Uczniowie uczniów Jezusa o proroctwie

ks. Andrzej Siemieniewski

UCZNIOWIE UCZNIÓW JEZUSA O PROROCTWIE

Dary duchowe w Kościele to temat fascynujący współczesnych chrześcijan. Oczekiwanie na charyzmaty i ich praktykowanie jest szczególnie intensywnie przeżywane w ruchach odnowy Kościoła. Pośród nich jeden wyróżnia się najmocniejszym pragnieniem od­nowienia darów duchowych, mianowicie Odnowa w Duchu Świę­tym. Dążenie do chrześcijańskiego życia w Duchu Świętym wraz z należącymi do tego życia darami duchowymi znajduje swoje opar­cie w Piśmie Świętym, najpierw Starego, ale przede wszystkim No­wego Testamentu.

Szczególnie szeroko jest omawiany w Biblii dar proroctwa. Bi­blia wielokrotnie podkreśla, że dar proroctwa jest jednym z nor­malnych sposobów działania Ducha Świętego. Jednak z drugiej stro­ny poświęca też wiele miejsca możliwości fałszywych proroctw. Przestróg przed fałszywymi proroctwami znajduje się w niektórych miejscach Pisma Świętego nawet więcej niż zachęt do proroctw praw­dziwych (por. Mt 7,15; Mt 24,11; Dz 13,6; 1 J 4,1; Ap 16,13). Ob­szerne fragmenty Nowego Testamentu poświęcone są działalności fałszywych proroków (por. 2 P 2,1-22; Jud 5-16). Podobnie ma się zresztą rzecz ze „znakami i cudami”. To biblijne sformułowanie z jednej strony odnosi się do działania Bożego Ducha (por. Rz 15,19; Dz 2,43; Dz 4,30; Dz 5,12), zwłaszcza podczas ewangelizacji. Z dru­giej jednak strony opisuje działanie ducha fałszywego, zwodzące­go oraz wprowadzającego zamęt i podziały (por. 2 Tes 2,9; Ap 19,20). U kresu starożytności, w VI wieku, wielki pisarz chrześcijański Eugipiusz powie nawet: „Przez to, że pseudoprorocy czynić będą licz­ne znaki i cuda, tak że w błąd wprowadzą, jeśli to może się stać, także wybranych (por. Mt 24,24), [Chrystus] upomina zapewne, by­śmy zrozumieli, że niektóre cuda czynią także ludzie przeklęci, i to takie, jakich święci nie mogą uczynić”[1].

Zdarza się, że niekiedy bywamy dziś tak zafascynowani biblijnym nauczaniem o prawdziwych proroctwach oraz o autentycznych zna­kach i cudach, że zapominamy o tym podwójnym nurcie, który w Pi­śmie Świętym się znajduje. Dlatego proponuję sięgnięcie do tekstów najdawniejszych świadków wiary chrześcijańskiej: do pism bezpośred­nich uczniów apostołów i do uczniów tych uczniów. Może w ten spo­sób, czerpiąc wiadomości z pierwszej ręki, uda się nam lepiej uchwycić, jak pierwsi chrześcijanie zrozumieli nauczanie Jezusa Chrystusa i Jego apostołów na temat darów duchowych? Można się w ten sposób wiele nauczyć na temat słusznego zachwytu pierwszych chrześcijan dla cha­ryzmatycznych darów Bożych: dary te obficie występowały we wspól­notach, które bezpośrednio od apostołów przyjęły chrześcijaństwo. Można też nabrać prawdziwie biblijnego sposobu myślenia o darach Ducha: świadomości potrzeby rozeznawania, czy dary duchowe rze­czywiście wprowadzane są w życie zgodnie z wolą Bożą.

Od razu można zasygnalizować uwagę ogólną: w żadnym z pism pierwszych wieków chrześcijańskich sprawa charyzmatów nie zaj­muje naczelnego miejsca. Co więcej, choć są one wspominane czę­sto, to zawsze wyraźnie na marginesie innych, o wiele ważniejszych spraw. Nie tylko że nie stanowią szczególnego przedmiotu uwagi żadnego z pisarzy starożytnych, ale ponadto raczej nie spotkamy się z praktyką jakiejś konkretnej modlitwy o otrzymanie lub prze­budzenie charyzmatów. Po prostu zauważano ich obecność i trak­towano je jako dar Boży. Nic też nie wskazuje, jakoby oczekiwano występowania takich darów, jak proroctwo (a także mówienie języ­kami czy dar uzdrawiania) u każdego chrześcijanina. Chociaż ocze­kiwano ich w każdym czasie i w każdej większej społeczności wie­rzących, to na pewno ani nie u każdego członka takiej wspólnoty, ani nie u większości osób. Przekonanie o ich powszechności miało raczej znaczyć, że każdy człowiek zbliżający się do Kościoła prędzej czy później spotka się z jakimś przykładem działania spektakular­nych Bożych charyzmatów.

