Dary duchowe w Kościele to temat fascynujący współczesnych chrześcijan. Oczekiwanie na charyzmaty i ich praktykowanie jest szczególnie intensywnie przeżywane w ruchach odnowy Kościoła. Pośród nich jeden wyróżnia się najmocniejszym pragnieniem odnowienia darów duchowych, mianowicie Odnowa w Duchu Świętym. Dążenie do chrześcijańskiego życia w Duchu Świętym wraz z należącymi do tego życia darami duchowymi znajduje swoje oparcie w Piśmie Świętym, najpierw Starego, ale przede wszystkim Nowego Testamentu.
Szczególnie szeroko jest omawiany w Biblii dar proroctwa. Biblia wielokrotnie podkreśla, że dar proroctwa jest jednym z normalnych sposobów działania Ducha Świętego. Jednak z drugiej strony poświęca też wiele miejsca możliwości fałszywych proroctw. Przestróg przed fałszywymi proroctwami znajduje się w niektórych miejscach Pisma Świętego nawet więcej niż zachęt do proroctw prawdziwych (por. Mt 7,15; Mt 24,11; Dz 13,6; 1 J 4,1; Ap 16,13). Obszerne fragmenty Nowego Testamentu poświęcone są działalności fałszywych proroków (por. 2 P 2,1-22; Jud 5-16). Podobnie ma się zresztą rzecz ze „znakami i cudami”. To biblijne sformułowanie z jednej strony odnosi się do działania Bożego Ducha (por. Rz 15,19; Dz 2,43; Dz 4,30; Dz 5,12), zwłaszcza podczas ewangelizacji. Z drugiej jednak strony opisuje działanie ducha fałszywego, zwodzącego oraz wprowadzającego zamęt i podziały (por. 2 Tes 2,9; Ap 19,20). U kresu starożytności, w VI wieku, wielki pisarz chrześcijański Eugipiusz powie nawet: „Przez to, że pseudoprorocy czynić będą liczne znaki i cuda, tak że w błąd wprowadzą, jeśli to może się stać, także wybranych (por. Mt 24,24), [Chrystus] upomina zapewne, byśmy zrozumieli, że niektóre cuda czynią także ludzie przeklęci, i to takie, jakich święci nie mogą uczynić”[1].
Zdarza się, że niekiedy bywamy dziś tak zafascynowani biblijnym nauczaniem o prawdziwych proroctwach oraz o autentycznych znakach i cudach, że zapominamy o tym podwójnym nurcie, który w Piśmie Świętym się znajduje. Dlatego proponuję sięgnięcie do tekstów najdawniejszych świadków wiary chrześcijańskiej: do pism bezpośrednich uczniów apostołów i do uczniów tych uczniów. Może w ten sposób, czerpiąc wiadomości z pierwszej ręki, uda się nam lepiej uchwycić, jak pierwsi chrześcijanie zrozumieli nauczanie Jezusa Chrystusa i Jego apostołów na temat darów duchowych? Można się w ten sposób wiele nauczyć na temat słusznego zachwytu pierwszych chrześcijan dla charyzmatycznych darów Bożych: dary te obficie występowały we wspólnotach, które bezpośrednio od apostołów przyjęły chrześcijaństwo. Można też nabrać prawdziwie biblijnego sposobu myślenia o darach Ducha: świadomości potrzeby rozeznawania, czy dary duchowe rzeczywiście wprowadzane są w życie zgodnie z wolą Bożą.
Od razu można zasygnalizować uwagę ogólną: w żadnym z pism pierwszych wieków chrześcijańskich sprawa charyzmatów nie zajmuje naczelnego miejsca. Co więcej, choć są one wspominane często, to zawsze wyraźnie na marginesie innych, o wiele ważniejszych spraw. Nie tylko że nie stanowią szczególnego przedmiotu uwagi żadnego z pisarzy starożytnych, ale ponadto raczej nie spotkamy się z praktyką jakiejś konkretnej modlitwy o otrzymanie lub przebudzenie charyzmatów. Po prostu zauważano ich obecność i traktowano je jako dar Boży. Nic też nie wskazuje, jakoby oczekiwano występowania takich darów, jak proroctwo (a także mówienie językami czy dar uzdrawiania) u każdego chrześcijanina. Chociaż oczekiwano ich w każdym czasie i w każdej większej społeczności wierzących, to na pewno ani nie u każdego członka takiej wspólnoty, ani nie u większości osób. Przekonanie o ich powszechności miało raczej znaczyć, że każdy człowiek zbliżający się do Kościoła prędzej czy później spotka się z jakimś przykładem działania spektakularnych Bożych charyzmatów.
