznie na korzyść Baala i chodzili za tymi, którzy nie dają pomocy" (Jr 2, 8).

    Jest to jakiś pierwotny bunt teologów skutkujący zamieszaniem teologicznym. Czyż nie do podobnej sytuacji odnosi się Jan Paweł II, kiedy pisze: „źle pojmowany pluralizm teologiczny, kulturowy i duszpasterski, który utrudnia dialog ekumeniczny i zagraża tak koniecznej jedności wiary”; „utrzymująca się nieufność”; „niechęć do nauczania przekazywanego przez hierarchię”; „jednostronne tendencje do zawężania bogactwa ewangelicznego orędzia, które prowadzą do wyobcowania i ucieczki w świat przesądów i religijności bez Boga”. Wskutek tego „wzrasta liczba chrześcijan, którzy wybierając w sposób subiektywny to, co się podoba, co odpowiada osobistemu doświadczeniu i nie wymaga zmiany własnych przyzwyczajeń” (por. PDV 7). Zamieszanie, podobne do tego, jakie przeżywano za czasów Jeremiasza, staje się więc udziałem wspólnoty wierzących naszych czasów:

    "To słowo zwrócone jest dzisiaj również do Kościołów w Europie, często wystawionych na pokusę gaszenia nadziei. Wydaje się bowiem, że czasy, w jakich żyjemy i związane z nimi wyzwania to okres zagubienia. Tylu ludzi sprawia wrażenie, że są zdezorientowani, niepewni, pozbawieni nadziei, stan ducha wielu chrześcijan jest podobny" (EE 7).

    W Księdze Jeremiasza znajdziemy wiele podobnie brzmiących sygnałów uświadamiających nam, że jakkolwiek niepokojąca jest dzisiejsza sytuacja Kościoła, to lud Boży przeżywał już wcześniej podobne trudności: „Obrzydliwość i zgroza dzieją się w kraju. Prorocy przepowiadają kłamliwie, kapłani nauczają na własną rękę, a lud mój to lubi” (Jr 5, 30-31). Albo: „od proroka do kapłana – wszyscy popełniają oszustwa. Usiłują zaradzić katastrofie mojego narodu, mówiąc beztrosko: «Pokój, pokój», a tymczasem nie ma pokoju” (Jr 6, 13-14).

    Wreszcie, przez analogię do określenia „cywilizacja postchrześcijańska” można by użyć w odniesieniu do Jeremiaszowych opisów termin „cywilizacja post-jahwistyczna”:

    "Mój zaś naród zamienił swoją Chwałę na to, co nie może pomóc. Niebo, niechaj cię na to ogarnie osłupienie, groza i wielkie drżenie! – wyrocznia Pana. Bo podwójne zło popełnił mój naród: opuścili Mnie, źródło żywej wody, żeby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, które nie utrzymują wody" (Jr 2, 11-13).

    Tak jak w poprzedzających nas wiekach i dziesięcioleciach ludzie wywodzący się z krajów o tradycji chrześcijańskiej szukali ratunku w ideologiach (w marksizmie, w skrajnej teologii wyzwolenia, w skrajnym liberalizmie, w religijnym synkretyzmie), tak w czasach starotestamentowego proroka analogiczne pokusy domagały się stawiania pytań: „Po co chodzisz do Egiptu, aby pić wodę z Nilu? Po co chodzisz do Asyrii, aby pić wodę z Rzeki?” (Jr 2, 18). Zupełnie jak we współczesnej Europie, tak i w omawianym okresie w Izraelu następuje powszechne porzucenie wiary:

    "Dlaczego mówi mój lud: 'Wyzwoliliśmy się! Nie przyjdziemy już więcej do Ciebie!' Czy panna zapomni swoich klejnotów, a narzeczona swych przepasek? Mój naród jednak zapomniał o Mnie – od niezliczonych już dni" (Jr 2, 31-32).

    Teraz zapewne łatwo już zauważyć, po co został nam dany bezpośredni kontekst biblijny (Jr 3, 15) tytułowych słów adhortacji Jana Pawła II Pastores dabo vobis: otrzymaliśmy go w tym celu, aby zobaczyć sytuację duchową współczesnego Kościoła w perspektywie biblijnej historii zbawienia. Uświadamiamy sobie, że co pewien czas sytuacja ludu Bożego bywa tak trudna, jak to przeżywamy dziś. Zawsze więc w Kościele obowiązuje ogólna zasada apostolska:

    "Pokusa nie nawiedza was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potrafi cie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać" (1 Kor 10, 13).