1. Jak uczniowie uczniów Jezusa zrozumieli naukę o pro­roctwie?

Didache

Najstarszy tekst chrześcijański, który nie wchodzi w skład Biblii, to Didache. Specjaliści wysuwają jako prawdopodobny okres jego napisania lata od 70 r. do 100 r. W każdym razie Didache ma wszel­kie dane na to, aby elektryzować dzisiejszego czytelnika, a już zwłasz­cza uczestnika Odnowy w Duchu Świętym. Dlaczego? Oto mamy do dyspozycji tekst starszy od niektórych ksiąg Nowego Testamen­tu i otrzymujemy prawdziwe okno z widokiem na taki Kościół, jaki zakładali Apostołowie i ich bezpośredni uczniowie! Możemy do­wiedzieć się z pierwszej ręki, jak naprawdę zrozumieli uczniowie nauczanie Jezusa o działaniu Ducha Świętego i jak zrozumieli obie­cane skutki Zmartwychwstania Pana. Z Didache możemy też wy­wnioskować, jaką rangę przypisywano manifestacjom charyzmatycz­nym wśród pierwszych chrześcijan i jak rozeznawano, które z nich przynoszą pożytek, a które należy odrzucić.

Przede wszystkim więc, ten pierwszy podręcznik ewangelizacji po­święca nieco miejsca darom duchowym, choć nie tak dużo, jak mógł­by się spodziewać współczesny charyzmatyk: nie wspomina się o szczególniejszej roli charyzmatów w dziele ewangelizowania. O wiele więcej miejsca poświęcono w Didache Eucharystii czy moralności chrześcijańskiej. Spośród darów duchowych w dzisiejszym, potocz­nym rozumieniu tego słowa Didache wymienia jeden: proroctwo. Autor starożytny poleca cenić sobie ten dar i obficie korzystać z jego dobrodziejstwa:

„W sprawie apostołów i proroków postępujcie w taki sposób: każdy prawdziwy prorok, który chciałby u was osiąść, wart jest swojej strawy”[2].

Jak widać, spodziewano się, że dar proroctwa będzie obecny u kogoś we wspólnocie; jego pojawienie się było ocze­kiwaną normą. Dar taki należy przyjąć z otwartością serca i cieszyć się nim jako ważną pomocą od Boga w codziennym życiu braterskiej wspólnoty. Trzeba jednak zauważyć, że liczono się także z tym, iż w niektórych gminach w Kościele tego daru nie będzie: „Jeśli nie macie proroka, daj [pierwociny] ubogim”[3]. To ważne: z tekstu Didache wynika, że chociaż nie może być wspólnoty bez niedzielnego zgroma­dzenia na Eucharystii w dzień Pański, bez biskupów i diakonów[4], to jednak bez proroków wspólnota może się obyć (chociaż oczywiście jeśli we wspólnocie są prorocy, to jest to dla niej bardzo pożyteczne).

W Didache podkreśla się bardzo mocno pewien problem: jak tylko pojawił się w tym tekście temat proroków, to zaraz przyłączył się równoległy temat fałszywych proroków:

„Nie każdy, kto mówi pod natchnieniem Ducha, jest prorokiem. Jest nim tylko wtedy, gdy żyje na sposób Pana”[5].

Powstaje oczywisty problem: oto pojawia się ktoś, kto twierdzi, że przemawia z natchnienia Ducha Świętego. Jak można sprawdzić, do której z dwóch wymienionych grup proroków należy, aby z jednej strony nie dać się zwieść na manowce, a z dru­giej strony nie gasić Ducha?

Pierwsze kryterium podane nam w tym najstarszym pozabiblijnym dokumencie starożytnego chrześcijaństwa brzmi tak:

„Jeśliby ktoś przyszedł i nauczał was wszystkiego tego, co zostało wyżej powiedzia­ne, przyjmijcie go. Jeśli jednak ów nauczający zmieni coś i zacznie wykładać inną naukę po to, żeby burzyć, nie słuchajcie go”[6].