1. Jak uczniowie uczniów Jezusa zrozumieli naukę o proroctwie?
Didache
Najstarszy tekst chrześcijański, który nie wchodzi w skład Biblii, to Didache. Specjaliści wysuwają jako prawdopodobny okres jego napisania lata od 70 r. do 100 r. W każdym razie Didache ma wszelkie dane na to, aby elektryzować dzisiejszego czytelnika, a już zwłaszcza uczestnika Odnowy w Duchu Świętym. Dlaczego? Oto mamy do dyspozycji tekst starszy od niektórych ksiąg Nowego Testamentu i otrzymujemy prawdziwe okno z widokiem na taki Kościół, jaki zakładali Apostołowie i ich bezpośredni uczniowie! Możemy dowiedzieć się z pierwszej ręki, jak naprawdę zrozumieli uczniowie nauczanie Jezusa o działaniu Ducha Świętego i jak zrozumieli obiecane skutki Zmartwychwstania Pana. Z Didache możemy też wywnioskować, jaką rangę przypisywano manifestacjom charyzmatycznym wśród pierwszych chrześcijan i jak rozeznawano, które z nich przynoszą pożytek, a które należy odrzucić.
Przede wszystkim więc, ten pierwszy podręcznik ewangelizacji poświęca nieco miejsca darom duchowym, choć nie tak dużo, jak mógłby się spodziewać współczesny charyzmatyk: nie wspomina się o szczególniejszej roli charyzmatów w dziele ewangelizowania. O wiele więcej miejsca poświęcono w Didache Eucharystii czy moralności chrześcijańskiej. Spośród darów duchowych w dzisiejszym, potocznym rozumieniu tego słowa Didache wymienia jeden: proroctwo. Autor starożytny poleca cenić sobie ten dar i obficie korzystać z jego dobrodziejstwa:
„W sprawie apostołów i proroków postępujcie w taki sposób: każdy prawdziwy prorok, który chciałby u was osiąść, wart jest swojej strawy”[2].
Jak widać, spodziewano się, że dar proroctwa będzie obecny u kogoś we wspólnocie; jego pojawienie się było oczekiwaną normą. Dar taki należy przyjąć z otwartością serca i cieszyć się nim jako ważną pomocą od Boga w codziennym życiu braterskiej wspólnoty. Trzeba jednak zauważyć, że liczono się także z tym, iż w niektórych gminach w Kościele tego daru nie będzie: „Jeśli nie macie proroka, daj [pierwociny] ubogim”[3]. To ważne: z tekstu Didache wynika, że chociaż nie może być wspólnoty bez niedzielnego zgromadzenia na Eucharystii w dzień Pański, bez biskupów i diakonów[4], to jednak bez proroków wspólnota może się obyć (chociaż oczywiście jeśli we wspólnocie są prorocy, to jest to dla niej bardzo pożyteczne).
W Didache podkreśla się bardzo mocno pewien problem: jak tylko pojawił się w tym tekście temat proroków, to zaraz przyłączył się równoległy temat fałszywych proroków:
„Nie każdy, kto mówi pod natchnieniem Ducha, jest prorokiem. Jest nim tylko wtedy, gdy żyje na sposób Pana”[5].
Powstaje oczywisty problem: oto pojawia się ktoś, kto twierdzi, że przemawia z natchnienia Ducha Świętego. Jak można sprawdzić, do której z dwóch wymienionych grup proroków należy, aby z jednej strony nie dać się zwieść na manowce, a z drugiej strony nie gasić Ducha?
Pierwsze kryterium podane nam w tym najstarszym pozabiblijnym dokumencie starożytnego chrześcijaństwa brzmi tak:
„Jeśliby ktoś przyszedł i nauczał was wszystkiego tego, co zostało wyżej powiedziane, przyjmijcie go. Jeśli jednak ów nauczający zmieni coś i zacznie wykładać inną naukę po to, żeby burzyć, nie słuchajcie go”[6].