    Główne orędzie biblijnej warstwy adhortacji Pastores dabo vobis można więc sformułować następująco: słowo Boże Starego Przymierza z Księgi Proroka Jeremiasza zostało nam dane po to, abyśmy zobaczyli sytuację duchową współczesnego Kościoła w perspektywie historycznej; byśmy zrozumieli, że historia się powtarza i co pewien czas bywa pod względem duchowym tak źle, jak zdarza się to dziś. W tym sensie można powiedzieć: powołanie Boże skierowane jest do ludu, w sytuacji – wydawałoby się – beznadziejnej. Ale jest to powołanie do głoszenia nie tyle nieuchronnej kary Bożej, co raczej miłosierdzia: „Idź i głoś następujące słowa ku północy: Wróć, Izraelu-Odstępco – wyrocznia Pana. Nie okażę wam oblicza surowego, bo miłosierny jestem – wyrocznia Pana” (Jr 3, 12).

    Na takim biblijnym tle pada zasadnicze zdanie z księgi proroka, które równocześnie stało się tytułem całej papieskiej adhortacji na temat formacji kapłańskiej:

    "I dam wam pasterzy [pastores dabo vobis] według mego serca, by was paśli rozsądnie i roztropnie" (Jr 3, 15).

    Tytułowymi dla dokumentu Jana Pawła II słowami: „Pastores dabo vobis”, Bóg obiecuje pasterzy dostosowanych do takich warunków, w jakich wypada żyć ludowi Bożemu. Zamiast narzekać na trudną i deprymującą sytuację, trzeba podjąć skuteczną i nowatorską ewangelizację, gdyż Bóg czyni rzeczy nowe:

    "A gdy się rozmnożycie i wydacie liczne potomstwo na ziemi w tamtych dniach – wyrocznia Pana – nikt nie będzie już mówił: 'Arka Przymierza Pańskiego!' Nikt już nie będzie o niej myślał ani jej wspominał, odczuwał jej braku, ani też nie uczyni nowej" (Jr 3, 16).

    Ewangelizacja sięga poza dotychczasowe granice etniczne i podziałów wyznaniowych. Nie potrzeba do tego jakichś nieprzeciętnych zdolności osobistych, ale raczej wewnętrznej mocy ducha i Bożego ognia: „Oto uczynię słowa moje ogniem w twoich ustach, a lud ten drewnem, które [ogień] pochłonie” (Jr 5, 14).

    b. Wobec wyzwań schyłku drugiego tysiąclecia
    Dopiero w świetle lektury rozdziałów 2–6 Księgi proroka Jeremiasza można w pełni zrozumieć sens początkowych fragmentów adhortacji Pastores dabo vobis, a zwłaszcza tych słów wprowadzenia do papieskiego dokumentu, które każą nam opierać nadzieję na przyszłość nie tyle na sprzyjających okolicznościach zewnętrznych, co raczej na Bożej obietnicy dania ludowi pasterzy:

    "Bez kapłanów Kościół nie mógłby przeżywać przede wszystkim tego podstawowego posłuszeństwa, które zakorzenione jest w samym sercu egzystencji Kościoła oraz jego misji w dziejach: posłuszeństwa wobec polecenia Jezusa „idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28, 19), a także „to czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22, 19; por. 1 Kor 11, 24), czyli nie mógłby wypełniać nakazu głoszenia Ewangelii i ponawiania każdego dnia ofi ary Jego Ciała, które wydał, oraz Jego Krwi, którą przelał za życie świata.

    Wiara daje nam pewność, że obietnica Pana nie może pozostać niespełniona. Właśnie ta obietnica jest przyczyną i źródłem mocy, która pozwala Kościołowi cieszyć się z rozkwitu powołań kapłańskich i wzrostu ich liczby w niektórych częściach świata. Ona też stanowi fundament mocniejszej wiary i zachętę do żywszej nadziei w obliczu poważnego braku kapłanów w innych częściach świata" (PDV 1).