To naj­ważniejsze kryterium, najstarsze, jakie spotkamy u pierwszych chrze­ścijan, jest odwołaniem się do tego, co dziś nazywamy Tradycją Ko­ścioła. Posługując się tym sprawdzianem, należy się przekonać, czy to, co nam się głosi jako prorocze objawienie duchowe, jest zgodne z tym, czym Kościół żył do tej pory, co otrzymaliśmy w przekazie od poprzedzających nas nauczycieli wiary. Potem dodane są jeszcze inne kryteria: prorok prawdziwy nie będzie nadużywał gościnności, nie może żądać pieniędzy, musi żyć według tego, co głosi[7].

Klemens Rzymski, Ignacy z Antiochii

Gdy dobiegało już końca swoich dni pokolenie ludzi, którzy mo­gli zetknąć się osobiście w swoim życiu z apostołami Jezusa Chry­stusa, powstały inne ważne pisma chrześcijańskie: listy Klemensa Rzymskiego, biskupa Ignacego z Antiochii i Barnaby.

Najpierw więc, około roku 95, powstało ważne pismo Klemensa Rzymskiego. Był to list napisany przez niego jako komentarz do sporu wśród chrześcijan w Koryncie. Spór wybuchł około roku 90, a więc może jeszcze za życia Jana Apostoła. Niezmiernie ciekawy jest sposób, w jaki Klemens Rzymski używa słowa „charyzmat”:

„Niech więc zachowa swoją jedność to ciało, które tworzymy ra­zem w Jezusie Chrystusie! Niech każdy okazuje posłuszeństwo temu ze swych bliźnich, który został obdarzony stosownym charyzmatem”[8].

Z kontekstu wynika, że chodzi tu o posłuszeństwo prawnie usta­nowionym prezbiterom. Zgodnie z nauczaniem św. Pawła (por. 1 Tm 4,14, 2 Tm 1,6); Klemens nazywa dar pasterzowania wśród wierzą­cych charyzmatem i podporządkowuje mu inne dary.

Piszący kilka lat później biskup Ignacy z Antiochii w równie cie­kawy sposób łączy charyzmatyczne objawienie prorocze z obowiąz­kiem posłuszeństwa biskupom w Kościele, jako że to oni są gwa­rancją trwania w prawdzie:

„Nie wiedziałem tego od żadnego człowieka. Duch [Święty] to głosił mówiąc: «Nie czyńcie nic bez bi­skupa, strzeżcie swego ciała jako świątyni Bożej, kochajcie jedność, unikajcie podziałów»”[9].

Niewiele późniejszy autor Listu Barnaby wspomina krótko charyzmatyczne, prorocze działanie Ducha, taki­mi słowami:

„Bóg mieszka prawdziwie w nas, w domu serca nasze­go […] On sam w nas prorokuje, On sam w nas mieszka […] Oto duchowa świątynia wybudowana dla Pana”[10].

Pasterz

Powstałe ok. 140-150 roku pismo Hermasa zatytułowane Pasterz cieszyło się wśród starożytnych chrześcijan pierwszych pokoleń nie­bywałą popularnością. Dziś jest nieco zapomniane, ale niesłusznie. Także i tu znajdziemy słowa o charyzmatycznym działaniu Ducha przez proroctwo. Jeśli zapytamy o rangę przypisywaną charyzma­tom rozumianym jako dary duchowe, to także tutaj nie zajmują z pewnością jakiegoś centralnego miejsca. Najtrafniejszym wydaje się określenie, że są po prostu wspominane.

Najpierw oczywiście mówi się o nich z wdzięcznością za wspa­niały dar Boga:

„Jeśli człowiek posiadający Ducha Bożego przyj­dzie na zgromadzenie mężów sprawiedliwych, którzy mają wiarę w Ducha Bożego, i jeśli to zgromadzenie zwróci się z prośbą do Boga, wówczas napełni owego człowieka czuwający nad nim Anioł ducha proroczego, a człowiek ów napełniony Duchem Świętym prze­mówi do tłumu tak, jak chce tego Bóg”[11].