To najważniejsze kryterium, najstarsze, jakie spotkamy u pierwszych chrześcijan, jest odwołaniem się do tego, co dziś nazywamy Tradycją Kościoła. Posługując się tym sprawdzianem, należy się przekonać, czy to, co nam się głosi jako prorocze objawienie duchowe, jest zgodne z tym, czym Kościół żył do tej pory, co otrzymaliśmy w przekazie od poprzedzających nas nauczycieli wiary. Potem dodane są jeszcze inne kryteria: prorok prawdziwy nie będzie nadużywał gościnności, nie może żądać pieniędzy, musi żyć według tego, co głosi[7].
Klemens Rzymski, Ignacy z Antiochii
Gdy dobiegało już końca swoich dni pokolenie ludzi, którzy mogli zetknąć się osobiście w swoim życiu z apostołami Jezusa Chrystusa, powstały inne ważne pisma chrześcijańskie: listy Klemensa Rzymskiego, biskupa Ignacego z Antiochii i Barnaby.
Najpierw więc, około roku 95, powstało ważne pismo Klemensa Rzymskiego. Był to list napisany przez niego jako komentarz do sporu wśród chrześcijan w Koryncie. Spór wybuchł około roku 90, a więc może jeszcze za życia Jana Apostoła. Niezmiernie ciekawy jest sposób, w jaki Klemens Rzymski używa słowa „charyzmat”:
„Niech więc zachowa swoją jedność to ciało, które tworzymy razem w Jezusie Chrystusie! Niech każdy okazuje posłuszeństwo temu ze swych bliźnich, który został obdarzony stosownym charyzmatem”[8].
Z kontekstu wynika, że chodzi tu o posłuszeństwo prawnie ustanowionym prezbiterom. Zgodnie z nauczaniem św. Pawła (por. 1 Tm 4,14, 2 Tm 1,6); Klemens nazywa dar pasterzowania wśród wierzących charyzmatem i podporządkowuje mu inne dary.
Piszący kilka lat później biskup Ignacy z Antiochii w równie ciekawy sposób łączy charyzmatyczne objawienie prorocze z obowiązkiem posłuszeństwa biskupom w Kościele, jako że to oni są gwarancją trwania w prawdzie:
„Nie wiedziałem tego od żadnego człowieka. Duch [Święty] to głosił mówiąc: «Nie czyńcie nic bez biskupa, strzeżcie swego ciała jako świątyni Bożej, kochajcie jedność, unikajcie podziałów»”[9].
Niewiele późniejszy autor Listu Barnaby wspomina krótko charyzmatyczne, prorocze działanie Ducha, takimi słowami:
„Bóg mieszka prawdziwie w nas, w domu serca naszego […] On sam w nas prorokuje, On sam w nas mieszka […] Oto duchowa świątynia wybudowana dla Pana”[10].
Pasterz
Powstałe ok. 140-150 roku pismo Hermasa zatytułowane Pasterz cieszyło się wśród starożytnych chrześcijan pierwszych pokoleń niebywałą popularnością. Dziś jest nieco zapomniane, ale niesłusznie. Także i tu znajdziemy słowa o charyzmatycznym działaniu Ducha przez proroctwo. Jeśli zapytamy o rangę przypisywaną charyzmatom rozumianym jako dary duchowe, to także tutaj nie zajmują z pewnością jakiegoś centralnego miejsca. Najtrafniejszym wydaje się określenie, że są po prostu wspominane.
Najpierw oczywiście mówi się o nich z wdzięcznością za wspaniały dar Boga:
„Jeśli człowiek posiadający Ducha Bożego przyjdzie na zgromadzenie mężów sprawiedliwych, którzy mają wiarę w Ducha Bożego, i jeśli to zgromadzenie zwróci się z prośbą do Boga, wówczas napełni owego człowieka czuwający nad nim Anioł ducha proroczego, a człowiek ów napełniony Duchem Świętym przemówi do tłumu tak, jak chce tego Bóg”[11].