    Uważna lektura Księgi Jeremiasza pozwoliła nam uchwycić podobieństwo dramatycznej sytuacji ludu Bożego w czasach proroka do trudności, które przeżywamy w naszych czasach. Podkreślmy jeszcze kolejne elementy, które Jan Paweł II wyliczył jako te utrudniające ewangelizacyjną misję Kościoła:

    "Rozprzestrzenia się racjonalizm, który w imię zawężonej koncepcji „nauki” odbiera umysłowi ludzkiemu wrażliwość na spotkanie z Objawieniem oraz z Boską transcendencją. Młodzież bardzo często stara się wypełnić tę samotność różnego rodzaju zastępczymi formami przeżyć, bardziej lub mniej jaskrawymi formami hedonizmu, ucieczką od odpowiedzialności. W całym świecie, również po upadku ideologii, które z materializmu uczyniły dogmat, a z odrzucenia religii swój program, szerzy się swoisty ateizm praktyczny i egzystencjalny, a odpowiada mu przesiąknięta sekularyzmem wizja życia i przeznaczenia człowieka.

    Trzeba wspomnieć w szczególności o rozpadzie rodziny oraz o zatarciu lub wypaczeniu prawdziwego sensu ludzkiej płciowości. Są to zjawiska, które mają bardzo negatywny wpływ na wychowanie młodzieży i utrudniają odpowiedź na jakąkolwiek formę powołania do służby Bożej.

    Zjawisko pogłębiania się niesprawiedliwości społecznych i skupiania bogactw w ręku niewielu, co jest owocem nieludzkich form kapitalizmu, które oddalają coraz bardziej narody bogate od narodów biednych.

    W środowiskach kościelnych: ignorancja religijna wielu wierzących; znikoma skuteczność katechezy, którą zagłuszają bardziej rozpowszechnione i sugestywne wzorce, popularyzowane przez środki społecznego przekazu.

    W wielu środowiskach kościelnych jeszcze dziś poważne problemy stwarza znikoma liczba kapłanów. Wywiera to negatywny wpływ na rozwój życia religijnego chrześcijan, a jeszcze bardziej ogranicza ich zdolności i możliwości ewangelizacyjne" (PDV 7).

    Jakkolwiek przejmująca byłaby ta długa lista okoliczności niesprzyjających głoszeniu Ewangelii, to jednak ulokowanie ich w perspektywie biblijnej historii zbawienia pozwala stwierdzić, że te zjawiska nie są absolutną nowością w dziejach Ludu Bożego. Zdarzały się i wcześniej, prowadząc nie tyle do obezwładniającej demobilizacji duchowej, ale wręcz przeciwnie: mobilizując pasterzy do dzieła proroczego głoszenia i do misji kapłańskiego uświęcania. O taką duchowość kapłańską apelował papież Benedykt XVI podczas swojej pielgrzymki do Polski w 2006 r.:

    "Wierzcie w moc waszego kapłaństwa! […] Jesteście ukryci w Jego dłoniach i w Jego Sercu. Zanurzcie się w Jego miłość i oddajcie Mu waszą! A odkąd wasze ręce zostały namaszczone olejem, znakiem Ducha Świętego, zostały przeznaczone na służbę Pana jako Jego ręce w dzisiejszym świecie. Nie mogą już służyć egoizmowi, ale powinny nieść światu świadectwo o miłości samego Boga"[11].


    Przypisy

    [1] Por. tabele charyzmatów: D.A. Carson, Showing the Spirit: A Theological Exposition of 1 Corinthians, 12–14, Zondervan 2000, s. 36.
    [2] O „chrztach” jest tu mowa w liczbie mnogiej, zapewne dlatego, by chrześcijanin umiał odróżnić chrzest chrześcijan od chrztu prozelity przyłączającego się do wyznawców judaizmu oraz od znanego nam z Nowego Testamentu chrztu Janowego.
    [3] Pojawiające się w Nowym Testamencie nieliczne wyjątki od tej zasady nie muszą nas teraz zajmować (np. córki Filipa „były prorokiniami” – Dz 21, 8n.; wśród proroków przybyłych do Antiochii był „jeden imieniem Agabos” – Dz 11, 28).
    [4] Św. Augustyn, Kazanie 340.
    [5] Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1995, s. 9.
    [6] Por. Jan Paweł II, List apostolski Rosarium Virginis Mariae 9.
    [7] Św. Hilary z Poitiers, Przeciw arianom, I, 3–4.
    [8] Św. Teresa od Dzieciątka Jezus – z Lisieux (1873–1897), List z 1896 r., w: Dzieje duszy, Kraków 2009.
    [9] Por. Wj 38, 8: kobiety „pełniące służbę przy wejściu do namiotu”.
    [10] Ojciec Maksymilian M. Kolbe, O Początkach Mugenzai No Sono, przed 17 października 1935 r.
    [11] Benedykt XVI, Przemówienie podczas spotkanie z duchowieństwem w archikatedrze św. Jana, Warszawa, 25 maja 2011 r.