Autor Pasterza porusza oczywiście problem sygnalizowany tylekroć przez Jezusa i Jego apostołów: „Jak może człowiek poznać, kto jest prorokiem, a kto prorokiem fałszywym?”[12]. Gdyż niestety, jak się dowiadujemy, z takim problemem wyznawcy Ewangelii mieli wtedy często do czynienia. W Pasterzu można przeczytać, że istnieje kate­goria wierzących, dla których fałszywe proroctwa nie są groźne: to ci, „co są wierni”, są „mocni w wierze i przyodziani w prawdę”. Jednym słowem, trwają niezmiennie w przekazanej im uprzednio prawdzie wiary, a nie są jak ci, co „wątpią i często zmieniają zdanie”[13]. Trady­cja wyznawanej wiary wiąże się oczywiście z istniejącym już uprzed­nio Kościołem, od którego fałszywy prorok stroni, tworząc sobie nowe grupy wyznawców na uboczu:

„Człowiek taki nie zbliża się do zgro­madzenia mężów sprawiedliwych, lecz ich unika, wiąże się z wątpią­cymi i próżnymi, a po kątach im prorokuje”[14].

Istnieją też inne kryteria pozwalające poznać prawdziwego proro­ka. Podobnie jak w Didache, są to kryteria moralne: „na podstawie jego życia poznasz człowieka, który ma ducha Bożego”[15]. Człowiek taki ma być łagodny, spokojny, pokorny, stroniący od próżnej pożądliwości tego świata. Ważne też, że nie on sam ma się wysuwać z roszczeniem posiadania mowy proroczej, gdyż to byłby znak braku jego Bożego posłannictwa: prorok fałszywy „sam się wywyższa, chce mieć pierwsze miejsce, jest zuchwały, bezczelny, gadatliwy”, a także „bierze zapłatę”[16].

2. Kolejne pokolenie chrześcijan świadczy o proroctwie

Nazwijmy umownie „kolejnym pokoleniem” środowisko tych pi­sarzy, którzy stworzyli wspaniałe dzieła literatury chrześcijańskiej od połowy aż do końca II wieku. Wtedy właśnie pisali swoje teksty na przykład św. Justyn († ok. 165 r.) i św. Ireneusz († 202 r.). Warto nieustannie przypominać sobie, jak niewielka odległość czasowa dzieliła ich od naocznych świadków życia i zmartwychwstania Jezusa z Naza­retu: uczniem Jana Apostoła był Polikarp († 165 r.), który osobiście spotkał Ireneusza. Łańcuch osób przekazujących sobie osobiście wia­rę z ust do ust jest bardzo blisko źródła. Jak nigdzie indziej tutaj wła­śnie odczuwamy w pełni co to znaczy żywa Tradycja Kościoła.

W Dialogu z Żydem Tryfonem na pytanie rozmówcy o wypełnie­nie się proroctwa o darach Ducha z Księgi Izajasza (por. Iz 11,1-2) Justyn tłumaczy, że Duch Święty rozdzielał uprzednio swoje dary wśród wyznawców judaizmu. Obecnie zmienił jednak sposób swo­jego działania. Justyn powołuje się przy tym na proroctwa biblijne, ale także na konkretne przykłady charyzmatów obecnych we wspól­nocie chrześcijańskiej. One to właśnie potwierdzają, że proroctwa Biblii spełniają się w Kościele połowy II wieku.

Widać wyraźnie, że dla Justyna obecność charyzmatów jest jed­nym z ważnych dowodów na obecność Ducha Świętego w Kościele. Dlatego Justyn pytany o argument za chrześcijaństwem powołuje się między innymi właśnie na dary duchowe:

„Codziennie niektórzy z was stają się uczniami w imieniu Chrystusa i porzucają ścieżkę błędów; otrzymują też dary, jak każdy jest tego godny, oświecony imieniem tego Chrystusa. Gdyż jeden otrzymuje ducha zrozumie­nia, inny rady, inny mocy, inny uzdrowienia, inny przepowiadania, inny nauczania, inny bojaźni Bożej […] Prorokowano, że po wstąpieniu Chrystusa do nieba uwolni On nas od błędu i rozda nam dary […] My otrzymaliśmy dary od Chry­stusa, który wstąpił do góry”[17].