Autor Pasterza porusza oczywiście problem sygnalizowany tylekroć przez Jezusa i Jego apostołów: „Jak może człowiek poznać, kto jest prorokiem, a kto prorokiem fałszywym?”[12]. Gdyż niestety, jak się dowiadujemy, z takim problemem wyznawcy Ewangelii mieli wtedy często do czynienia. W Pasterzu można przeczytać, że istnieje kategoria wierzących, dla których fałszywe proroctwa nie są groźne: to ci, „co są wierni”, są „mocni w wierze i przyodziani w prawdę”. Jednym słowem, trwają niezmiennie w przekazanej im uprzednio prawdzie wiary, a nie są jak ci, co „wątpią i często zmieniają zdanie”[13]. Tradycja wyznawanej wiary wiąże się oczywiście z istniejącym już uprzednio Kościołem, od którego fałszywy prorok stroni, tworząc sobie nowe grupy wyznawców na uboczu:
„Człowiek taki nie zbliża się do zgromadzenia mężów sprawiedliwych, lecz ich unika, wiąże się z wątpiącymi i próżnymi, a po kątach im prorokuje”[14].
Istnieją też inne kryteria pozwalające poznać prawdziwego proroka. Podobnie jak w Didache, są to kryteria moralne: „na podstawie jego życia poznasz człowieka, który ma ducha Bożego”[15]. Człowiek taki ma być łagodny, spokojny, pokorny, stroniący od próżnej pożądliwości tego świata. Ważne też, że nie on sam ma się wysuwać z roszczeniem posiadania mowy proroczej, gdyż to byłby znak braku jego Bożego posłannictwa: prorok fałszywy „sam się wywyższa, chce mieć pierwsze miejsce, jest zuchwały, bezczelny, gadatliwy”, a także „bierze zapłatę”[16].
2. Kolejne pokolenie chrześcijan świadczy o proroctwie
Nazwijmy umownie „kolejnym pokoleniem” środowisko tych pisarzy, którzy stworzyli wspaniałe dzieła literatury chrześcijańskiej od połowy aż do końca II wieku. Wtedy właśnie pisali swoje teksty na przykład św. Justyn († ok. 165 r.) i św. Ireneusz († 202 r.). Warto nieustannie przypominać sobie, jak niewielka odległość czasowa dzieliła ich od naocznych świadków życia i zmartwychwstania Jezusa z Nazaretu: uczniem Jana Apostoła był Polikarp († 165 r.), który osobiście spotkał Ireneusza. Łańcuch osób przekazujących sobie osobiście wiarę z ust do ust jest bardzo blisko źródła. Jak nigdzie indziej tutaj właśnie odczuwamy w pełni co to znaczy żywa Tradycja Kościoła.
W Dialogu z Żydem Tryfonem na pytanie rozmówcy o wypełnienie się proroctwa o darach Ducha z Księgi Izajasza (por. Iz 11,1-2) Justyn tłumaczy, że Duch Święty rozdzielał uprzednio swoje dary wśród wyznawców judaizmu. Obecnie zmienił jednak sposób swojego działania. Justyn powołuje się przy tym na proroctwa biblijne, ale także na konkretne przykłady charyzmatów obecnych we wspólnocie chrześcijańskiej. One to właśnie potwierdzają, że proroctwa Biblii spełniają się w Kościele połowy II wieku.
Widać wyraźnie, że dla Justyna obecność charyzmatów jest jednym z ważnych dowodów na obecność Ducha Świętego w Kościele. Dlatego Justyn pytany o argument za chrześcijaństwem powołuje się między innymi właśnie na dary duchowe:
„Codziennie niektórzy z was stają się uczniami w imieniu Chrystusa i porzucają ścieżkę błędów; otrzymują też dary, jak każdy jest tego godny, oświecony imieniem tego Chrystusa. Gdyż jeden otrzymuje ducha zrozumienia, inny rady, inny mocy, inny uzdrowienia, inny przepowiadania, inny nauczania, inny bojaźni Bożej […] Prorokowano, że po wstąpieniu Chrystusa do nieba uwolni On nas od błędu i rozda nam dary […] My otrzymaliśmy dary od Chrystusa, który wstąpił do góry”[17].