3. Szkoła prorocza, czyli jak odróżnić ziarno od plew

Św. Ireneusz

Niezwykle pouczające jest szerokie spojrzenie św. Ireneusza, któ­ry dostrzegając pożytek płynący z prawdziwych charyzmatów, nie unika problemu stawienia czoła charyzmatom prowadzącym na ma­nowce. Było to bardzo aktualne za jego czasów. Oprócz katolików o charyzmatach mówili też bardzo wiele gnostycy, a więc ludzie z pogranicza katolicyzmu i obcych kultów. Jeden z nich, Markus, uczeń słynnego gnostyka Walentyna, prowadził nawet instytucję, którą można by określić jako szkołę proroczą. Markus uczył tam prorokowania według swojej metody i szczęśliwie mamy dokładny opis tego, jak takie pseudoprorocze szkolenie wyglądało. Markus zapewniał, że uczniowie i uczennice jego szkoły zostaną obdarowa­ni specjalną łaską (czyli Charis):

„«Niewiasto, oto Charis spoczęła na tobie: otwórz usta i prorokuj». A ona zaraz nadyma się próżnością, uniesiona tymi słowami i wielce poruszona w duszy oczekiwaniem, że oto ona ma prorokować!

Jej serce z emocji bije gwałtownie, zbiera w sobie niezbędną śmiałość i w swej próżności wyzywająco wymawia jakiś nonsens, który jej przyjdzie na myśl, jak tego można oczekiwać od kogoś nadętego pustym duchem […] Od tej pory uważa się za prorokinię i dzięki składa Markusowi, że udzielił jej ze swej Charis”[18].

Według gnostyków nie każdy ochrzczony i wierzący był praw­dziwym chrześcijaninem. Nie, to w ich oczach był tylko jakiś „zwy­kły chrześcijanin”. Natomiast prawdziwym uczniem był dopiero ten, który „ma Ducha”. Gnostycy wyraźnie przeciwstawiali „zwykły” chrzest swojemu duchowemu namaszczeniu i wywodzili, że tylko oni mogą naprawdę zasługiwać na imię chrześcijan. Czytamy o tym na przykład w jednej z gnostyckich fałszywych ewangelii, Ewangelii Filipa:

„Namaszczenie przewyższa chrzest, bowiem z powodu namasz­czenia nazywa się nas chrześcijanami, a nie z powodu chrztu […] Kto został namaszczony, posiada Pełnię, ma zmartwychwstanie, światłość, krzyż, Ducha Świętego”[19].

Owszem, Ireneusz pisał z aprobatą o znanych mu braciach w Kościele, „którzy posiadają dary prorocze i którzy przez Ducha mówią wszelkimi rodzajami języków”. Jednak Ireneusz, jako na­uczyciel wiary, stał przed tym samym problemem, który towarzy­szył — jak widzieliśmy — jego poprzednikom od pierwszych dziesię­cioleci istnienia chrześcijaństwa. Problem ten brzmiał: jak odróżnić charyzmaty wykorzystywane zgodnie z zamysłem Bożym od działa­nia charyzmatów w nurtach heretyckich lub zgoła niechrześcijań­skich? Rozwiązanie Ireneusza szło — rzecz jasna — po tej samej linii, której uczyli apostołowie i ich bezpośredni uczniowie.

Rozwiązaniem dylematu, jak rozgraniczyć w nadzwyczajnych darach duchowych działania Ducha Świętego i działania ducha za­mieszania i błędu, była wierność Tradycji Kościoła. O montanistach na przykład, którzy uczyli, że nie ma Ducha proroczego w Kościele katolickim, Ireneusz twierdził, że oddzielili się od życiodajnej wspól­noty braci i sióstr katolickiego Kościoła, w której od początku ist­niał dar prorokowania i nigdy nie przestał być obecny: „Odrzucają jednocześnie i Ewangelię, i Ducha proroczego”[20].

Ireneusz przypomniał nie tylko opisany w Biblii fakt występo­wania charyzmatów, ale także apostolskie nauczanie o hierarchii kościelnego porządku. Na straży porządku w Kościele stoją najpierw apostołowie, a dopiero potem prorocy, nauczyciele i mający dar czynienia cudów. Zgodnie zaś z nauką pierwszych uczniów oraz Klemensa Rzymskiego i Ignacego z Antiochii, za następców apo­stołów uważał biskupów mających obowiązek czuwania nad auten­tycznością nauki Ewangelii:

„Trzymajmy się nauki Kościoła, bo ona jest zawsze ta sama i trwa niezmiennie, a ma świadectwo proroków, apostołów i wszyst­kich uczniów […] Bóg w Kościele ustanowił apostołów, proroków i wszelkie inne działania Ducha. Uczestnictwa w Nim nie mają ci, co nie biegną do Kościoła […] Albowiem gdzie Kościół, tam i Duch Boży, a gdzie Duch Boży, tam Kościół i wszelka łaska — Duch zaś jest prawdą”[21].