3. Szkoła prorocza, czyli jak odróżnić ziarno od plew
Św. Ireneusz
Niezwykle pouczające jest szerokie spojrzenie św. Ireneusza, który dostrzegając pożytek płynący z prawdziwych charyzmatów, nie unika problemu stawienia czoła charyzmatom prowadzącym na manowce. Było to bardzo aktualne za jego czasów. Oprócz katolików o charyzmatach mówili też bardzo wiele gnostycy, a więc ludzie z pogranicza katolicyzmu i obcych kultów. Jeden z nich, Markus, uczeń słynnego gnostyka Walentyna, prowadził nawet instytucję, którą można by określić jako szkołę proroczą. Markus uczył tam prorokowania według swojej metody i szczęśliwie mamy dokładny opis tego, jak takie pseudoprorocze szkolenie wyglądało. Markus zapewniał, że uczniowie i uczennice jego szkoły zostaną obdarowani specjalną łaską (czyli Charis):
„«Niewiasto, oto Charis spoczęła na tobie: otwórz usta i prorokuj». A ona zaraz nadyma się próżnością, uniesiona tymi słowami i wielce poruszona w duszy oczekiwaniem, że oto ona ma prorokować!
Jej serce z emocji bije gwałtownie, zbiera w sobie niezbędną śmiałość i w swej próżności wyzywająco wymawia jakiś nonsens, który jej przyjdzie na myśl, jak tego można oczekiwać od kogoś nadętego pustym duchem […] Od tej pory uważa się za prorokinię i dzięki składa Markusowi, że udzielił jej ze swej Charis”[18].
Według gnostyków nie każdy ochrzczony i wierzący był prawdziwym chrześcijaninem. Nie, to w ich oczach był tylko jakiś „zwykły chrześcijanin”. Natomiast prawdziwym uczniem był dopiero ten, który „ma Ducha”. Gnostycy wyraźnie przeciwstawiali „zwykły” chrzest swojemu duchowemu namaszczeniu i wywodzili, że tylko oni mogą naprawdę zasługiwać na imię chrześcijan. Czytamy o tym na przykład w jednej z gnostyckich fałszywych ewangelii, Ewangelii Filipa:
„Namaszczenie przewyższa chrzest, bowiem z powodu namaszczenia nazywa się nas chrześcijanami, a nie z powodu chrztu […] Kto został namaszczony, posiada Pełnię, ma zmartwychwstanie, światłość, krzyż, Ducha Świętego”[19].
Owszem, Ireneusz pisał z aprobatą o znanych mu braciach w Kościele, „którzy posiadają dary prorocze i którzy przez Ducha mówią wszelkimi rodzajami języków”. Jednak Ireneusz, jako nauczyciel wiary, stał przed tym samym problemem, który towarzyszył — jak widzieliśmy — jego poprzednikom od pierwszych dziesięcioleci istnienia chrześcijaństwa. Problem ten brzmiał: jak odróżnić charyzmaty wykorzystywane zgodnie z zamysłem Bożym od działania charyzmatów w nurtach heretyckich lub zgoła niechrześcijańskich? Rozwiązanie Ireneusza szło — rzecz jasna — po tej samej linii, której uczyli apostołowie i ich bezpośredni uczniowie.
Rozwiązaniem dylematu, jak rozgraniczyć w nadzwyczajnych darach duchowych działania Ducha Świętego i działania ducha zamieszania i błędu, była wierność Tradycji Kościoła. O montanistach na przykład, którzy uczyli, że nie ma Ducha proroczego w Kościele katolickim, Ireneusz twierdził, że oddzielili się od życiodajnej wspólnoty braci i sióstr katolickiego Kościoła, w której od początku istniał dar prorokowania i nigdy nie przestał być obecny: „Odrzucają jednocześnie i Ewangelię, i Ducha proroczego”[20].
Ireneusz przypomniał nie tylko opisany w Biblii fakt występowania charyzmatów, ale także apostolskie nauczanie o hierarchii kościelnego porządku. Na straży porządku w Kościele stoją najpierw apostołowie, a dopiero potem prorocy, nauczyciele i mający dar czynienia cudów. Zgodnie zaś z nauką pierwszych uczniów oraz Klemensa Rzymskiego i Ignacego z Antiochii, za następców apostołów uważał biskupów mających obowiązek czuwania nad autentycznością nauki Ewangelii:
„Trzymajmy się nauki Kościoła, bo ona jest zawsze ta sama i trwa niezmiennie, a ma świadectwo proroków, apostołów i wszystkich uczniów […] Bóg w Kościele ustanowił apostołów, proroków i wszelkie inne działania Ducha. Uczestnictwa w Nim nie mają ci, co nie biegną do Kościoła […] Albowiem gdzie Kościół, tam i Duch Boży, a gdzie Duch Boży, tam Kościół i wszelka łaska — Duch zaś jest prawdą”[21].
Ukoronowaniem nauki św. Ireneusza o charyzmatach jest nauczanie o charyzmacie prawdy, dzięki któremu wszystkie inne charyzmaty znajdują bezpieczne miejsce swojego rozwoju. Pisze, że skoro „zwierzchnicy w Kościele mają następstwo od Apostołów”, to wraz „z następstwem biskupstwa otrzymali oni niezatarty charyzmat prawdy (charisma veritatis)”. Z tego powodu „prawdy należy się uczyć tam, gdzie Pan złożył swoje charyzmaty”, a to znaczy „u tych, którzy od Apostołów odziedziczyli kościelną sukcesję, zasady zdrowego postępowania”, a z nimi „skarb nieprzeinaczonej nauki”. Tacy właśnie ludzie „tłumaczą nam Pismo Święte bez obawy pomyłki”[22]. Owszem, zdarzają się w Kościele grzechy i pomyłki, ale próba ich leczenia przez rozłamy i usiłowanie tworzenia struktur alternatywnych jest w oczach Ireneusza tragiczną pomyłką:
„Ci, co wywołują schizmy — od takich nie może wyjść poprawa, co by stała w jakiejkolwiek proporcji do szkód wyrządzonych przez ich rozłamy”[23].
W podsumowaniu można stwierdzić, że zaglądanie do Kościoła pierwszych chrześcijan przez okno autentycznych starożytnych tekstów jest pasjonujące i niezmiernie pouczające. Przekonuje nas o powszechności charyzmatów w pierwotnym Kościele. Zachęca do modlitwy o taką samą powszechność także dzisiaj. Przy okazji koryguje błędy zdarzające się dziś u niektórych osób, przekonanych, że wśród pierwszych chrześcijan takich charyzmatów, jak proroctwo lub mówienie językami, oczekiwano u wszystkich albo przynajmniej u większości. Tymczasem w pierwszym, drugim i trzecim pokoleniu chrześcijan powszechność tych charyzmatów oznaczała coś innego: że łatwo było takich charyzmatyków spotkać, a nie, że każdy takie dary ma mieć. Czytając prawdziwe teksty pierwszych chrześcijan, odnosimy wrażenie, że wymienione charyzmaty były statystycznie niezbyt częste, choć nie na tyle rzadkie, aby spotkanie osoby obdarzonej darem proroctwa lub mówienia językami było specjalnie trudne. Niech pierwsi chrześcijanie stają się coraz bardziej naszymi nauczycielami w tym, jak entuzjastycznie wierzyć, że „po wstąpieniu Chrystusa do nieba uwolnił On nas od błędu i rozdał nam dary” i że „to właśnie my otrzymaliśmy dary od Chrystusa, który wstąpił do góry”.
Przypisy
[1] Eugipiusz, Wypisy z dzieł świętego Augustyna CCCXXX, 364.
[2] Didache XI,3-4; XIII,1.
[3] Tamże, XIII,4.
[4] Por. tamże, IX,1-X,7; XIV,1-XV,2.
[5] Tamże, XI,8.
[6] Tamże, XI,1-2.
[7] Por. tamże, XI-XIII.
[8] Klemens Rzymski, List do Kościoła w Koryncie, XXXVIII,1.
[9] Ignacy Antiocheński, List do Kościoła w Filadelfii, VII.
[10] Barnaba, List, XVI,9.
[11] Hermas, Pasterz, 43,9.
[12] Tamże, 43,7.
[13] Tamże, 43,1.4.
[14] Tamże, 43,13.
[15] Tamże, 43,7.
[16] Por. tamże, 43,7-10.
[17] Justyn Męczennik, Dialog z Żydem Tryfonem, XXXIX.
[18] Ireneusz, Przeciw herezjom, I, 13,3.
[19] Ewangelia Filipa, 95.
[20] Ireneusz, Przeciw herezjom, III, 11,9.
[21] Tamże, III, 24,1.
[22] Tamże, IV, 26,5.
[23] Tamże, IV, 33,7.