Ukoronowaniem nauki św. Ireneusza o charyzmatach jest na­uczanie o charyzmacie prawdy, dzięki któremu wszystkie inne cha­ryzmaty znajdują bezpieczne miejsce swojego rozwoju. Pisze, że skoro „zwierzchnicy w Kościele mają następstwo od Apostołów”, to wraz „z następstwem biskupstwa otrzymali oni niezatarty cha­ryzmat prawdy (charisma veritatis)”. Z tego powodu „prawdy na­leży się uczyć tam, gdzie Pan złożył swoje charyzmaty”, a to zna­czy „u tych, którzy od Apostołów odziedziczyli kościelną sukcesję, zasady zdrowego postępowania”, a z nimi „skarb nieprzeinaczonej nauki”. Tacy właśnie ludzie „tłumaczą nam Pismo Święte bez obawy pomyłki”[22]. Owszem, zdarzają się w Kościele grzechy i po­myłki, ale próba ich leczenia przez rozłamy i usiłowanie tworze­nia struktur alternatywnych jest w oczach Ireneusza tragiczną po­myłką:

„Ci, co wywołują schizmy — od takich nie może wyjść poprawa, co by stała w jakiejkolwiek proporcji do szkód wyrządzonych przez ich rozłamy”[23].

W podsumowaniu można stwierdzić, że zaglądanie do Kościo­ła pierwszych chrześcijan przez okno autentycznych starożytnych tekstów jest pasjonujące i niezmiernie pouczające. Przekonuje nas o powszechności charyzmatów w pierwotnym Kościele. Zachęca do modlitwy o taką samą powszechność także dzisiaj. Przy okazji koryguje błędy zdarzające się dziś u niektórych osób, przekona­nych, że wśród pierwszych chrześcijan takich charyzmatów, jak pro­roctwo lub mówienie językami, oczekiwano u wszystkich albo przy­najmniej u większości. Tymczasem w pierwszym, drugim i trzecim pokoleniu chrześcijan powszechność tych charyzmatów oznaczała coś innego: że łatwo było takich charyzmatyków spotkać, a nie, że każdy takie dary ma mieć. Czytając prawdziwe teksty pierwszych chrześcijan, odnosimy wrażenie, że wymienione charyzmaty były statystycznie niezbyt częste, choć nie na tyle rzadkie, aby spotka­nie osoby obdarzonej darem proroctwa lub mówienia językami było specjalnie trudne. Niech pierwsi chrześcijanie stają się coraz bar­dziej naszymi nauczycielami w tym, jak entuzjastycznie wierzyć, że „po wstąpieniu Chrystusa do nieba uwolnił On nas od błędu i rozdał nam dary” i że „to właśnie my otrzymaliśmy dary od Chry­stusa, który wstąpił do góry”.

Przypisy

[1] Eugipiusz, Wypisy z dzieł świętego Augustyna CCCXXX, 364.
[2] Didache XI,3-4; XIII,1.
[3] Tamże, XIII,4.
[4] Por. tamże, IX,1-X,7; XIV,1-XV,2.
[5] Tamże, XI,8.
[6] Tamże, XI,1-2.
[7] Por. tamże, XI-XIII.
[8] Klemens Rzymski, List do Kościoła w Koryncie, XXXVIII,1.
[9] Ignacy Antiocheński, List do Kościoła w Filadelfii, VII.
[10] Barnaba, List, XVI,9.
[11] Hermas, Pasterz, 43,9.
[12] Tamże, 43,7.
[13] Tamże, 43,1.4.
[14] Tamże, 43,13.
[15] Tamże, 43,7.
[16] Por. tamże, 43,7-10.
[17] Justyn Męczennik, Dialog z Żydem Tryfonem, XXXIX.
[18] Ireneusz, Przeciw herezjom, I, 13,3.
[19] Ewangelia Filipa, 95.
[20] Ireneusz, Przeciw herezjom, III, 11,9.
[21] Tamże, III, 24,1.
[22] Tamże, IV, 26,5.
[23] Tamże, IV, 33,7.